Trudno oczekiwać od pedagogów wnikliwej wiedzy o balistyce, wytrzymałości materiałów czy taktyce przetrwania podczas ataku terrorystycznego. Szkolne strzelaniny poniekąd do takich ataków można zaliczyć.
Kosztujący 5,6 milionów dolarów program EDGE (Enhanced Dynamic Geo-Social Environment) to dziecko armii oraz Homeland Security. Do tej pory korzystali z niego między innymi strażacy i policjanci, teraz nowa wersja ma zostać zaprezentowana nauczycielom.
Program pozwala na wcielenie się w jedną z 3 ról: nauczyciela, atakującego oraz oficera. Pierwszy musi nie tylko znaleźć dla siebie schronienie, ale także uratować jak najwięcej uczniów szukając dla nich schronienia. Wejście w głowę atakującego pozwala zobaczyć jak może przebiegać taki atak z jego strony. Oficer ma za zadanie odnaleźć i zastrzelić atakującego.
Im większe masz doświadczenie tym większą szansę na przeżycie – mówi Tamara Griffith, jedna z inżynierów pracujących przy EDGE.
Przy tworzeniu tej symulacji autorzy korzystali z nagrań z Virginia Tech i Sandy Hook. Ofiary i napastnicy mogą być zarówno dorosłymi jak i dziećmi, odtworzono mechanizmy paniki, dźwięki (natężenie hałasu strzału) tak, jak wyglądają w rzeczywistości. Różnica polega na tym, że program oferuje podpowiedzi dla ukrywającego się użytkownika, doradza mu jak znaleźć schronienie, cezgo użyć jako barykadę, jakie narzędzia wykorzystać z dostępnych na miejscu.
W 1999 roku po strzelaninie w Columbine wielu obwiniało właśnie gry komputerowe, jako katalizator złych emocji. Zarówno Dylan Klebold jak i Eric Harris kochali strzelankę “Doom”. Jednak po prawie 20 latach rozwoju elektronicznej rozrywki większość złych stereotypów odkleiła się od gier, a ten przykład pokazuje, jak można z ich pomocą uratować czyjeś życie.
Źródło: Gizmondo