Przybywa poranionych użytkowników komórek. Lawina po pierwszym iPhonie

Połamane nosy, rozcięte twarze i wstrząśnienia mózgu to uszkodzenia ciała typowe dla roztargnionych osób skupionych na komórkach a nie swoim otoczeniu. Chirurdzy rekonstrukcyjni prezentują dane o ofiarach uzależnienia od telefonów.
Przybywa poranionych użytkowników komórek. Lawina po pierwszym iPhonie

– Nikt przy zdrowych zmysłach nie szedł by ulicą wpatrzony w książkę, czemu zatem ktoś chciałby przeczytać cały artykuł w gazecie idąc z smartfonem w ręku – pyta retorycznie Boris Paskhover, szef wydziału rekonstrukcji twarzy w szkole medycznej Rutgers w New Jersey i współautor badania o zjawisku uszkadzania się ludzi przez nieprawidłowe używanie telefonów komórkowych.

W stanie, w którym pracuje Paskhover, są miasta gdzie za bawienie się telefonem w czasie poruszania się po chodniku można dostać mandat. W Londynie i Salzburgu zaczęto zwracać uwagę na problem rozbitych nosów i pociętych twarzy umieszczając na słupach i latarniach poduszki. Z kolei w Bangkoku, chińskim Chongqing, Antwerpii czy Waszyngtonie wydzielono na traktach pieszych specjalne ścieżki dla wpatrzonych w swoje małe ekrany.

Problem, przynajmniej z punktu widzenia lekarzy amerykańskich, jest istotny. Na podstawie danych o pacjentach ze 100 szpitali z lat 1998 – 2017 wynika, że ostre dyżury odwiedziło w nich przynajmniej 2,5 tys. osób z głowami lub szyjami uszkodzonymi w konsekwencji używania telefonu. Po przeniesieniu tego na skalę kraju chodzi nawet o 76 tys. pacjentów. Opublikowane w piśmie ”JAMA Otolaryngology – Head & Neck Surgery” informacje po praz pierwszy skupiają się jedynie na tych poranionych częściach ciała, a nie całym człowieku.

W USA liczba urazów związanych z komórkami od 1998 do 2007 roku rosła dość nieregularnie. Po tym, gdy Apple zaprezentowało pierwszy model iPhone’a, liczby rannych wystrzeliły w górę. Autor raportu twierdzi, że im bardziej bogate w funkcje są telefony, tym więcej ludzi skupia się na zabawie nimi a nie bezpieczeństwie swoim czy innych. 

33 proc. zgłoszonych przypadków uszkodzeń dotyczyła głowy, z czego najwięcej twarzy (a szczególnie nosa). Autorzy zwracają uwagę, że choć skaleczenia twarzy nie wydają się być czymś groźnym, to leczenie ich kosztuje krocie. Pieniądze wydawane na takie zabiegi w ciągu roku szacuje się dla całych Stanów Zjednoczonych na 3 mld dolarów. Do tego trzeba brać pod uwagę, że blizny w widocznych miejscach pozostają dużym obciążeniem psychicznym, szczególnie dla młodych osób.

Jak zauważa ”Guardian”, 60 proc. pacjentów z okresu objętego badaniem Paskhovera to ludzie w wieku 13-29 lat. W połowie przypadków ich obrażenia powstały na skutek używania telefonu w czasie jazdy samochodem. Są jednak dużo dziwniejsze przypadki. – Miałem pacjentkę która czytała coś w telefonie leżąc i słuchawka wypadła jej z rąk łamiąc nos – zauważa chirurg. W 2015 roku kamery na budynku w Chickasha w stanie Oklahoma zarejestrowały sytuację, gdy skupiony na pisaniu esemesa mężczyzna nadepnął, po czym został ukąszony przez wygrzewającego się na betonie węża. Do tego dochodzą uszkodzenia dzieci bijących się o telefony i niemowlaków uderzonych słuchawkami trzymanymi przez rodziców.