
Pomysły naukowców i inżynierów bywają zaskakujące. Od autonomicznych dekoratorów po systemy, które mają przyrządzić wigilijną kolację – granice między ludzką domeną a możliwościami algorytmów zdają się przesuwać. Niektóre z tych projektów wyglądają imponująco, inne przypominają raczej kabaretowy skecz. Wszystkie jednak skłaniają do refleksji nad tym, jak daleko zaszliśmy i dokąd właściwie zmierzamy, powierzając świąteczne rytuały metalowym ramionom i sztucznej inteligencji.
Mobilny robot potrafi udekorować cały dom w dwa dni
Firma HEBI Robotics pochwaliła się niedawno swoim mobilnym manipulatorem o nazwie Treadward. To platforma wyposażona w siedmiostopniowe ramię, którą zaprogramowano do wykonania kompleksowej świątecznej aranżacji. W ciągu 48 godzin robot nie tylko przenosił choinki, ale też precyzyjnie układał ozdoby i aranżował przestrzeń, wykonując zadania wymagające dotąd ludzkiej zręczności. Pierwszy dzień poświęcono na budowę i konfigurację systemu, drugi – na ostatnie testy i nagranie efektów.
Pokaz był okazją, by zademonstrować nie tylko finezję, ale i siłę takiego rozwiązania. Treadward bez problemu przenosił całe drzewa i ciężkie dekoracje. Całość działała w warunkach domowych, co pokazuje, że podobna technologia mogłaby kiedyś realnie odciążyć najbardziej zapracowanych świętujących. To ciekawe, choć koszt takiego „pomocnika” pewnie na długo przewyższy wydatki na tradycyjne dekoracje.
Gotowanie z AI okazało się kulinarnym chaosem
Zupełnie inne podejście zaprezentowali badacze z niemieckiego ośrodka FZI Research Center for Information Technology. Postanowili oni sprawdzić, jak duże modele językowe i teleoperacja poradzą sobie z przygotowaniem świątecznego obiadu. Efekt? Raczej komiczny miszmasz, w którym instrukcje, percepcja robotów i ich fizyczne działania wzajemnie sobie zaprzeczały.
Scenki były oczywiście odpowiednio przygotowane pod kątem bezpieczeństwa i narracji, ale opierały się na rzeczywistych systemach rozwijanych przez ostatni rok. Cały eksperyment świetnie ilustruje kluczowe wyzwania współczesnej robotyki: manipulację, interakcję z człowiekiem i wsparcie decyzyjne AI. Wnioski są dość oczywiste – dla robota krojenie warzyw to wciąż bardzo złożony problem logiczny i fizyczny, podczas gdy dla człowieka to niemal odruch.
Zewnętrzną choinkę zmontował w pełni autonomiczny system
Na jeszcze większą skalę pracowali naukowcy z Instytutu Fraunhofer IOSB. Zaprojektowali oni kompleksowy, samodzielny system do montażu dużej, zewnętrznej choinki. W procesie wykorzystano ciężki pojazd do transportu świeżo ściętego drzewa, roboty czworonożne pełniące rolę nadzorców oraz autonomiczny dźwig odpowiedzialny za podnoszenie i stabilizację całej konstrukcji.
Roboty-psy zajmowały się metodycznym układaniem lampek i ozdób, pokazując przy tym skoordynowaną nawigację i precyzyjną manipulację. Kluczem była tu synchronizacja wielu autonomicznych jednostek. Na koniec, w charakterze humorystycznej kropki nad „i”, na czubku udekorowanego drzewka umieszczono… pachołek drogowy. To taki technologiczny żart, który jednak dobrze oddaje eksperymentalny charakter całego przedsięwzięcia.
Nie wszystkie świąteczne eksperymenty z technologią kończą się dobrze. Holenderski oddział McDonald’s przekonał się o tym na własnej skórze, publikując w pełni wygenerowaną przez AI reklamę świąteczną. Materiał przedstawiał święta jako „najstraszniejszy czas w roku”, co wywołało falę krytyki i zdziwienia. Reklamę szybko usunięto z YouTube’a. Ten incydent to jasny sygnał, że automatyzacja treści, zwłaszcza tych emocjonalnie nacechowanych, wymaga czujnego ludzkiego nadzoru. Sztuczna inteligencja nie rozumie kontekstu kulturowego i społecznego – może jedynie przetwarzać wzorce. Gdy zabraknie filtru ludzkiego rozsądku, efekt bywa co najmniej niezręczny.
Tak czy inaczej, pokazy z ostatnich tygodni nie pozostawiają wątpliwości – roboty uczą się wykonywać coraz bardziej złożone i skoordynowane czynności
Potrafią dekorować, montować, a teoretycznie nawet gotować. Jednocześnie wyraźnie widać ich ograniczenia: brak zdrowego rozsądku, trudności z adaptacją do nieprzewidzianych sytuacji i ślepe podążanie za algorytmem, które bez nadzoru może dać kuriozalne efekty. Możliwe, że za kilka czy kilkanaście lat część świątecznych obowiązków zlecimy wyspecjalizowanym automatom. Na razie jednak technologia wciąż bardziej nadaje się do wspierania człowieka niż do jego zastąpienia w tych najbardziej domowych, tradycyjnych rolach. A może to i dobrze? W końcu część uroku świąt kryje się właśnie w tym wspólnym, nieco chaotycznym, przygotowywaniu.