Zespół z Uniwersytetu w Kioto pracujący pod kierunkiem profesora Toshiyukiego Nohiry opracował nową metodę odzyskiwania kluczowych surowców ze zużytych magnesów. Ich podejście, nazwane SEEE (Selective Extraction–Evaporation–Electrolysis), osiąga rezultaty, o których dotąd można było tylko pomarzyć – pozwala odzyskać 96% neodymu i 91% dysprozu, przy czystości metali przekraczającej 90%. To kolosalny krok naprzód wobec dotychczasowych technik, pochłaniających ogromne ilości energii i generujących niebezpieczne odpady.
Czytaj także: Pierwiastki ziem rzadkich skrywają się w starych kopalniach węgla. Poszukiwania czas zacząć
Proces SEEE działa w trzech etapach. Rozpoczyna się od selektywnej ekstrakcji z użyciem stopionej mieszaniny chlorku wapnia i magnezu, wzbogaconej fluorkiem wapnia, który minimalizuje straty materiału. Następnie następuje selektywne odparowanie usuwające środki ekstrakcyjne, a całość wieńczy elektroliza, gdzie za pomocą prądu precyzyjnie rozdziela się cenne pierwiastki. Co istotne, badacze wskazują, że tę samą logikę da się zastosować w innych obszarach, na przykład przy przetwarzaniu paliwa jądrowego.
Znaczenie tego odkrycia trudno przecenić, gdyż neodym i dysproz to podstawa wydajnych magnesów w elektrykach Tesli czy generatorach farm wiatrowych. Tymczasem konwencjonalne wydobycie, zdominowane przez Chiny (ok. 80% globalnej podaży), wiąże się z zatruwaniem wód gruntowych i tworzeniem gór toksycznych odpadów. W dobie boomu na auta elektryczne – tylko w Europie sprzedano ich ponad 3 miliony w 2024 roku – nowa metoda recyklingu mogłaby ograniczyć dewastację środowiska.
Ciekawe, że podobne inicjatywy testują też Amerykanie. Konsorcjum firm, w tym Microsoft i Western Digital, przetworzyło niedawno blisko 23 tony zużytego sprzętu z centrów danych. Ich bezkwasowa technologia pozwoliła odzyskać nie tylko pierwiastki ziem rzadkich, ale też złoto, miedź i aluminium. To pokazuje rosnącą świadomość problemu.
Czytaj także: Naukowcy przełamali bariery fizyki materiałowej. Zwykły tlenek stanie się podstawą rewolucyjnych magnesów
Mimo obiecujących wyników, sami twórcy metody SEEE przyznają, że przed nimi jeszcze długa droga. Integracja procesu z realiami przemysłowymi wymaga dalszych badań i optymalizacji. Jeśli się powiedzie, moglibyśmy naprawdę zmniejszyć zależność od destrukcyjnego górnictwa. Póki co jednak warto zachować umiarkowany optymizm – laboratoryjny sukces to dopiero pierwszy krok w kierunku realnej zmiany.