Komunikat ogłoszony w niemieckim radio 1 maja 1945 r. był kłamliwy. Informował, że Führer poniósł śmierć na swoim stanowisku dowodzenia walcząc do ostatnich chwil z bolszewizmem. W rzeczywistości popełnił samobójstwo, a jego ciało spalono w leju po bombie w ogrodzie Kancelarii Rzeszy. Tak przynajmniej zeznali ujęci przez Rosjan ochroniarze i kamerdyner wodza SS- Obersturmbannführer Heinz Linge.
Śmierć Hitlera i gra Stalina
Rosjanie wydobyli zwęglone szczątki, jednak nie pokazali ich publicznie i nie ujawnili miejsca pochówku. Utajnili również protokół z badań kryminologicznych. A gdy na konferencji poczdamskiej prezydent Truman zapytał Stalina, czy jest pewien, że Hitler nie żyje usłyszał: „Nie. Być może ukrył się w Hiszpanii, albo uciekł do Argentyny czy Japonii.”
Stalin lubił wprowadzać swych rozmówców w błąd i zapewne zrobił to również tym razem. W jakim jednak celu przez następny rok funkcjonariusze wojskowego kontrwywiadu Smiersz poszukiwali nawet najdalszych krewnych Hitlera, aresztowali ponad sto osób podobnych do niego, a w 1946 r. ponownie przekopali miejsce spalenia jego zwłok?
Podobne poszukiwania prowadzili Amerykanie i Brytyjczycy. Jeszcze w 1952 prezydent Eisenhower powiedział: „Nie znaleźliśmy choćby skrawka dowodu potwierdzającego ponad wszelką wątpliwość, że Hitler nie żyje”. Z dokumentów FBI odtajnionych za rządów Baracka Obamy wynika, że Stany Zjednoczone wydały kilkanaście milionów dolarów na poszukiwania wodza III Rzeszy lub dowodów jego śmierci.
Teorie spiskowe
Skoro najlepiej poinformowaniu ludzie świata mieli wątpliwości, trudno się dziwić, że po zakończeniu wojny natychmiast zaczęły się pojawiać teorie spiskowe i coraz bardziej sensacyjne opowieści o dalszych losach Führera. Punktem wyjścia były fakty potwierdzone przez historyków. W ostatnich dniach kwietnia 1945 r. w oblężonym Berlinie wylądowała słynna pilotka Hanna Reitsch, a po niej jeszcze trzy inne samoloty. Kto nimi odleciał? Na początku czerwca do argentyńskiego portu Mar del Plata wpłynęły dwa U-booty, ich załogi poddały poddały się służbom granicznym. Czy na pokładzie poza marynarzami był ktoś jeszcze?
Według najbardziej kuriozalnych pogłosek Hitler odpłynął okrętem podwodnym do tajnej, ukrytej pod lodem nazistowskiej bazy na… Antarktydzie. Simon Dunstan i Gerrard Williams w książce „Szary wilk. Ucieczka Adolfa Hitlera” przekonywali, że tak daleko nie dotarł i wysiadł w Argentynie. Zamieszkał z Ewą Braun w wiosce u podnóża Andów, dochował się dwóch córek, dożył 73 lat i zmarł we własnym łóżku w 1962 r. Tę hipotezę do dziś lansuje argentyński dziennikarz Abel Basti, autor czterech książek o ucieczce Hitlera do Ameryki Południowej. Przekonuje, że zebrał relacje ponad 30 świadków, które miały z nim osobisty kontakt i na własne oczy widział zdjęcia zrobione Hitlerowi w 1954 r. podczas jego podróży do Kolumbii.
Simoni Guerreiro Dias podzieliła się z czytelnikami książki „Hitler w Brazylii” odkryciem, że Argentyna była tylko etapem pośrednim ucieczki, a punkt docelowy znajdował się w miejscowości Nossa Senhora do Livramento w brazylijskim stanie Mato Grosso. Przybył tam jako Adolf Leipzig, na towarzyszkę życia wybrał czarnoskórą kobietę o imieniu Cutinga, co doskonale maskowało jego rasizm. Żył z nią długo i szczęśliwie, zmarł w 1984 r.
W 1985 r. oliwy do ognia dolał Gregory Douglas książką „Szef gestapo Heinrich Müller: Przesłuchanie 1948″ opartą (jak zapewniał) na tajnych materiałach amerykańskiego wywiadu. Miało z nich wynikać, że tytułowy nazistowski notabl nie zginął w 1945 r., lecz nawiązał współpracę z CIA. Przesłuchującym go agentom powiedział m.in., że osobiście przygotował sobowtóra Hitlera, którego tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Berlina kazał zastrzelić, zwłoki spalić i podrzucić w miejscu, gdzie Sowieci na pewno je znajdą. Dzięki tej mistyfikacji Führer mógł wydostać się z Niemiec i znaleźć bezpieczne schronienie za Atlantykiem.
Hitler nie żyje
W maju 2000 Rosjanie zdecydowali się wreszcie ujawnić prawdę. Na moskiewskiej wystawie zorganizowanej z okazji 45. rocznicy zakończenia wojny odtajnili szczegóły tajnej operacji „Archiwum”. Odnalezione w Berlinie szczątki po zbadaniu przez ekspertów włożono do skrzyni po amunicji i zakopano na terenie koszar w Magdeburgu. Przenoszono je potem jeszcze kilkakrotnie wraz ze zmieniającą miejsce stacjonowania jednostką wojskową. W 1970 r. szef KGB Jurij Andropow, za zgodą szefa partii komunistycznej Leonida Breżniewa, wydał rozkaz ich skremowania i wrzucenia prochów do rzeki w Biederitz pod Magdeburgiem.
Nie wszystkich to przekonało. W kremacji dopatrywano się celowego zabiegu, który miał uniemożliwić identyfikację szczątków badaniami DNA. Ale nawet najwięksi sceptycy jednego mogą być pewni: Hitler nie żyje. Gdyby było inaczej, musiałby mieć już ponad 130 lat…