Jak zostałem rycerzem Jedi? Test Star Wars™: Jedi Challenges od Lenovo

Przygoda rozpoczyna się od rozpakowywania naprawdę sporego pudełka. Przyznaję, że otwierając czułem się nim troszkę przytłoczony – ale to tylko potęgowało emocje wyczekiwania na to co wewnątrz.

Zestaw składa się z trzech głównych elementów: gogli AR Lenovo Mirage, kontrolera (miecz świetlny) oraz lokalizatora (świecąca kulka). Do rozpoczęcia przygody “dawno temu w odległej galaktyce” potrzebujemy jeszcze kompatybilnego smartfona z Androidem lub iOS, na którym zainstalowana zostanie aplikacja. W pudełku dostajemy także skróconą instrukcję, którą szczerze polecam przeczytać, żeby potem mając już na sobie gogle, nie szukać gorączkowo przycisków i domyślać się do czego służą (przyznaję się do winy, postawiłem na intuicyjność interfejsu i potem musiałem doczytać kilka szczegółów). Warto czytać instrukcje.

Ze względu na ciekawy i złożony charakter Star Wars™: Jedi Challenges recenzja ta podzielona jest na dwie części: pierwsza dotyczy oprogramowania, druga skupia się na sprzęcie.

Software:

W zestawie gier dostajemy trzy pozycje, a każda z nich ma wiele poziomów o dużym zróżnicowaniu.

1. Walki na miecze świetlne

Wiadomo, po to tu wszyscy jesteśmy, żeby stanąć naprzeciw Złych i dać im solidną nauczkę z pomocą Mocy i oczywiście świetlnego ostrza. Poziomy rozgrywające się na 7 różnych planetach oferują nam starcie z pojedynczymi przeciwnikami (na przykład Darth Vader czy Kylo Ren) oraz przebijanie się przez całe oddziały sił Imperium o różnych składach.

Mechaniki rozgrywki nauczyłem się bardzo szybko, gra wskazuje jak i kiedy zrobić odpowiednią zasłonę, czy unik. Czasem nawet trzeba kucnąć by uniknąć śmiercionośnego ciosu miecza przeciwnika. Gra jest dynamiczna i ciekawa, wymaga refleksu i pewnego poczucia rytmu. Co ważne – potrzebuje też większego pokoju. Na moich zagraconych instrumentami i książkami 20 metrach kwadratowych dotrzymanie kroku unikającym i atakującym przeciwnikom mogło skończyć się wpadnięciem na realną przeszkodę terenową lub zupełnie nieopatrzne nadepnięcie na kota.

Pokonywanie kolejnych wyzwań daje nam umiejętności do wykorzystania w dalszej rozgrywce (siła, releks, zachowanie broni, moce specjalne) oraz otwiera zablokowane wcześniej poziomy na innych planetach.

2. Walka strategiczna


Dość zaskakująca pozycja, gdzie kontroler-miecz będzie służył jako wskaźnik do zaznaczania i sterowania oddziałami na polu bitwy. Podłoga przed nami podczas tej gry zamieni się w arenę zmagań wojsk, będziemy dowodzić piechotą, transportowcami, czołgami, budować wieżyczki strzelnicze. To strategia czasu rzeczywistego, może przypominać klasyki z PC, choć tutaj żołnierze będą do siebie zbliżać się… w naszym pokoju. Ciekawe i wciągające.



3. Holoszachy



Ta gra interesowała mnie szczególnie, ponieważ pojawiała się w filmach. Miałem nadzieję, że w końcu będę mógł zmierzyć się z rozgrywką, którą bawił się choćby Chewbacca oraz C3PO. Wielkie brawa dla twórców – udało się naprawdę odwzorować holoszachy z detalami. Plansza, pionki-potwory, możliwość obejścia stołu dookoła (wystarczy okrążyć lokalizator) – naprawdę robi wrażenie i tym bardziej wciąga w rozgrywkę. Zasady poznajemy szybko dzięki tutorialowi, po kilku ruchach już można mierzyć się z przeciwnikami.

Hardware:

Każdy z trzech elementów zestawu wymaga zasilania. Lokalizatorowi wystarczą dwie baterie AA (są w zestawie), natomiast miecz oraz gogle ładujemy z pomocą ładowarki i kabelków z odpowiednimi końcówkami (także są w pudełku). Tutaj wszystko przebiega szybko i intuicyjnie, choć warto w instrukcji przeczytać gdzie i jak podłączyć ładowanie gogli.

Miecz, mimo swoich sporych rozmiarów (zgadzających się z filmowymi), jest lekki i wygodny. Posiada dwa funkcyjne przyciski, włącznik mocy i wejście micro-USB do ładowania.

Kolejnym krokiem jest uruchomienie aplikacji i umieszczenie telefonu w goglach.  AR Lenovo Mirage skonstruowane są w ten sposób, że nad soczewkami znajduje się kieszeń, w której montujemy telefon, następnie podłączamy odpowiednim kabelkiem (w zestawie) do gogli. Po zamontowaniu telefon jest bezpieczny, nie może wypaść, a gogle dzięki paskom regulacyjnym z zapięciem na rzepy możemy dopasować do kształtu głowy.

Pozytywnym zaskoczeniem jest to, że wewnątrz gogli zmieściłem się wraz z okularami, bez których nie miałbym możliwości swobodnej zabawy.

Połączenie kontrolera z telefonem za pomocą Bluetooth przebiega szybko i sprawnie. Instrukcje w samej aplikacji wyświetlające się przed naszymi oczami przyspieszają proces kalibracji i już po chwili mogę walczyć z przeciwnikami, dowodzić armią, lub obmyślać szachowe strategie.

Oprócz wyraźnych blasków pomysłu całego zestawu jest jednak kilka cieni: wśród nich konstrukcja gogli. Montując telefon w ich przedniej części (nad czołem) otrzymujemy obciążony punkt, który siłą rzeczy będzie odczuwalny podczas gry (nawet wsporniki z miękkim obiciem na kościach policzkowych niespecjalnie tu pomagają). Z tyły głowy nie ma przeciwwagi. Po kilkunastu minutach testowania gier czułem obciążenie szyi.

Kolejnym problemem tego rozwiązania jest fakt, że smartfon podczas pracy z aplikacją wykonuje dużo obliczeń i jego procesor szybko się rozgrzewa. Ta temperatura staje się po pewnym czasie odczuwalna dla użytkownika. Po czasie około pół godziny grania moja koszulka nadawała się do wymiany, a ja sam – pod prysznic.

Podsumowanie:

Star Wars™: Jedi Challenges to bardzo ciekawa propozycja, choć nie należy do najtańszych. Gadżety są dobrze wykonane, mają udany design, odwzorowujący wygląd filmowych rękojeści mieczy. Nawet gogle nawiązują do stylistyki hełmów i mundurów obecnych w filmie. Lokalizator do złudzenia przypomina urządzenia widoczne wewnątrz statków kosmicznych, a cały interfejs rozgrywki pełen jest kolorów, błysków i świateł. Po prostu kosmos!

Gry są ciekawe i udane, nie należą do najprostszych, dzięki czemu nie ukończymy ich za szybko, a możliwość odblokowywania kolejnych umiejętności, wyzwań i poziomów motywuje do gry.

Cena około 800 zł w porównaniu z innymi konsolami jest dość wysoka, jednak trudno znaleźć inną z tak wiernie odtworzonym mieczem świetlnym. Szkoda tylko, że w zestawie są trzy gry, choć kto wie, może pojawią się kolejne? Ja raczej spodziewałbym się kolejnych gadżetów przy następnej premierze filmowej ze stajni Disney’a, ale nic nie jest wykluczone.

Dobra wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że już od 4 maja będzie dostępny tryb multiplayer, który da nam możliwość pojedynku z „sąsiadem”.

Jedno jest pewne – to następny krok w rozwoju elektronicznej rozrywki, spełnienie marzeń części fanów. W końcu: wziąć do ręki miecz świetlny i stanąć do walki z rycerzami Sith? Niewielu ma okazję po wyjściu z kina. Trudno odmówić sobie takiej przygody.