Niewygodny spadek Sienkiewicza. Skandal, który napsuł krwi pisarzowi

Henryk Sienkiewicz nie ukrywał zakłopotania na wieść, że pruski magnat zapisał mu w testamencie majątek. Okazuje się, że Prusak odkrył swoje polskie korzenie

Wieś zwała się wtedy Eincholz, dziś to Warmątowice Sienkiewiczowskie. Leżą nieopodal Legnicy. Stoi tam okazały pałac, a pierwsza wzmianka o wiosce pochodzi z XIII w. Prawdopodobnie już w średniowieczu wzniesiono tu dwór obronny, przebudowany w 1602 roku w stylu renesansowym. Otoczony fosą budynek znów zmienił wygląd, tym razem na barokowy, w latach 1748–1762. W roku 1812 kupili go von Olszewscy ze starego polskiego rodu, pochodzącego z Podlasia. Jednak od kiedy  jeden z przodków rozpoczął służbę u Fryderyka II Wielkiego, ród zaliczany był do pruskiej szlachty. W 1859 r. urodził się Alfred Serafin Oskar Ludwik von Olszewski. Najprawdopodobniej nie wyniósł już z domu znajomości polszczyzny. Jako chłopiec wstąpił do korpusu kadetów w Berlinie, gdzie zdobył stopień podporucznika. Kiedy miał 26 lat, wyruszył na wojnę serbsko-bułgarską i walczył po stronie Serbów. Do Warmątowic powrócił z medalem, owiany sławą wojennych przygód, co robiło niemałe wrażenie na okolicznych pannach. W pobliskim Wojcieszowie, który należał do rodu von Zedlitzów, wypatrzył sobie żonę. Gabriela, podobnie jak jej trzy siostry, była niezwykle nowoczesna, żeby nie powiedzieć ekstrawagancka. Przywiozła z zagranicy m.in. szokujący nawyk pokazywania się publicznie w spodniach. Jednak Alfred miał zostać bohaterem jeszcze większego skandalu.

POLSKI PRUSAK

Kiedy Alfred miał 11 lat, nastąpiło zjednoczenie Niemiec. Rządy objął „Żelazny Kanclerz” Otto von Bismarck. Zarządził brutalne represje wobec ludności polskiej na ziemiach zaboru pruskiego. „Bijcie więc Polaków, aż im się żyć odechce; jeśli chcemy przetrwać, to nie możemy uczynić niczego innego, jak ich wytępić” – pisał Bismarck do siostry. Kiedy Alfred był już dojrzałym mężczyzną, z terenu Prus wydalono 30 tys. Polaków nieposiadających pruskiego obywatelstwa. Jednak kiedy urodziły mu się dzieci, nadał synowi polskie imiona Bolesław Bogdan, a córce starosłowiańskie Draga. Imię to oznaczało po serbsku „droga”. Jednak w okolicy mówiono, że to hołd złożony innej Dradze – ulubionemu wyścigowemu koniowi Olszewskiego. Właśnie podczas przejażdżki doszło do poważnego wypadku Alfreda, gdy koń przewrócił się z jeźdźcem. U barona wytworzyła się odma płuc. Męczył go kaszel, miał ataki duszności. Lekarze zalecili zmianę klimatu. Alfred wybrał się w Alpy, ale nie poczuł się lepiej. Zaczął tracić siły. W 1908 r. pojechał do Genewy. Do pastora ze swojej parafii pisał, że jest zrozpaczony, bo choroba zupełnie go unieruchomiła. Zapobiegliwie spisał testament. Szukał jeszcze łagodniejszego klimatu, który przywróciłby zdrowie, ale nie udało mu się. 3 kwietnia 1909 r. Alfred Serafin Oskar Ludwik von Olszewski zmarł w wieku 49 lat w sanatorium w Nervi we Włoszech. Tam też został pochowany. Po pogrzebie została odczytana ostatnia wola dziedzica – i tak zaczęła się afera.

 

SZALONA WOLA

Testament von Olszewskiego wywołał szok. Alfred żądał w nim, aby rodzina wróciła do polskich korzeni. Jeśliby odmówiła, majątek przejdzie na polskiego pisarza Henryka Sienkiewicza. Rozwścieczona wdowa nawet nie zachowywała pozorów żałoby, a na nekrolog złożyła się służba. Treść dokumentu znamy z ówczesnej prasy, oryginał się nie zachował. Baron uczynił głównym spadkobiercą swego syna. Ale pod pewnymi warunkami: „Niech do 30. roku życia złoży egzamin z języka polskiego i historii Polski. Niech wychowany będzie tak, aby czcił narodowość polską, swoje nazwisko polskie i pochodzenie polskie. Niechaj nigdy nie wstępuje do służby państwowej w Prusiech i niechaj nigdy nie zaślubi osoby, która do biurokracji pruskiej należy”. Gdyby Bogdan nie zdał, majątek przechodził na Dragę, następnie na matkę, a po jej śmierci na Sienkiewicza lub jego spadkobierców. Alfred zastrzegł, że po śmierci dzieci i żony żadna część majątku nie może przejść na własność pruskiego rządu ani dalszej rodziny. Zarządził też, że jeśli wdowa ponownie wyjdzie za mąż, nic nie
dostanie. Gabriela z dziećmi musiała natychmiast zadeklarować, że przyjmuje warunki. Na dodatek baron zażyczył sobie, by nad grobem odśpiewano mu Mazurka Dąbrowskiego. Ku uldze wdowy na to było już za późno. W momencie odczytywania testamentu Alfred leżał już w grobie. Decyzja Olszewskiego była zaskoczeniem nie tylko dla Zedlitzów, ale przede wszystkim dla samego Sienkiewicza. O tym, że nieznany Prusak chce oddać mu majątek, Sienkiewicz dowiedział się… z prasy.

MANEWRY GABRIELI

Tymczasem rodzina barona podjęła próbę obalenia testamentu, który (w czasach, gdy Niemcy prowadziły antypolską politykę) wprost ją kompromitował. Wdowa działała sprytnie. Prawnikiem, którego wybrała, był Tadeusz Kraushar – syn Aleksandra, przyjaciela Sienkiewicza ze studenckich czasów. Co było dalej, relacjonowała córka pisarza Jadwiga Korniłowiczowa: „Kraushar po rozmowie z wdową oznajmił ojcu, że syn Olszewskiego jest nienormalny i niezdolny do żadnej nauki, szczególnie w języku polskim. Równocześnie Olszewska zaczęła zasypywać ojca listami, zapewniając, że jedynym jej marzeniem było i jest wychowywać swe dzieci w miłości do ojczyzny ich przodków. Niestety, wykonanie woli męża nieboszczyka utrudnia stan umysłu syna”. Ale Sienkiewicz i tak nie zamierzał przyjmować pałacu i wsi. Napisał do wdowy: „Nastąpi zrzeczenie się moje i moich następców wszelkich praw do spadku. Inaczej zresztą nie miałem nigdy zamiaru postąpić i w żadnym razie nie zagrabiłbym majątku sierot, gdyż do Polski i polskiej idei nie ciągnie się nikogo groźbą wyzucia z ziemi odziedziczonej po ojcach. Byłby to sposób dobry dla rozmaitych Bülowów [antypolski premier Prus – przyp. red.], ale niezgodny ani z moim osobistym charakterem, ani z polską kulturą”.

Zygmunt Antkowiak, nieżyjący już wrocławski dziennikarz, który w latach 50. napisał książkę o sensacyjnym testamencie, dodawał: „Zrzekając się wszelkich pretensji do milionowej fortuny, miał jednak autor >>Trylogii