Litewski startup Airvolve niewątpliwie ma chęć wprowadzenia swoistej rewolucji w sektorze transportu powietrznego. Opracowywany przez firmę Airlift to hybrydowo-elektryczny, opcjonalnie pilotowany bezzałogowiec, który ma stanowić tańszą, bezpieczniejszą i bardziej odporną alternatywę dla tradycyjnych śmigłowców i dużych dronów. Trzeba przyznać, że na zaprezentowanych przez firmę grafikach nie widzimy ani samolotu, ani helikoptera, a jedynie kontener, który przynajmniej z wyglądu nie powinien mieć prawa oderwać się od ziemi.
Nowa maszyna ma znaleźć zastosowanie zarówno w działaniach wojskowych, jak i ratowniczych — od ewakuacji poszkodowanych, przez transport zaopatrzenia, po operacje w trudnych warunkach terenowych lub rejonach dotkniętych katastrofami naturalnymi. Według Aviation International News Airlift może zredukować koszty operacyjne nawet o 90% w porównaniu z klasycznymi śmigłowcami.
Czytaj także: Jak ujarzmić gniew nieba? Japoński dron pokazał, że to możliwe
Gotowy, pełnowymiarowy prototyp ma powstać jeszcze w tym roku. Wkrótce potem firma chce zaprezentować swoją koncepcję europejskim partnerom z sektora obronnego, przekonując, że jest to realna alternatywa dla obecnie wykorzystywanych śmigłowców.
Podstawą konstrukcji Airlifta jest prostota i przystępność. Jak już wyżej wspomniałem, maszyna ma być dziesięciokrotnie tańsza w eksploatacji niż współczesne śmigłowce. Według projektu ma być ona przystosowana do transportu ładunku o masie do 200 kg w luku bagażowym o objętości pięciu metrów sześciennych na odległość do 100 kilometrów. Airlift został zaprojektowany z myślą o pracy w oparciu o istniejącą infrastrukturę wojskową — bez konieczności budowy specjalnych stacji ładowania czy kosztownego szkolenia operatorów.
Napęd maszyny oparto na układzie hybrydowo-elektrycznym. Wirniki napędzane będą silnikami elektrycznymi, zasilanymi przez niewielki silnik spalinowy typowy dla lekkich samolotów. Zrezygnowano z ciężkich baterii litowo-jonowych — zastosowano jedynie lekkie akumulatory zapasowe. Obecnie trwają testy istniejących już certyfikowanych silników lotniczych o mocy około 100 kW, które można byłoby zainstalować na pokładzie Airlifta. Badacze wskazują, że popularne turbiny są zbyt ciężkie i kosztowne dla tej klasy maszyn.
Wróćmy jednak na chwilę do samego napędu tego nietypowego pojazdu. Wszak w przeciwieństwie do helikopterów, na grafikach nie widać żadnego wirnika, który miałby odpowiadać za generowanie siły nośnej. Zamiast klasycznych wirników o osi pionowej, jak w śmigłowcach, zastosowano tu parę poziomych wirników przypominających rozkładany parasol.
Nie jest to nowy pomysł, bowiem podobne rozwiązanie testował Boeing w latach 30. XX wieku. Wtedy jednak przemysł nie posiadał materiałów, które umożliwiałyby stworzenie takiego systemu, a tym samym projekt został porzucony. Dzisiaj jednak znajdujemy się na zupełnie innym etapie rozwoju i Airvolve uważa, że współczesne kompozyty pozwalają z powodzeniem wrócić do tej koncepcji.

Według obecnych planów Airlift będzie w pełni autonomiczny, ale będzie też mógł być sterowany manualnie przez operatora, co pozwoli dostosować się zarówno do warunków bojowych, jak i misji cywilnych. W pierwszej kolejności maszyna będzie wykorzystywana do transportu ładunków, zgodnie z zapotrzebowaniem sił zbrojnych, i będzie kompatybilna ze standardowymi systemami załadunku NATO. W przyszłości możliwe są także wersje dostosowane do logistyki morskiej, np. do szybkiego transportu ładunków ze statku na brzeg.
Airvolve zdobyło już 2 mln euro dofinansowania z Unii Europejskiej, co pozwoliło na budowę dwóch modeli demonstracyjnych i osiągnięcie 5. poziomu gotowości technologicznej (TRL 5). Na początku 2025 roku firma pozyskała kolejne 825 tys. euro, a większa runda inwestycyjna planowana jest na 2026 rok.
Czytaj także: Największy solarny dron świata przechodzi testy. Jego możliwości przekraczają wyobrażenia
Według przedstawicieli firmy, doświadczenia ostatnich lat, w tym także na polu walki, uwypukliły ograniczenia współcześnie wykorzystywanych śmigłowców, czy to podczas ewakuacji wojsk, czy też podczas rozległych pożarów lasów w cieplejszych rejonach świata. Airlift, niewymagający pilotów oraz znacznie tańszy w produkcji może się okazać tutaj doskonałym rozwiązaniem, na które wszyscy czekają.
Airvolve wierzy, że przyszłość wojskowego lotnictwa taktycznego leży w wyspecjalizowanych, ekonomicznych maszynach — projektowanych z myślą o konkretnych scenariuszach, a nie jako kosztowne, uniwersalne platformy. Kto wie, być może aparaty latające takie jak Airlift, staną się dronami nadchodzącej dekady.