Jurij Gagarin. Bohater z łapanki?

Pierwszy w kosmos miał polecieć Niemiec. Potem największe szanse dawano Amerykanom. Jak to się stało, że pierwszym kosmonautą został Rosjanin Jurij Gagarin?

Kosmodrom Bajkonur w Ka­zachskiej Socjalistycznej Repu­blice Radzieckiej. 12 kwietnia 1961 roku, godzina 9.07 czasu moskiewskiego. 27-letni Jurij Gagarin sygnalizuje uruchomienie silników rakiety R7 o kryptonimie Wostok-K. Dwie minuty po starcie pierwszy statek kosmiczny z człowiekiem na pokładzie przecina ziemską atmosferę z prędkością 27 tys. km/godz. Pół mi­nuty później system kontroli lotu ulega awarii – silnik rakiety wyłącza się o 15 sek. za późno i Wostok leci wyżej, niż planowano. Jednak Ga­garin czuje się dobrze, utrzymuje kontakt radio­wy z Ziemią. O 9.17 Wostok wchodzi na orbitę.

Po okrążeniu planety na wysokości od 168 do 314 km rozpoczyna się sprowadzanie Gagarina na Ziemię. 78 minut od startu Wo­stok znów wchodzi w at­mosferę. Wtedy ujawnia się kolejna usterka: po odpaleniu rakiet hamu­jących kapsuła powrotna nie chce odłączyć się od reszty statku. Powodem jest splątany kabel. Wo­stok wpada w turbu­lencje. Na szczęście już w atmosferze pechowy przewód ulega przepa­leniu. 7 km nad Ziemią system katapultują- cy wyrzuca Gagarina z kapsuły i uruchamia spadochron. W czasie opadania ku Ziemi ko­smonauta omal się nie udusił – niemal sześć minut szarpał się z zawo­rem oddechowym w ska­fandrze, zanim udało mu się go otworzyć.

Po 108 minutach od startu Jurij Gagarin ląduje 33 km od mia­sta Engels nad Wołgą, 600 km od planowanego celu. Pierwszymi ludźmi, których spotyka, jest wieśniaczka Anna Akimowna Taktariewa i jej wnuczka Rita. 47 mi­nut wcześniej Radio Moskwa nadaje sensacyjną informację o wysłaniu pierwszego człowieka w kosmos. Rano Amerykanie znajdą ją na czołówkach swoich gazet. Wygląda na to, że Zwią­zek Radziecki wygrał wyścig, który rozpoczął się sześć lat wcześniej.

Jurij Gagarin – bohater z łapanki?

Urodził się 9 marca 1934 roku, w tym samym dniu, w którym przedwojenny radziecki konstruktor Siergiej Korolow wygłosił w Moskwie pierwszy referat o moż­liwości lotu człowieka w kosmos. Czy zbieżność dat zdecy­dowała, że został wybrany do historycznej misji?

11 lutego 1960 roku Jurij Gagarin zostaje zakwalifiko­wany do pierwszego zespołu kandydatów na kosmonau­tów, znanego jako WWS-1 (Wojenno-Wozdusznyje Siły). W grupie jest 20 pilotów: czterech z nich zostało później wyrzuconych za naruszenie dyscypliny, jeden zginął w cza­sie testów, a dwóch zwolniono z przyczyn zdrowotnych.

Prace toczą się w ogromnym pośpiechu. Przygotowy­wana do misji orbitalnej 7-osobowa grupa amerykańskich pilotów, zwana Mercury Seven, ma nad WWS-1 niemal rok przewagi w treningach. 18 stycznia 1961 roku, po zaledwie 10 miesiącach przygotowań i dwóch dniach mor­derczych testów, do pierwszej załogowej misji kosmicznej zostają wybrani 27-letni Jurij Gagarin i młodszy o rok Her­man Titow. Ostatecznie wybór pada na Gagarina.

 

Bycie eksnazistą nie pomaga

Poligon rakietowy White Sands w USA. Wernher von Braun, uciekinier z hitlerow­skich Niemiec – teraz w służbie Waszyngtonu – otrzymuje zgodę na przeprowadzenie testu rakiety Jupiter C w przestrzeni kosmicznej. Jupiter to udoskonalona wersja niemieckiej rakiety V2, przystosowana do przenoszenia 3,5-tonowej głowicy jądrowej. Von Braun wie, że za jej pomocą można wystrzelić na orbitę pierwszego sztucznego satelitę.

 

Amerykańska armia patrzy mu jednak na ręce. Ani wojskowi, ani politycy nie chcą, by autorem przełomowego wydarzenia w historii ludzkości był Niemiec – były nazista. Zgadzają się na próbę – ale nic więcej – tylko dlatego, że prace nad „prawdziwie amerykańską” rakie­tą Vanguard (prowadzone przez Marynarkę Wojenną USA) są mocno opóźnione. Jupiter C wzbija się na wysokość 1100 km i pokonuje dystans 5350 km, bijąc dotychczasowe rekor­dy. „Zmarnowana okazja! Mogliśmy wystrzelić dziś satelitę” – wścieka się von Braun.

Tymczasem na drugiej półkuli, w Związ­ku Radzieckim, konstruktor Siergiej Korolow testuje wojskowy pocisk R7. On również wie, że ta potężna rakieta jest w stanie wynieść na orbitę sztucznego satelitę. W przeciwieństwie do von Brauna udaje mu się pozyskać dla po­mysłu przychylność polityków, w tym nowego sekretarza generalnego komunistycznej partii ZSRR Nikity Chruszczowa.

Już 4 października roku 1957 Moskwa triumfalnie ogłasza wysłanie na orbitę pierw­szego sztucznego satelity Ziemi – Sputnika 1. Dla Amerykanów, przekonanych o swojej przewadze technologicznej nad resztą świata, to szok i upokorzenie. Dostają przecież jasny sygnał, że Rosjanie mają rakiety zdolne prze­nieść głowice jądrowe nad terytorium USA.

Upokorzenie sięga zenitu, kiedy 6 grudnia amerykańska próba wystrzelenia sztucznego satelity TV3, transmitowana przez telewizję na cały kraj, kończy się spektakularną klapą. Rakieta Vanguard wznosi się zaledwie na metr, po czym eksploduje. Satelita, który cudem prze­trwał, zaczyna nadawać… z Ziemi. Sowieccy dyplomaci przy ONZ jawnie kpią z amerykań­skich kolegów, proponując im przystąpienie do prowadzonego przez ZSRR programu przeka­zywania technologii krajom zacofanym.

Polacy – czwarty naród w kosmosie

27 czerwca 1978 r. poleciał w kosmos jedy­ny dotąd Polak – 37-letni pilot Mirosław Hermaszewski. Po kilkunastogodzinnym okrążaniu Ziemi statek kosmiczny Sojuz 30, na któ­rego pokładzie znajdował się też rosyjski kosmonauta Piotr Klimuk, zacumował do zespołu orbitalnego Sa­lut 6-Sojuz 29. Do 5 lipca Hermaszewski przebywał w stacji kosmicznej na wysokości ok. 250 km nad Ziemią. Po trwającej 8 dni misji Sojuz 30 wylądo­wał na terytorium Kazachstanu. 73-letni dziś Miro­sław Hermaszewski pozostaje posiadaczem niepobitego jf” rekordu Polski – w czasie 126 okrążeń Ziemi pokonał odległość 5.273.257 kilome­trów. Polska jest również czwartym krajem – po ZSRR, USA i Czechosłowacji – którego obywatel odbył lot kosmiczny.

 

Nie zadzieraj z Ameryką

Zranienie amerykańskiej dumy ma swo­je konsekwencje. Wernher von Braun dostaje zielone światło i wkrótce Jupiter C wynosi na orbitę pierwszego amerykańskiego sztucznego satelitę – Explorera 1.

Od teraz wszystko zaczyna się dziać błyskawicznie. W czerwcu rusza nabór do pierwsze­go zespołu astronautów Man in Space Soonest (Człowiek w Przestrzeni – Najszybciej). W lip­cu prezydent Eisenhower podpisuje ustawę powołującą Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA. W sierpniu zespół von Brauna otrzymuje „zlecenie ży­cia” – zadanie zaprojektowania gigantycznej rakiety, zdolnej do wyniesienia statku kosmicz­nego na Księżyc (stanie się to 11 lat później). W październiku pierwszy administrator NASA Thomas Glennan zatwierdza program Mercury, którego celem jest wysłanie człowieka na orbitę okołoziemską.

Wielki wyścig trwa. Wszystko wskazuje na to, że jego kolejny etap wygra Ameryka. W ZSRR nikt jeszcze nie szkolił ludzi do lotów w przestrzeń kosmiczną, a 24-letni Jurij Gaga­rin, świeżo upieczony absolwent szkoły lotni­czej, rozpoczyna dopiero służbę w bazie woj­skowej. Jak więc doszło do tego, że to właśnie on został pierwszym człowiekiem w kosmosie?

 

O ile amerykański program kosmiczny był prowadzony przy podniesionej kurtynie, a opinię publiczną na bieżąco informowa­no zarówno o sukcesach, jak i porażkach, w ZSRR przygotowania objęto ścisłą tajem­nicą. Utajnione zostało nawet nazwisko Sier­gieja Korolowa – władze ujawniły je dopiero po śmierci konstruktora w 1966 roku. Przez kilkadziesiąt lat tylko nieliczni wiedzieli też o wielkiej katastrofie w kosmodromie Rajko – nur 24 października 1960 roku – podczas eksplozji rakiety R16 zginęło 92 wysokich rangą wojskowych i inżynierów. Do dziś wychodzą na jaw nieznane okoliczno­ści wysłania pierwszej misji człowieka na orbitę okołoziemską.

Robert Goodard – bohater wyśniony

Ani von Braun, ani Korolow nie byli prekursorami tech­nologii rakietowej. Miano ‘ przysługuje starszemu od nich o pokolenie Amerykaninowi Ro­bertowi Goddardowi. Ten uta­lentowany naukowiec już w roku 1914 zarejestrował w USA pa­tenty na rakietę wielostopniową i rakietę na paliwo płynne. Jego autorstwa było też 212 innych wynalazków, w tym kluczowe dla techniki rakietowej konstruk­cje żyroskopów, dysz i lekkich pomp paliwowych. Między 1926 a 1937 rokiem konstrukcje God- darda biły kolejne rekordy wyso­kości lotu i prędkości, a jego pra­ce naukowe stanowiły inspirację dla setek młodych inżynierów, w tym Korolowa i von Brauna.

Amerykanin miał jednak pecha, gdyż jego wizje lotów kosmicznych, w tym wysłania rakiety na Księżyc, znacznie wy­przedzały swój czas – został wy­kpiony przez amerykańskie me­dia, w tym prestiżowy „New York Times”. Pozbawiony środków na realizację dużych projektów mógł konstruować jedynie nie­wielkie rakiety meteorologiczne. Zmarł w 1945 roku.

Gagarin nie był pierwszy?

Po upadku Związku Ra­dzieckiego do mediów trafiły informacje, że WWS-1 nie był jedynym zespołem sowieckich kosmonautów.

Wyszło też na jaw, że rakiety z ludź­mi miały być wystrzeliwane z kosmo­dromu Kapustin Jar niedaleko Morza Kas­pijskiego już w 1957 roku! Śledztwo w tej sprawie prowadziła NASA, której udało się ustalić nazwiska trzech pilotów, biorących udział w misjach. Byli to Aleksiej Ledowski, Serentyj Sziborin i Andriej Mitkow. Wszyscy zginęli. Celem ich lotów nie było osiągnięcie orbity, ale ustanowienie rekordu wysokości. Le­dowski wzniósł się podobno na 320 km, więc to jego należałoby uznać za pierwszego człowieka w przestrzeni kosmicznej. Do tej pory jednak rosyjskie władze ani nie zaprzeczyły, ani nie potwierdziły oficjalnie tych informacji.

Równie sensacyjnie brzmi wiadomość o wysłaniu w kosmos na pięć dni przed Gaga­rinem Władimira Iljuszyna, syna znanego kon­struktora samolotów. Miał on z powodzeniem wykonać lot orbitalny, ale w czasie powrotu na ziemię jego kapsuła znalazła się na niewłaści­wym kursie i wylądowała na terytorium Chin, gdzie Iljuszyn miał zostać internowany na po­nad dwa lata. Również tej informacji nie udało się potwierdzić.

Niezależnie od prawdziwości sensacyjnych teorii misja Gagarina obarczona była ogrom­nym ryzykiem.

Siergiej Korolow nie ukrywał, że kosmo­nauta ma tylko 50 proc. szans na przeżycie. Ważący ponad 4,5 tony statek kosmiczny Wostok 1 nie był dopracowany. Nie posiadał m.in. mechanizmu umożliwiającego mięk­kie lądowanie kapsuły powrotnej – pasażer musiał się katapultować i lądować na spa­dochronie. Problemy techniczne pojawiały się do ostatniej chwili. Okazało się, że kos­monauta, jego skafander i fotel są o ponad 14 kg za ciężkie. Usunięto więc… czujniki ciś­nienia i temperatury. Radzieccy decydenci byli gotowi zaryzykować życie Gagarina, byle wy­przedzić USA w wyścigu o zdobycie kosmosu.

 

Wernher Von Braun – geniusz w mundurze SS

3 października 1942 roku Wernher von Braun wy­syła w przestrzeń kosmiczną pierwszy stworzony przez człowieka obiekt. To rakieta o roboczej na­zwie Aggregat 4 (znana później’ jako V-2), która startuje z poligonu rakietowego Peenemunde na wyspie Uznam i po kilku minutach osiąga wysokość ponad 90 km.

30-letni wówczas von Braun, który z myślą o reali­zacji swoich projektów wstąpił do partii nazistowskiej i SS, ma już w głowie pomysły na całą serię rakiet, w tym potężną A12, zdolną wynieść dziesięciotonowy ładunek na orbitę okołoziemską. Jest przeko­nany, że to III Rzesza będzie pierwszym państwem, które wyśle człowieka w kosmos.

Po klęsce Niemiec von Braun z grupą współ­pracowników (a także setką rakiet V-2) trafia do USA i otrzymuje amerykańskie obywa­telstwo. Jego nazistowska przeszłość spra­wia, że rozkręcający się wyścig mocarstw o dominację w kosmosie musi początkowo oglądać z dalszych rzędów.

 

Ameryka kontratakuje

23 dni po locie Gagarina rakieta Jupiter C wynosi na wysokość 190 km statek kosmiczny, na którego pokładzie znajduje się Alan Shepard. Amerykanie muszą pogodzić się z faktem, że ich pierwszy astronauta poleciał w kosmos zmodyfikowaną rakietą V2 oraz że jego misja trwała zaledwie 16 minut. Był to lot suborbitalny: na wyższą wysokość rakieta von Brau­na nie była w stanie dolecieć. Dopiero ponad 10 miesięcy po locie Gagarina Amerykanie powtórzyli jego wyczyn dzięki nowej rakiecie Atlas. W 1962 roku John Glenn trzy razy okrą­żył Ziemię na pokładzie statku, którym mógł, w przeciwieństwie do Gagarina, samodzielnie sterować. Od tej pory Ameryka zaczęła przej­mować prowadzenie w kosmicznym wyścigu z ZSRR. Tego nie pozwoliła już sobie odebrać.

Siergiej Korolow – konstruktor z wyrokiem

Starszy o pięć lat od von Brauna Korolow zaprojektował pierwszą sowiecką rakietę bojową, jednak jego dzieło nie wyszło poza etap deski kreślarskiej. W roku 1938 konstruktor stał się jedną z tysięcy ofiar zarządzonej przez Stalina „wielkiej czystki” i z dziesięcioletnim wyrokiem trafił na Sybir. Tam większość wyroku spędza w „szaraszce”, specjalnym więzieniu dla specjalistów, w którym może kontynuować badania. Zwolniony z łagru w 1944 roku szybko staje się najważniejszą postacią sowieckiego programu rakietowego. Rusza on, gdy w ręce sowieckiego wywiadu wpada współpracownik von Brauna Helmut Grötrupp oraz kompletna V2. Efektem dwuletnich prac jest powstanie rakiety lżejszej i o dwa razy większym zasięgu niż V2. Korolow ma nadzieję, że po udoskonaleniach pozwoli ona na wyniesienie w kosmos sztucznego satelity, a potem człowieka. Jednak prace musi zacząć od początku – po udanych sowieckich testach z bronią wodorową priorytetem
dla sowieckiej armii staje się rakieta R7 zdolna przenieść 5-tonową głowicę jądrową nad terytorium Ameryki.