Krwawa ciecz wypływa spod lodu na Antarktydzie. Pochodzi ona z tajemniczego źródła

Nazywa się inaczej Krwawy Wodospad i znajduje się u wybrzeży Antarktydy. Przedziwne miejsce jest jedyne w swoim rodzaju. Zamiast krystalicznie czystej wody spod lodowca spływa tutaj krwawa ciecz. Jej pochodzenie wciąż jest zagadką dla naukowców, ale ostatnie doniesienia przybliżają nas do poznania prawdy.
Krwawy Wodospad na Antarktydzie / źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

Krwawy Wodospad na Antarktydzie / źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

Krwawy Wodospad (Blood Falls) znajduje się na krańcu lodowca Taylora na Ziemi Wiktorii, na Antarktydzie Wschodniej. Został on odkryty w 1911 roku i do dzisiaj naukowcy nie potrafią do końca wyjaśnić jego fenomenu. Mamy w tym miejscu do czynienia z nieregularnym wypływem wody spod lodowca, która po kontakcie z powietrzem zamienia się w rdzawą, wręcz krwawą ciecz.

Czytaj też: Potężny jaszczur żył jeszcze za czasów człowieka. Drapieżnik był niewiarygodnie przerośnięty

Przez dekady uważano, że barwa wody wynika z olbrzymiej zawartości żelazistych minerałów tlenkowych. Amerykańscy badacze pod kierownictwem Elizabeth C. Sklute z Uniwersytetu Johna Hopkinsa przeprowadzili o wiele bardziej szczegółowe analizy tajemniczego płynu. Wyniki swoich prac opublikowali na łamach Frontiers in Astronomy and Space Sciences.

Krwawy Wodospad z lotu ptaka / źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

Krwawy Wodospad wciąż jest zagadką. Co zawiera ta ciecz?

Okazuje się, że żadna krystaliczna struktura nie odpowiada za barwę cieczy, tylko nanosfery z główną zawartością żelaza i pomniejszą innych pierwiastków (krzem, wapń, glin, sód). Wszystkie nanosfery wyglądają inaczej i nie są żadnymi minerałami – dowiadujemy się z komunikatu prasowego Uniwersytetu Johna Hopkinsa.

Czytaj też: Przedziwne formy na dnie jaskini stworzyła nieznana siła. Uczeni bezradnie rozkładają ręce

Próbki krwawej wody zebrane z terenu przeanalizowano na wiele sposobów. Za pomocą spektroskopii w podczerwieni z transformacją Fouriera, ramanowskiej, widzialnej do bliskiej podczerwieni i spektroskopii Mössbauera. Ponadto próbki opisano przy użyciu optycznej spektroskopii emisyjnej z mikrosondą i plazmą sprzężoną indukcyjnie w chemii oraz dyfrakcji rentgenowskiej, skaningowej mikroskopii elektronowej i transmisyjnej mikroskopii elektronowej. Liczba zastosowanych metod budzi ogromny podziw.

Krwawy Wodospad w 2014 roku / źródło: Wikimedia Commons, CC-BY-2.0

Odkrycie naukowców pokazuje niezwykle rzadką sytuację, gdzie na Ziemi spotykamy się z cieczą, w której rozpuszczone są fazy amorficzne. To tylko dowodzi temu, jak ekstremalne warunki muszą panować pod lodowcem Taylora. Naukowcy wskazują, że badanie Krwawego Wodospadu może przybliżyć nas do poznania, jak funkcjonuje (lub dawniej funkcjonowało) życie na innych planetach, w tym Marsie.

Czytaj też: Z oceanem dzieje się coś niepokojącego. Nagranie NASA nie pozostawia wątpliwości

Mianowicie źródłem dla krwawej cieczy jest hipotetyczne subglacjalne jezioro, w którym znajduje się uwięziona być może przed kilkoma milionami lat woda morska. Bez tlenu, bez światła, przy dużym zasoleniu, wysokiej zawartości chlorków i siarczków oraz żelaza na drugim stopniu utlenienia żyją tutaj bakterie, których jeszcze świat nie poznał – tzw. kriofile, które przystosowały się do życia w niskich temperaturach.

Póki co nie dowierciliśmy się do tego ekosystemu i najlepiej, abyśmy nigdy tego nie zrobili. Zanieczyszczenie tego „świata” doprowadziłoby go do nieuchronnego upadku, ale również być może wpłynęłoby na pozostały region Antarktydy. I bez tego Krwawy Wodospad hipnotyzuje wielu ludzi na całym świecie.