Seksting to wysyłanie sobie nagich zdjęć za pomocą telefonów lub innych urządzeń. Wszystko jest w porządku jeśli obie strony takiej komunikacji są zgodne i chętne. Problem jednak pojawia się gdy ktoś otrzymuje zdjęcia, których wcale nie chce.
O zasypywaniu przez panów zdjęciami genitaliów w ramach prób zdobycia serc kobiecych pisaliśmy jakiś czas temu. Sprawa jednak dotyczy obojga płci. Praktyka przesyłania „nudesów” (czyli aktów) bywa popularna u ludzi dorosłych i młodzieży. Gdy jednak ktoś zaczyna otrzymywać niechciane materiały tego typu sprawa może nawet nosić znamiona nękania. Podobnie, gdy ktoś wymaga od drugiej osoby wysyłania takich zdjęć, nawet gdy ona wcale nie ma takiej ochoty. Badanie naukowe pokazuje, że nie brakuje przypadków takich wymuszeń.
Bianca Klettke wraz z zespołem naukowców z australijskiego Deakin University opublikowała artykuł pod tytułem „Seksting i psychologiczny stress: Rola niechcianych i wmuszanych wiadomości seksualnych”. Sprawa jest o tyle ciekawa, że wcale nie dotyczy tylko jednorazowych wiadomości. Treści o charakterze erotycznym umieszczone w portalach społecznościowych lub na stronach zostają tam na stałe. Jeśli wysyłasz swoje zdjęcia Facebookowym Messengerem pamiętaj, że on także zachowuje treści naszych konwersacji, a przesłane materiały może wykorzystać. Raczej tego nie zrobi, ale ktoś, kto włamałby się na nasze konto ze złymi zamiarami (a takich naprawdę nie brakuje) już chętnie.
Kwestionariusz przygotowany przez badaczy dla przepytywanych zawierał testy na stany depresyjne, lękowe oraz wychwytujące poziom pewności siebie. Wszystkie oparto na uznanych naukowo skalach: DASS-21 dla depresji, lęku i stresu oraz RSES dla pewności siebie.
Uczestnicy byli rekrutowani za pomocą akcji na Facebooku, e-maili oraz reklam na terenie kampusu uniwersyteckiego. Każdy z kandydatów i kandydatek mógł wcześniej zapoznać się z tematem badań, a samo wypełnienie kwestionariusza zabierało 15-20 minut.
Z badań Klettke wynika, że trzy czwarte wszystkich uczestników (niezależnie od płci) otrzymuje treści erotyczne, niewiele ponad połowa je wysyła. Aż 48,3% młodych kobiet i dziewcząt otrzymywało wiadomości erotyczne, których wcale nie chciało. W przypadku mężczyzn to 24,6%. Poniżej 10% badanych wysyłało takie treści pod przymusem drugiej strony. Tego typu doświadczenia, według badaczy, są paliwem dla rozwoju depresji, stanów lękowych, a nawet traumy.
„Seks cyfrowy to bardzo potrzeby temat w programach obecnej edukacji seksualnej” – ocenia Brenda K. Wiederhold, redaktor naczelna pisma publikującego pracę Klettke.
Źródło: Liebertpub.com