W Układzie Słonecznym kryje się jeszcze jedna planeta. Wiemy jak ona wygląda

Od kilku dekad dzięki rozwojowi teleskopów kosmicznych człowiek zagląda w najdalsze możliwe zakątki wszechświata. Teleskopy Hubble’a i Jamesa Webba sięgają swoimi zwierciadłami aż do początków wszechświata, dzięki nim dostrzegamy galaktyki takimi, jakie były mniej niż miliard lat po Wielkim Wybuchu. Skoro jesteśmy w stanie sięgnąć tak daleko, czy to w ogóle możliwe, że nie widzimy czegoś na naszym bezpośrednim kosmicznym podwórku? Okazuje się, że tak.
W Układzie Słonecznym kryje się jeszcze jedna planeta. Wiemy jak ona wygląda

Nie mówię tutaj o tym, że nie widzimy czegoś w naszej galaktyce, bo to akurat rozumie się samo przez się. Wszak nie jesteśmy przykładowo w stanie zobaczyć, co się znajduje dokładnie po drugiej stronie galaktyki od nas. Między tym regionem a nami znajduje się niezwykle jasne centrum galaktyki, w którym jest tak dużo gwiazd, pyłu i gazu, że nie sposób dostrzec, co znajduje się za nim.

Mowa tutaj jednak o czymś znacznie nam bliższym, o naszym Układzie Słonecznym. W najszerszej swojej definicji Układ Słoneczny kończy się hipotetycznym Obłokiem Oorta, sferą, wypełnioną lodowymi głazami mniejszymi i większymi, które wytrącone ze swoich orbit czasami odwiedzają wnętrze Układu Słonecznego jako komety długookresowe. Ta granica znajduje się mniej więcej w odległości jednego roku świetlnego od nas. W samym centrum Układu Słonecznego mamy cztery planety skaliste, dwa gazowe i dwa lodowe olbrzymy. Do 2006 roku uważano jeszcze, że planetą jest Pluton, jednak akurat jego status został podważony w 2006 roku, kiedy to dziewiąta planeta Układu Słonecznego otrzymała status planety karłowatej. Zostało zatem nam osiem planet.

Czytaj także: Planeta 9 nie daje naukowcom spokoju. Czy planetoida CNEOS14 wskazała nam, gdzie jej szukać?

W 2016 roku pojawiła się jednak teoria, że w Układzie Słonecznym może znajdować się jeszcze jedna nieodkryta wciąż planeta. Owa tajemnicza dziewiąta planeta, znajdująca się wielokrotnie dalej od Słońca niż Neptun miałaby mieć masę nawet 10 razy większą od masy Ziemi i miałaby grawitacyjnie wpływać na grupę obiektów transneptunowych (TNO), których wydłużonych orbit nikt nie jest w stanie wyjaśnić.
Wszystko wskazuje na to, że poruszają się one pod wpływem innego, nieznanego jeszcze masywnego obiektu.

Nowa Dziewiąta Planeta

W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku The Astronomical Journal badacze z Japonii proponują niejako nowe podejście do tematu. Naukowcy przekonują bowiem, że za orbity obiektów transneptunowych odpowiada planeta o masie trzykrotnie większej od masy Ziemi, która miałaby znajdować się od 250 do 500 jednostek astronomicznych od Słońca. Dla porównania 1 jednostka astronomiczna (1 AU, ang. astronomical unit) to ok. 150 milionów kilometrów, czyli średnia odległość Ziemi od Słońca. Neptun, ostatnia znana planeta Układu Słonecznego znajduje się 30 AU od Słońca. Tutaj mówimy o planecie znajdującej się nawet kilkanaście razy dalej. Nic zatem dziwnego, że dotychczas jej nie dostrzegliśmy. Warto przypomnieć, że nawet Pluton, znajdujący się nieco dalej niż Neptun został odkryty dopiero w 1930 roku. Obiekty znajdujące się w odległości kilkudziesięciu jednostek astronomicznych od Słońca otrzymują już stosunkowo mało promieniowania słonecznego i odbijają jeszcze mniej. Jeżeli teraz oddalimy się dziesięciokrotnie dalej, promieniowania tego będzie niepomiernie mniej.

Nie zmienia to faktu, że proponowana przez naukowców hipotetyczna planeta poruszająca się po orbicie nachylonej względem ekliptyki o 30 stopni może wyjaśnić wiele właściwości nietypowo poruszających się odległych obiektów Pasa Kuipera, w tym także planety karłowatej Sedna, która porusza się po wyjątkowo wydłużonej orbicie wokół Słońca, okrążając je raz na 11408 lat.

Aktualnie trwają dalsze, szczegółowe badania struktury orbitalnej zewnętrznych rejonów Pasa Kuipera, które z czasem pozwolą dokładniej ustalić, gdzie na niebie powinniśmy szukać śladów tej hipotetycznej planety.