Recenzja: “Krótka historia prawie wszystkiego” [BLOG]

To doskonała książka popularnonaukowa – choć nic na to nie wskazuje.

Nie zachęca ani okładka: ciemna, z Układem Słonecznym, sugerująca, że pozycja dotyczy kosmologii. Ani tytuł: straszący, że będzie o wszystkim i o niczym. Ani hasło: “miliony sprzedanych egzemplarzy”, z typu tych, które automatycznie budzą we mnie ducha przekory i odstraszają od lektury.

Tym razem tak się nie stało i bardzo dobrze: nieprzeczytanie książki Billa Brysona byłoby poważnym błędem. “Krótka historia” ma cudowne właściwości rozweselające. Dowiemy się z niej np., że około połowa reakcji chemicznych, jakie zachodzą w bananie, to te same reakcje, jakie zachodzą w nas. Że jedną z rzeczy, jakie Darwin NIE zrobił w czasie podróży na “Beagle”, było sformułowanie teorii ewolucji. Że jeszcze w latach 30. XX w. większość naukowców miała wątpliwości, czy geny faktycznie istnieją i że Edmond Halley NIE odkrył komety Halleya, za to odkrył dla świata Izaaka Newtona.

“Krótka historia” jest naprawdę o wszystkim. Bryson napisał książkę o tym, co go ciekawiło dosłownie w każdej dziedzinie nauki. Nie skupił się przy tym na przedstawianiu wiedzy, ale na pokazywaniu ludzi – odkrywców – opisywaniu ich charakterów i trudności, z jakimi zmagali się, pracując nad opus vitae. Książka nie jest ani pobieżna, ani banalna; intryguje, wciąga i zachwyca nieraz fenomenalnymi anegdotami. Talent literacki autora i jego wspaniałe poczucie humoru powodują, że wybaczamy mu nawet wałkowanie dziedzin tak odstręczających, jak geologia i taksonometria.

Brysona czyta się lekko, często z zachwytem, jeszcze częściej z żalem, że poszczególne rozdziały są tak krótkie. Bardzo podobały mi się przypisy tłumacza, który dopasował się stylem do autora i wniósł cenne uzupełnienia. Mniej, że wydawca nie pokusił się o wyprodukowanie jakichkolwiek ilustracji (“Krótka historia” wcale nie jest krótka, liczy bite 500 stron, i w trakcie czytania miło byłoby zaczepić na czymś oko). Za tragiczną zaś uznaję decyzję o niedołączeniu do książki indeksu; w pozycjach tego typu powinien być obowiązkowy. Rezygnacja z niego, podyktowana najpewniej twardymi wymogami kapitalizmu, sprawia, że zaczynam pragnąć rewolucji.

I jeszcze jedno: dzieła takie jak Brysona siła rzeczy szybko się dezaktualizują. Nie dowiemy się więc z niego np., że najstarsze znane ludzkości ślady czworonogów pochodzą z Gór Świętokrzyskich (pamiętacie tytuły typu “To u nas pierwszy tetrapod wyszedł na ląd?”). Odkrycie polskich naukowców było sensacją 2010 r., a ogłoszono je na okładce “Nature”. “Krótka historia” zaś została napisana w 2003 r. i trzeba jej wybaczyć, że nie zawsze jest na czasie.