Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała właśnie animację, na której widać, jak kometa, z niezwykle jasnym warkoczem gazu i pyłu — jak to na kometę przystało — przelatuje przez pole widzenia sondy kosmicznej SOHO (Solar and Heliospheric Observatory). Zdjęcia tworzące animację zostały wykonane w okolicach peryhelium orbity, w dniach od 11 do 15 stycznia, gdy kometa znajdowała się w odległości zaledwie 14 milionów kilometrów od Słońca, czyli dziesięciokrotnie bliżej niż Ziemia.

Zdjęcia wykonane przez sondę, po dotarciu na Ziemię zostały połączone ze sobą przez Karla Battamsa, głównego badacza instrumentu LASCO zainstalowanego na pokładzie sondy SOHO, a następnie zostały tak skalibrowane, aby uwydatnić delikatne szczegóły pyłowego ogona ciągnącego się za jądrem komety.
Czytaj także: To może być kometa roku. Już za kilka dni G3 ATLAS przeleci przez peryhelium swojej orbity
Jest to niezwykle fascynujący obraz, bowiem nie pokazuje on jedynie komety mknącej w przestrzeni międzyplanetarnej w pobliżu Słońca. Zwykle w momencie przelotu przez peryhelium orbity, warkocze pyłowe ciągnące się za kometą reagują na uderzający w nie strumień wiatru słonecznego i na wszelkie zachodzące w nim fluktuacje. Obserwując zatem taki ogon, naukowcy — w tym szczególnie heliofizycy — mogą badać wpływ Słońca na przelatujące bardzo blisko niego obiekty.
Jak zwykle w przypadku przybysza z odległego Obłoku Oorta, czyli matecznika wielu komet długookresowych znajdującego się nawet rok świetlny od Słońca, tak i w tym przypadku naukowcy mieli cichą nadzieję, że po przelocie w pobliżu Słońca kometa sprawi nam niespodziankę i stworzy prawdziwy spektakl na nocnym niebie. Ostatecznie jednak tak się nie stało. Na półkuli północnej była widoczna tylko dosłownie przez chwilę, a obecnie obserwowana jest jeszcze przez miłośników astronomii na półkuli południowej. Wiele jednak wskazuje, że podczas przelotu w pobliżu Słońca kometa uległa rozpadowi na fragmenty. Jeżeli faktycznie tak się stało, to powinna zniknąć z nieba w ciągu najbliższych kilku dni.