Energii ze źródeł odnawialnych, głównie słońca i wiatru, co roku przybywa. Ale liczy się też, jak szybko jej przybywa. Wyliczyli to naukowcy ze dwóch szwedzkich uczelni – Chalmers University of Technology i Lund University – oraz austriackiego Central European University. Wzięli pod uwagę dane z 60 krajów.
Uczeni doszli do wniosku, że w zasadzie nie ma możliwości, żeby zatrzymać globalne ocieplenie. Na pewno nie na poziomie 2 stopni Celsjusza więcej niż przed epoką przemysłową – czyli zanim zaczęliśmy spalać węgiel, ropę i gaz, co doprowadziło do wyemitowania miliardów ton dwutlenku węgla, który zatrzymuje ciepło w atmosferze.
– Po raz pierwszy zmierzyliśmy maksymalne tempo wzrostu dokładnie dla poszczególnych krajów. Pokazuje to, jak olbrzymim wyzwaniem jest zastąpienie tradycyjnych źródeł energii odnawialnymi oraz jak wielka jest potrzeba badania nowych technologii i różnych scenariuszy – mówi Jessica Jewell z Chalmers University.
Jak zatrzymać globalne ocieplenie na jak najniższym poziomie
Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (IPCC) to panel naukowców przy ONZ, który cyklicznie publikuje raporty o stanie globalnego ocieplenia. W sierpniu opublikował nowy raport oparty o analizę 14 tysięcy publikacji naukowych. Wynika zeń, że jeśli nie ograniczymy znacząco emisji gazów cieplarnianych, na koniec stulecia Ziemia będzie cieplejsza nawet o ponad 5 stopni.
Raport IPCC bardzo wskazuje też scenariusze, które mogłyby zatrzymać ocieplenie na poziomie 1,5 do 2 stopni. Większość z nich zakłada szybki przyrost produkcji energii ze źródeł odnawialnych na poziomie około 1,5 proc. rocznie (z wiatru lub słońca). Ambitniejsze scenariusze zakładają, że energii słonecznej będzie przybywać nawet o 3 proc. każdego roku. Niestety, takiego trendu na świecie nie widać.
Najlepsi dają radę. Ale takich krajów jest niewiele, reszta ciągnie się w ogonie
Autorzy pracy komentują, że zebranie danych o takich źródłach energii nie jest łatwe – każdy kraj prowadzi własne statystyki różniące się sposobem zbierania danych. Jeszcze trudniejsze są przewidywania. Wzrost nie następuje bowiem liniowo – przypomina raczej mocno rozciągniętą literę S. Na początku krzywa wspina się bardzo powoli, potem tempo wzrostu szybko rośnie, a po osiągnięciu pewnego poziomu znowu spada.
Naukowcy postanowili poszukać równania, które będzie opisywać nachylenie tego najbardziej stromego odcinka tej krzywej. Jak mówi Jessica Jewell to nowatorskie podejście do przewidywania rozwoju nowych technologii.
Niestety, z analizy wynika, że maksymalne przewidywane tempo wzrostu liczby źródeł odnawialnych (a raczej ich łącznej mocy) dla wszystkich analizowanych sześćdziesięciu krajów jest o wiele za niskie, by zmieścić się w optymistycznym scenariuszu IPCC. Średni przyrost energii z turbin wiatrowych nie przekracza 0,8 proc. rocznie, a z paneli fotowoltaicznych – zaledwie 0,6 proc.
Jest kilka krajów, którym udało się zejść ze „ścieżki klimatycznej katastrofy” i instalować więcej źródeł odnawialnych. Wśród nich znajdują się Portugalia, Irlandia,czy Chile, gdzie mocy produkowanej z wiatru przybywało o 2 proc. rocznie, a ze słońca o 1,5 proc. Są to jednak, jak komentują badacze, kraje małe. Z dużych krajów odpowiednie tempo wymiany szkodliwych dla klimatu źródeł energii na ekologiczne mają tylko Niemcy.
A może słabszym uda się nadgonić tempo zielonych zmian w energetyce?
Na razie nie ma na to widoków. Badacze porównali dane z krajów, które mają najlepsze wyniki z krajami rozwijającymi się. W tych drugich bowiem zużycie energii w tym wieku będzie największe i to one powinny najszybciej przechodzić na źródła odnawialne.
Kraje uprzemysłowione wprowadzały „zielone źródła energii” powoli, metodą prób i błędów. Kraje rozwinięte nie muszą, mogą czerpać z doświadczeń krajów rozwiniętych i od razu budować ekologiczne elektrownie na wielką skalę. Niestety, nic takiego się nie dzieje. W tych krajach krzywa nadal jest na etapie powolnego wzrostu.
Nadal możemy uniknąć katastrofalnego przegrzania planety, twierdzą autorzy pracy. Ale kraje rozwinięte muszą uniknąć „wypłaszczenia krzywej”, które w kilku z nich już widać. Z kolei największe kraje Azji – Indie oraz Chiny – muszą zdecydowanie przyspieszyć z budową wiatraków i elektrowni słonecznych. Na to jest tylko jedno rozwiązanie, czyli obciążanie tradycyjnych elektrowni emitujących dużo CO2 opłatami oraz dofinansowywanie budowy elektrowni wiatrowych i słonecznych.
Źródła: Chalmers University, Nature Energy.