To widzą teleskopy, gdy astronomowie nie patrzą. Lepiej w nocy nie patrzeć w niebo?

Im dłużej człowiek spogląda w nocne rozgwieżdżone niebo i zastanawia się, na co tak właściwie patrzy, tym większy lęk go ogarnia. Nie patrzymy bowiem jedynie na pozorny sufit usiany migającymi punktami świetlnymi. Zdajemy sobie sprawę, że każda z tych kropek – jeżeli nie jest planetą – jest gwiazdą, taką jak Słońce. Wokół każdej z tych gwiazd mogą znajdować się planety. Na części z nich może istnieć życie, a nawet zaawansowana cywilizacja, a nawet taka cywilizacja, która potencjalnie byłaby w stanie pokonać odległość dzielącą ją od Słońca i dotrzeć na Ziemię. Niemal natychmiast przy takim ciągu dedukcji pojawia się obawa o zamiary przedstawicieli takich cywilizacji, którzy dotarliby do Ziemi w trakcie nocy, kiedy my sami stoimy w ciemności i spoglądamy w niebo.
To widzą teleskopy, gdy astronomowie nie patrzą. Lepiej w nocy nie patrzeć w niebo?

Dzięki powieściom science-fiction, a z czasem także produkcjom filmowym z tego samego gatunku, łatwo jest nam sobie wyobrazić potężne statki kosmiczne wchodzącą w ziemską atmosferę ku przerażeniu ludzi. Czy jednak coś takiego ktoś kiedyś na niebie zauważył? Wszystko wskazuje na to, że jak na razie kosmiczne krążowniki obcych cywilizacji nie zaszczyciły obecnością atmosfery naszej planety.

Nie zmienia to faktu, że teleskopy bezustannie wpatrzone w niebo i starające się zauważyć wszystkich niezapowiedzianych kosmicznych gości od czasu do czasu rejestrują coś, czego żaden astronom by się nigdy nie spodziewał podczas przeglądania zdjęć archiwalnych.

Doskonałym przykładem jest amerykańska sieć teleskopów All-sky Fireball Network służąca do rejestrowania meteorów pojawiających się bez zapowiedzi na nocnym niebie. Głównym zadaniem kamer należących do sieci jest nagrywanie bolidów, czyli meteorów, które wpadając w ziemską atmosferę osiągają jasność wyższą od jasności Wenus na nocnym niebie. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że nie chodzi tutaj tylko o zarejestrowanie ładnej smugi na niebie. Takie bolidy, szczególnie jeżeli uda się je zarejestrować za pomocą kilku należących do sieci kamer, dostarczają niezwykle cennych informacji o kierunku, z którego przyleciały, a tym samym pozwalają ustalić – przynajmniej w niektórych przypadkach – źródło meteoroidu, który na swojej drodze trafił przypadkiem na błękitną planetę. Co więcej, takie dane są doskonałym materiałem do badania zagrożenia dla satelitów, stacji kosmicznej i astronautów ze strony mniejszych i większych skał kosmicznych przemieszczających się po orbitach zbliżonych do orbity Ziemi.

Jeżeli jednak kamera włączona jest wystarczająco długo, to prędzej czy później zarejestruje coś, czego astronom się nie spodziewał. NASA właśnie podzieliła się kilkoma zdjęciami dokumentującymi takie przypadki.

Czy na zdjęciach pojawiają się duchy, gwiezdne wojny i kosmiczne potwory? Nie, ale tak to właśnie wygląda. Więc zostawmy te zdjęcia bez komentarza i niech każdy sam określi, co na tych zdjęciach naprawdę widzi.

Zdjęcia: NASA