Jeśli obserwacje się potwierdzą, będzie to historyczne osiągnięcie. Po raz pierwszy udałoby się bezpośrednio zobrazować planetę krążącą wokół gwiazdy tak podobnej do naszej pod względem wieku i temperatury. Kandydat o roboczej nazwie S1 wydaje się być gazowym olbrzymem, który znalazł się w szczególnie interesującym miejscu – w strefie potencjalnie sprzyjającej istnieniu ciekłej wody.
Wyzwanie godne najnowocześniejszego obserwatorium
Wykrycie takiego obiektu to prawdziwy popis technologiczny. Sygnał od planety jest ponad dziesięć tysięcy razy słabszy niż blask jej gwiazdy macierzystej, co utrudnia obserwacje. Zespół Charlesa Beichmana z NASA Exoplanet Science Institute oraz doktoranta Aniketa Sanghiego potrzebował trzech sesji obserwacyjnych między sierpniem 2024 a kwietniem 2025 roku, by wychwycić ten nieuchwytny sygnał przy użyciu instrumentu MIRI zainstalowanego na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Dodatkową trudność stanowiło oddzielenie światła pochodzącego od sąsiedniej gwiazdy – Alfa Centauri B.
Czytaj także: Alfa Centauri wysyła strumień obiektów do Układu Słonecznego. One już tu są
Pierwsze dane z sierpnia 2024 roku wskazywały na istnienie wyraźnego sygnału o stosunku sygnału do szumu 4-6, co odpowiada pewności statystycznej na poziomie 3,3-4,3 sigma. Potencjalna planeta znajduje się około 1,5 sekundy kątowej od swojej gwiazdy, co przekłada się na rzeczywistą odległość około 2 jednostek astronomicznych – mniej więcej tyle, ile dzieli Słońce od pasa planetoid w naszym układzie.
Gazowy olbrzym w strefie życia
Choć sama planeta jest prawdopodobnie gazowym gigantem o masie do 200 mas Ziemi, jej położenie budzi prawdziwe emocje. Krąży ona bowiem w obszarze, gdzie temperatury pozwalają na istnienie wody w stanie ciekłym. To oznacza, że ewentualne księżyce tego gazowego olbrzyma mogłyby teoretycznie stworzyć warunki sprzyjające życiu. Alfa Centauri od dawna fascynuje astronomów jako potencjalne miejsce występowania planet. Ten potrójny system gwiezdny składa się z dwóch słońcopodobnych składników oraz czerwonego karła Proximy Centauri, wokół którego potwierdzono już istnienie planet.
Strefa sprzyjająca powstaniu życia wokół Alfa Centauri A rozciąga się w odległości około 1,27 jednostki astronomicznej od gwiazdy – niemal identycznie jak w naszym układzie słonecznym. Ten region jest szczególnie przyjazny dla współczesnych metod obserwacyjnych, co czyni go idealnym celem do poszukiwań.
Zagadkowe zniknięcie sygnału
Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w kolejnych sesjach obserwacyjnych z lutego i kwietnia 2025 roku sygnał nie pojawił się ponownie. Naukowcy podejrzewają, że może to wynikać z ruchu orbitalnego, który przesunął planetę poza pole widzenia koronografu teleskopu Webba. Obserwacje pozwoliły również ustalić nowy rekord w wykrywaniu struktur podobnych do naszego pasa asteroid. Choć nie wykryto rozległej emisji pyłu, osiągnięto czułość porównywalną z pomiarami w naszym własnym układzie słonecznym.
Czytaj także: Podróż międzygwiezdna ludzkości już się rozpoczęła i nikt tego nawet nie zauważył
Gdyby istnienie S1 zostało potwierdzone, byłaby to najbliższa (1,33 parseka), najstarsza (około 5 miliardów lat), najchłodniejsza (około 225 K) i najmniej masywna planeta bezpośrednio sfotografowana wokół gwiazdy podobnej do Słońca.
Co dalej z tym tajemniczym światem?
Astronomowie nie spuszczają S1 z oka. Planują dalsze obserwacje przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, a także przyszłych instrumentów, takich jak Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman czy Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT). Nawet jeśli ostatecznie okaże się, że mamy do czynienia z gazowym olbrzymem, a nie światem nadającym się do zamieszkania, sama jego obecność byłaby przełomem. Wskazywałaby bowiem, że w naszym najbliższym kosmicznym sąsiedztwie mogą istnieć całe systemy planetarne, czekające na odkrycie. Alfa Centauri A, jako najbliższy słoneczny bliźniak, pozostanie priorytetowym celem w poszukiwaniu śladów życia poza naszą planetą.