Zmarła pacjentka kliniki medycyny naturalnej w Poznaniu. Pielęgniarka z zarzutami

Sytuacja miała miejsce w styczniu tego roku, jednak dwa śledztwa w tej sprawie toczą się dalej – jedno w sprawie pielęgniarki zabiegowej, która podała śmiertelną substancję, drugie w sprawie samej substancji i jej wpływu na ludzki organizm.

Felerną substancką był DMSO (dimetylosulfotlenek), który podano kobiecie w niewłaściwych proporcjach. 36-latka trafia do szpitala im. J. Strusia w Poznaniu prosto z kliniki medycyny integralnej, w której doszło do zatrzymania u niej krążenia. Została tam zbadana pod kątem toksykologicznym, laboratoryjnym i obrazowym. Mimo prób podejmowanych przez poznańskich lekarzy jej stan się nie poprawiał, a kobieta trafiła na oddział anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie następnego dnia zmarła, osierocając 8-letnie bliźniaczki. 

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną jej śmierci był jeden ze składników zawartych w DMSO, który został podany pacjentce w niewłaściwej ilości, mimo istnienia instrukcji dotyczących tego, jakie roztwory i w jakich stężeniach należy podawać pacjentom, w zależności od ich wagi, wzrostu, czy ogólnej kondycji fizycznej. Za podanie kobiecie zabójczej ilości dimetylosulfotlenku będzie odpowiadać pielęgniarka zabiegowa, której postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Drugim wątkiem pod lupą prokuratury jest sama substancja – priorytetem jest ustalenie, czy DMSO nie jest szkodliwy dla ludzi. W tym przypadku prokurator prawdopodobnie powoła biegłego sądowego, który zajmie się zbadaniem sprawy.

Co na to klinika medycyny naturalnej, w której drastycznie pogorszył się stan zdrowia kobiety? W oficjalnym oświadczeniu napisano: “Pacjentka leczona była metodami uznanymi i stosowanymi na całym świecie. Nadto chcemy z całą stanowczością podkreślić, że taka sama substancja jest powszechnie stosowana przy leczeniu np. bólów reumatoidalnych czy w stanach zapalnych. W związku z tym apelujemy, by nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków i na tę chwilę nie łączyć zdarzenia z zastosowanym leczeniem”. 

DMSO, czyli dimetylosulfotlenek jest w Polsce substancją legalną i ogólnodostępną, lecz nie figuruje na oficjalnych listach leków. Zwolennicy medycyny naturalnej przypisują mu cudowne właściwości lecznicze, niekiedy nawet w przypadku nowotworów, jednak nie ma żadnych badań, które potwierdzają słuszność tej teorii. DMSO często stosowany jest  w roli rozpuszczalnika podczas laboratorynych analiz. W medycynie naturalnej stosuje się go dożylnie, przypisując mu między innymi właściwości antynowotworowe, dotleniające i odstresowujące. Występuje również w postaci kremów i maści, które mają łagodzić dolegliwości kostno-stawowo-mięsniowe. 

Medycyna konwencjonalna nie uznaje dimetylosulfotlenku w swoich terapiach.