Wyobraź sobie pilota, który jednocześnie wykonuje manewry przy przeciążeniach 9G, obsługuje systemy stealth i… wydaje rozkazy autonomicznym maszynom. To nie tylko latanie, to dowodzenie małą armią w czasie rzeczywistym. Tak się akurat składa, że Siły Powietrzne USA postanowiły, że to właśnie myśliwce F-22 Raptor będą tymi pierwszymi, które zostaną przystosowywane do dowodzenia flotą autonomicznych dronów, czyli tzw. lojalnych skrzydłowych. Ta transformacja, będąca częścią programu Collaborative Combat Aircraft (CCA), ma zrewolucjonizować prowadzenie działań powietrznych, ale czy sam tablet wystarczy?
Przepis Sił Powietrznych USA na rewolucję możliwości myśliwców F-22
Od 2026 roku fiskalnego, Siły Powietrzne USA planują wyposażyć wszystkie 143 bojowe F‑22 w zestawy Crewed Platform Integration, a więc pakiety zawierające tablety kokpitowe, okablowanie, oprogramowanie i możliwość łączenia z dronami. Koszt? Około 15 milionów dolarów łącznie, czyli ok. 310000 zł za samolot, a więc stosunkowo niewiele. Taka modernizacja będzie jednak kluczowa dla przyszłości lotnictwa USA, bo jej celem jest umożliwienie Raptorom kierowania dronami CCA Increment 1, takimi jak YFQ‑42A od General Atomics i YFQ‑44A od Anduril, a więc naddźwiękowymi bezzałogowcami klasy myśliwskiej.
Czytaj też: Europa buduje superczołg. Pancerny MARTE będzie godny nowej ery wojny

Obecne plany wspominają o budowanie 100-150 egzemplarzy tych dronów, ale pod koniec dekady ich liczba może wzrosnąć do aż 1000. W dłuższej perspektywie program CCA ma zintegrować drony również z F‑35, nadchodzącym F‑47 szóstej generacji, a nawet z bombowcami B‑21 czy tankowcami. Jak to wszystko będzie działać? Tego aktualnie nie wiemy, ale najprawdopodobniejszym rozwiązaniem jest Inter-Flight Data Link (IFDL), czyli bezpiecznego i odpornego na zakłócenia łącza stosowane już w F‑22. Może ono być uzupełnione przez systemy pośrednie, jak np. XQ‑58 Valkyrie, który już teraz umożliwia komunikację między F‑22 a F‑35, a przede wszystkim ulepszone poprzez komendy głosowe, gesty czy interfejsy HUD, aby ułatwić pilotom kontrolowanie dronów podczas lotu.
Czytaj też: Za naszą granicą właśnie doszło do czegoś wielkiego. Niemcy zmieniają oblicze wojny

Integracja tabletu w kokpicie F-22 to tylko fragment większego planu. W budżecie na 2026 rok Amerykanie zaplanowali już bowiem 870 milionów dolarów na rozwój CCA, a w tym na prototypy dronów, autonomię i zabezpieczenia dowodzenia. Droga jest jednak jeszcze długa, bo pierwsze CCA mają wejść do służby operacyjnej w 2028 roku, a ale Amerykanie już ostrzą sobie ząbki na to, jakie możliwości sobie zapewnią. Te drony nie będą bowiem tylko cyfrowym mięsem armatnim, bo ich zadania obejmą wykonywanie zwiadu, przekazywanie danych, prowadzenie ognia zaporowego i pełnienie funkcji “strażników” dla myśliwców F-22 z pilotem za sterami. Dlatego też Raporty w roli dowódców takiej floty dronów staną się jeszcze groźniejszym narzędziem walki. Ich tablet będzie jednak dopiero początkiem, bo prawdziwym celem jest stworzenie naturalnych, intuicyjnych metod współpracy człowieka z maszyną.
Czytaj też: Bombowy blackout. Chiny mają grafitową broń, która uderza tam, gdzie boli najbardziej
Nowy tablet w kokpicie F‑22 to symbol. Niby niewielki, ale oznaczający gigantyczny zwrot w doktrynie walki powietrznej. Samotne myśliwce stealth ustępują bowiem miejsca formacjom, w których to człowiek dowodzi autonomicznymi skrzydłowymi. Program CCA to więc nie tylko futurystyczna wizja. To rzeczywistość, która właśnie się zaczyna.