Od startu w grudniu 2024 roku misja dostarcza fascynujących rezultatów. Już w marcu 2025 roku naukowcom udało się po raz pierwszy wygenerować kontrolowane, długotrwałe zaćmienie słoneczne w przestrzeni kosmicznej. To przełom umożliwiający stałą obserwację korony słonecznej – tej części atmosfery Słońca, która zwykle ginie w oślepiającym blasku gwiazdy.
Rewolucyjna misja Proba-3. Dwa satelity tworzą sztuczne zaćmienia
Misja ESA opiera się na współpracy dwóch wyspecjalizowanych satelitów. Occulter, o charakterystycznym okrągłym kształcie, działa jak ruchoma zasłona. Jego zadaniem jest blokowanie najjaśniejszej części tarczy słonecznej, niczym sztuczny Księżyc. Drugi satelita, Coronagraph, wyposażony w zaawansowany instrument ASPIICS, zajmuje pozycję w cieniu rzucanym przez swojego towarzysza, rejestrując to, co normalnie niewidoczne.
Naturalne zaćmienia Słońca to rzadkie i ulotne zjawiska. Z dowolnego miejsca na Ziemi można je obserwować średnio tylko raz na 375 lat, a ich pełna faza trwa zaledwie kilka minut. Proba-3 zmienia te reguły diametralnie. Podczas każdej 19,6-godzinnej orbity satelity potrafią utrzymać sztuczne zaćmienie nawet przez 6 godzin, dając astronomom bezprecedensowe możliwości badawcze.
Precyzja na poziomie milimetra w kosmosie
Osiągnięcie takiej synchronizacji to nie lada wyzwanie. Satelity muszą utrzymywać odległość około 150 metrów z dokładnością do kilku milimetrów – to mniej więcej tak, jakby trafić w dziesiątą część ludzkiego paznokcia z odległości półtora boiska piłkarskiego.
Trudności potęguje charakter orbity. Satelity poruszają się po mocno wydłużonej elipsie, zbliżając się do Ziemi na 600 km i oddalając na ponad 60 000 km. W tym czasie ich prędkość zmienia się drastycznie – od 8 690 km/h do zawrotnych 127 460 km/h. Pomimo tych ekstremów, autonomiczne systemy sterowania utrzymują idealną formację bez pomocy z Ziemi. To technologiczny majstersztyk, choć sceptycy mogą pytać, jak długo da się utrzymać taką precyzję.
Pierwsze sukcesy i korzyści dla nauki. Co udało się osiągnąć
Historyczne sztuczne zaćmienie z marca 2025 roku pozwoliło na szczegółowe zbadanie korony słonecznej instrumentem ASPIICS. Te obserwacje są kluczowe dla zrozumienia pogody kosmicznej – zbioru zjawisk związanych z aktywnością Słońca, mających realny wpływ na naszą planetę.
Korona to źródło potężnych wyrzutów wysokoenergetycznych cząstek. Choć tworzą one piękne zorze polarne, stanowią też poważne zagrożenie dla technologii. W lutym 2022 roku burza geomagnetyczna spowodowała deorbitację i spalenie ponad 40 satelitów Starlink należących do SpaceX, generując straty szacowane na ponad 50 milionów dolarów (około 185,3 mln zł). Dane z Proba-3 mogą pomóc lepiej przewidywać takie zdarzenia, choć skuteczna ochrona infrastruktury orbitalnej wciąż pozostaje wyzwaniem.
Zagrożenia dla przyszłych misji załogowych
Problem staje się palący w kontekście powrotu człowieka na Księżyc. Słońce zmierza ku szczytowi swojego 11-letniego cyklu aktywności, przewidywanemu na 2026 rok – dokładnie w okresie planowanej misji załogowej Artemis III.
Księżyc, w przeciwieństwie do Ziemi, nie ma ochronnego pola magnetycznego. Podczas silnego rozbłysku słonecznego astronauta na jego powierzchni mógłby otrzymać dawkę promieniowania przekraczającą 1000-krotnie typową dawkę ziemską i aż dziesięciokrotnie zalecany limit życiowy. Obecne systemy ostrzegania dają mniej niż godzinę na reakcję – to zdecydowanie za mało. Nad rozwiązaniem pracuje m.in. Centrum CLEAR na University of Michigan, rozwijające modele uczenia maszynowego mające przewidywać groźne zjawiska z ponad 24-godzinnym wyprzedzeniem. To obiecujący kierunek, ale jego skuteczność w praktyce dopiero się okaże.
Przyszłość technologii kosmicznej. Zastosowania poza astronomią
Choć głównym celem Proba-3 jest badanie Słońca, znaczenie tej technologii wykracza daleko poza astronomię słoneczną. Opracowane rozwiązania precyzyjnego lotu formacyjnego torują drogę dla operacji kosmicznych, które do niedawna istniały tylko w sferze marzeń.
Potencjał jest ogromny. Obejmuje między innymi efektywne usuwanie kosmicznych śmieci, gdzie specjalne satelity mogłyby dokować z niebezpiecznymi obiektami i bezpiecznie je deorbitować. Kolejnym zastosowaniem jest budowa gigantycznych teleskopów kosmicznych, gdzie instrumenty pomiarowe umieszczone daleko od głównych luster osiągnęłyby niespotykaną dotąd rozdzielczość. Ta technologia umożliwiłaby też koordynację kompleksowych misji eksploracyjnych, w których floty satelitów działałyby jak jeden, złożony organizm badawczy.
Technologia może też wzmocnić ochronę krytycznej infrastruktury satelitarnej. W świecie coraz bardziej zależnym od kosmosu – od nawigacji GPS po globalny internet satelitarny – umiejętność przewidywania i łagodzenia skutków pogody kosmicznej staje się elementem bezpieczeństwa narodowego.
Proba-3 potwierdza, że Europa ma mocną kartę w rozwoju zaawansowanych technologii kosmicznych. Sukces misji otwiera drzwi do nowej ery, w której precyzyjnie zsynchronizowane satelity wykonają zadania dotąd niemożliwe. To budzi uzasadniony optymizm, choć prawdziwa rewolucja nastąpi dopiero, gdy te obiecujące koncepcje przełożą się na praktyczne, działające systemy poza sferą demonstracji technologicznej.