Myśleli, że obserwują pioruny w atmosferze Wenus. Teraz okazuje się, że było to zupełnie coś innego

Sondy kosmiczne przelatujące w pobliżu Wenus nie raz i nie dwa dostrzegały krótkie, nieregularnie pojawiające się rozbłyski w gęstej, nieprzezroczystej atmosferze planety. Dotychczas naukowcy byli przekonani, że udało im się zaobserwować wyładowania w atmosferze drugiej planety od Słońca. Okazuje się jednak, że wyjaśnienie obserwowanych błysków może być inne, aczkolwiek równie ciekawe.
Myśleli, że obserwują pioruny w atmosferze Wenus. Teraz okazuje się, że było to zupełnie coś innego

O Wenus mówi się, że jest bliźniaczką Ziemi. Jakby nie patrzeć jest to także planeta skalista, rozmiarami niemal dokładnie taka sama jak Ziemia. I to zasadniczo wszystkie podobieństwa między tymi dwiema planetami. Warunki panujące na powierzchni Wenus zupełnie nie przypominają tych na Ziemi. Na powierzchni planety panuje temperatura powyżej 420 stopni Celsjusza, ciśnienie atmosferyczne jest tam stukrotnie wyższe niż na Ziemi, czyli takie jak kilometr pod powierzchnią oceanu, a z deszczu od czasu do czasu pada kwas siarkowy. Są to warunki nie tylko zabójcze dla ludzi, ale nawet automatyczne sondy kosmiczne, które lądowały na powierzchni planety, były w stanie przetrwać tam zaledwie kilka godzin.

Niewiele wiemy o powierzchni planety, bowiem cały glob przesłonięty jest przez gęstą i pełną pokrywę chmur, w których to właśnie obserwowane są od czasu do czasu rozbłyski.

Czytaj także: Wenus nie jest martwą planetą! Jej wulkany są tego potwierdzeniem

W najnowszej pracy naukowej naukowcy z Uniwersytetu Stanforda wykazują, że wbrew wcześniejszym podejrzeniom możemy tutaj mieć do czynienia nie tyle z wyładowaniami atmosferycznymi, co z meteorami, dokładnie takimi samymi jak w atmosferze ziemskiej.

Badania tego zjawiska przeprowadzono w ostatnim czasie, głównie z uwagi na to, że w najbliższych latach w kierunku Wenus poleci swoista armada sond kosmicznych z kilku różnych krajów. Zanim jednak owe sondy zostaną zapakowane na szczyt rakiet, naukowcy chcą możliwie dokładnie przeanalizować atmosferę planety, aby jak najlepiej przygotować sondy na spotkanie z planetą. Podejrzenie, że mogły to być wyładowania atmosferyczne, nakazuje myśleć, że takie wyładowania mogą stanowić poważne ryzyko dla sond opadających ku powierzchni planety, czy też balonów przenoszących instrumenty badawcze w atmosferze planety. W tym kontekście meteory to znacznie bardziej optymistyczne wyjaśnienie rozbłysków.

Naukowcy przyznają, że jak na razie nie wiemy, czy w atmosferze Wenus mogą występować pioruny, bowiem wciąż zdecydowanie za mało wiemy o dynamice tej atmosfery. Z drugiej strony poprzednie lądowniki, które docierały do powierzchni planety, rejestrowały zakłócenia elektromagnetyczne na falach radiowych, przypominające wyładowania atmosferyczne podczas burz na Ziemi.

Czytaj także: Zagadka Wenus rozwiązana. Wiemy, dlaczego tak bardzo różni się od Ziemi

Naukowcy obserwowali już wyładowania zarówno z teleskopów naziemnych, jak i z sond kosmicznych. Szacuje się, że w atmosferze tej planety pojawia się od 10 000 do 100 000 takich zdarzeń w ciągu roku. Można pomyśleć, że to nieco za dużo jak na Wenus. Z drugiej strony należy jednak wziąć pod uwagę, że w gęstszej atmosferze planety błyski takie są znacznie jaśniejsze i bardziej zauważalne, tym bardziej że w atmosferę Wenus wchodzą one z wyższą prędkością (ok.25 km/s) niż w atmosferę Ziemi (20,3 km/s). Wynika to m.in. z tego, że Wenus okrąża Słońce z wyższą prędkością niż Ziemia. Być może zatem dlatego widać ich tam aż tak dużo.

Naukowcy zwracają uwagę na to, że choć analiza ta jest przekonująca, to wciąż mało wiemy o tym, co tak naprawdę dzieje się w atmosferze Wenus. Sam fakt, że w atmosferze występuje znacznie więcej dwutlenku węgla, niż na Ziemi sprawia, że może tam dochodzić do wyładowań atmosferycznych, które, choć nie powodują występowania piorunów, mogą wciąż być niebezpieczne dla sond kosmicznych.

Więcej:Wenus