San Francisco zakazuje e-papierosów

Mimo sąsiedztwa z jednym z największych producentów tego produktu, firmy Juul, samorząd San Francisco zdecydował się na radykalny krok. Sam producent przekonuje, że skutki mogą być odwrotne do zamierzonych.
San Francisco zakazuje e-papierosów

Przepis zatwierdzony przez samorząd będzie musiał jeszcze uzyskać podpis burmistrz miasta. London Breed potwierdziła wcześniej, że zamierza go zatwierdzić. Oznacza to, że sklepy będą musiały wycofać wszystkie partie e-papierosów ze swoich półek, a nowych po prostu nie będzie. Prawo wejdzie w życie za 7 miesięcy, więc czasu na przygotowanie nie zostało wiele.

Co ciekawe, wciąż legalne będzie na terenie miasta kupowania tradycyjnych papierosów oraz marihuany w różnej formie (także elektronicznej). Przez ostatnie kilkanaście lat udało się znacznie ograniczyć palenie tytoniu wśród nieletnich (poniżej 21. roku życia), jednak w tym samym czasie pojawił się nowy problem – „vape’owanie”, czyli palenie e-papierosów. W ubiegłym roku policzono, że korzysta z nich około 4,9 milionów nastolatków w USA, a w ciągu roku liczba ta wzrosła o 1,5 miliona.

Sprawa jest tym ciekawsza, że San Francisco to miejsce, które na swą bazę wybrała firma Juul – gigant tej branży, odpowiedzialny za produkcję 50% e-papierosów w kraju. Swoje produkty reklamuje jako zdrowszą alternatywę i sposób dla młodych ludzi na rzucenie palenia.

Tymczasem jeden z autorów nowego prawa, Shamann Walton przekonuje, że to nieprawda i to tylko przedłużenie tradycyjnego tytoniu w nowej formie.

– Przez kilka dekad walczyliśmy z tytoniem w formie papierosów – mówi Walton – Teraz musimy to robić znów z e-papierosami.

Zakaz nie zniechęca biznesmenów z Jull, którzy w dniu ogłoszenia zakazu zapowiedzieli, że będą powiększać swoją siedzibę i zakupią dwudziestodziewięciopiętrowy budynek chmur w San Francisco. Rzecznik koncernu Ted Kwong przekonuje, że walka się nie skończyła i firma będzie starała się przeforsować zmianę prawa na listopad, która złagodzi zakaz i pozwoli na sprzedaż e-papierosów. Dodaje, że efekt ograniczeń będzie odwrotny do zamierzonego przez ustawodawcę.

– Pełen zakaz popchnie dorosłych palaczy, którym udało się przejść na elektroniczne palenie, z powrotem do śmiercionośnych papierosów, odbierze też możliwość przerzucenia się obecnie palącym tradycyjnie tytoń i stworzy czarny rynek – tłumaczy Kwong.

Juul już wcześniej starał się wprowadzać kroki ograniczające vape’owanie nieletnich, na przykład eliminując smakowe wkłady i nakładając ograniczenia uniemożliwiające zakup produktu do dzielenia się z innymi.

Miejskie sklepy z wyrobami tytoniowymi wyraziły swoje oburzenie w związku z decyzją władz miasta. Przekonują, że jest to zamach na małe biznesy w San Francisco, na którym skorzystają sprzedawcy z Oakland i Daly City, położonych po drugiej stronie zatoki.

Z drugiej strony wprowadzenie zakazu z pewnością będzie odczytane jakoś gest w stronę federalnej Administracji do spraw żywności i leków (FDA), która zabiega o takie ograniczenia. Już w grudniu 2018 jeden z jej wysokich członków nazwał popularność vape’owania „epidemicznym”.

– San Francisco podejmuje działania by chronić nasze dzieci – mówi prokurator generalny miasta Dennis Herrera i ostro punktuje Kongres – Takie czasowe moratorium nie musiałoby być konieczne, gdyby federalny rząd wykonał swoją pracę.