W Polsce ruszył międzynarodowy program profilaktyki cukrzycy skierowany do mieszkańców wielkich aglomeracji. Inicjatywa o nazwie Cities Changing Diabetes to efekt współpracy trzech instytucji – brytyjskiej uczelni University College London, duńskiego Steno Diabetes Center Copenhagen oraz firmy farmaceutycznej Novo Nordisk.
Dlaczego akurat miasta miałyby walczyć z cukrzycą? Bo około dwóch trzecich wszystkich osób zmagających się z tą chorobą to mieszkańcy dużych aglomeracji. To miasta – rozwiązania komunikacyjne, styl i tempo życia, nawyki żywieniowe, sposób spędzania wolnego czasu – w ogromnym stopniu wpływają na zagrożenie chorobami cywilizacyjnymi.
– Zauważyliśmy, że istotną rolę odgrywają tu czynniki kulturowe, styl życia, a to jest coś, co na szczęście da się zmienić – przekonywał prof. David Napier z University College London podczas oficjalnej inauguracji polskiej części programu Cities Changing Diabetes w Warszawie. W uroczystości wzięła udział księżniczka Królestwa Danii Maria Elżbieta oraz duński minister zdrowia Magnus Heunicke.
– Zarówno Polska, jak i Dania stoją przed podobnymi wyzwaniami. Mamy do czynienia z epidemią cukrzycy typu 2 – mówił Magnus Heunicke. – Jednocześnie widzimy ogromne nierówności w dostępie do profilaktyki i leczenia. To trzeba zmienić.
Kosmiczne koszty zaniechań
Dlaczego to tak istotne? Najlepiej pokazują to wyliczenia prezentowane przez prof. Napiera. Na świecie na cukrzycę choruje ok. 430 mln ludzi. W Polsce – ok. 3 mln, a najgorsze jest to, że chorych szybko przybywa – w tempie 2,5 proc. rocznie. Kolejnych 5 mln osób ma tzw. stan przedcukrzycowy.
– Już obecnie globalne koszty leczenia osób chorych na cukrzycę sięgają 775 miliardów dolarów. Nie milionów. Miliardów! – podkreślał prof. Napier. – Ta choroba stanowi coraz większe obciążenie dla budżetów ochrony zdrowia we wszystkich krajach. Na przykład w Meksyku koszty leczenia cukrzycy już w 2035 r. pochłoną cały fundusz przeznaczony na ochronę zdrowia, w tym walkę z chorobami serca czy nowotworami.
Jeżeli pozostawimy sprawy swojemu biegowi i nie zareagujemy, w 2045 roku liczba osób z cukrzycą sięgnie 736 milionów. Ich „obsługa” będzie kosztowała ponad bilion dolarów rocznie. I to właśnie redukcja tej astronomicznej kwoty jest celem programu Cities Changing Diabetes. Jeżeli uda się zatrzymać wzrost liczby zachorowań (nikt nie mówi o całkowitym odwrócenia trendu), w 2045 roku będziemy mieć ok. 625 mln chorych, a koszty ich leczenia sięgną 872 miliardów dolarów.
Rowerem do kościoła
I tu pojawia się inicjatywa włączenia do walki z cukrzycą lokalnych społeczności. – Sposób, w jaki są zaprojektowane miasta, niesie wiele dobrych skutków dla zdrowia, ale jednocześnie pewne zagrożenia. Siedzący tryb życia, zanieczyszczone powietrze, niezdrowa żywność – wszystko to podnosi ryzyko zachorowania na cukrzycę – przekonywał Lars Fruergaard Jørgensen, szef Novo Nordisk. – Ale z drugiej strony ci, którzy projektują, budują i zarządzają miastem, mają w ręku prawie wszystkie elementy składające się na zdrowy tryb życia jego mieszkańców.
Obecnie Cities Changing Diabetes działa w 26 miastach na świecie i obejmuje 130 milionów osób. Dotychczasowe doświadczenia wskazują jednak, że uniwersalnej recepty pasującej do każdej społeczności nie ma. W Kopenhadze postawiono na promocję ruchu rowerowego, spacerów i miejską zieleń. Uruchomiono również wyspecjalizowane centrum pomocy dla chorych, które ma pomóc w likwidacji nierówności w dostępie do badań i leczenia. W Meksyku, oprócz uruchomienia ośrodka medycznego obsługującego obecnie 8 tys. pacjentów rocznie, zorganizowano indywidualne konsultacje w domach.
Ale w kanadyjskim Vancouver czy w amerykańskim Houston trzeba było sięgnąć po inne metody. W tym pierwszym mieście uruchomiono ośrodki zdrowia w bankach żywności – ich zadaniem jest edukowanie najbardziej narażonych na zachorowanie uboższych osób. W Houston najskuteczniejsze zaś okazało się docierania z wiedzą o cukrzycy do… kościołów. Okazało się bowiem, że mieszkańcy największym zaufaniem obdarzają właśnie instytucje związane z religią.
Czy nauczyciel to influencer
A jak będzie w Polsce? Powołana w ramach programu Cities Changing Diabetes Rada Naukowa, w której skład weszli wybitni specjaliści i przedstawiciele organizacji pacjentów, stawia na edukację dzieci i młodzieży. Jak do nich dotrzeć? Przez… nauczycieli.
– Dzieci spędzają w szkole 41 godzin tygodniowo, czyli nawet więcej niż dorosły człowiek w pracy. Dlatego to nauczyciele są kluczem dla kształtowania postaw młodego pokolenia – mówiła dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
Prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych SP CSK w Warszawie, podkreślał, że priorytetem będzie zmiana stylu życia ludzi młodych, czyli wprowadzenie większej aktywności fizycznej oraz lepszej kultury żywienia.
Program rozpocznie się zbadaniem postaw i świadomości nauczycieli. – To będą anonimowe ankiety na temat rozpoznawania cukrzycy i osobistych doświadczeniach z cukrzycą u siebie i u dzieci. Dopiero na tej podstawie zaprojektujemy dalsze działania – mówi prof. Czupryniak.
Przesiadka z samochodów na rowery to jeden z pomysłów na poprawę aktywności fizycznej mieszczuchów, który doskonale sprawdził się w Kopenhadze.
Badania | Jak czytać wyniki pomiaru glukozy we krwi
Czy masz dobry cukier
Badanie poziomu glukozy we krwi żylnej wykonujemy zwykle na czczo
Po 8 godzinach bez jedzenie i picia (można pić wodę) w laboratorium oddajemy krew z żyły w tzw. dole łokciowym. Można też przeprowadzić test w warunkach domowych – przy użyciu glukometru.
Wynik – Co oznacza
70–99 mg/dL Prawidłowy poziom we krwi
100–125 mg/dL Nieprawidłowy poziom – stan przedcukrzycowy
powyżej 126 mg/dL – Jeżeli taki wynik uzyskaliśmy co najmniej w dwóch pomiarach, to znaczy, że chorujemy na cukrzycę.
Piotr Kościelniak – dziennikarz specjalizujący się w nauce, medycynie i nowych technologiach.