Soczewki Focusa 2018 rozdane! To WY wybraliście najlepsze wynalazki i naukowców

System rehabilitacji dla osób z afazją, robot edukacyjny z drewna, przystanek chroniący przed smogiem i lekarz walczący z antyszczepionkowcami – oto zwycięzcy plebiscytu Soczewki Focusa 2018!

Nasz plebiscyt na najbardziej obiecujące rozwią zania przygotowane przez polskich naukowców i inżynierów ma już dziesięć lat! Dlatego posta nowiliśmy go trochę zmienić. Soczewki Focusa 2018 przyznaliśmy w czterech kategoriach, a nie, jak poprzednio, w trzech. Nowością jest wyróżnienie dla aktywisty, czyli osoby, która – tak jak redakcja „Focusa” – angażuje się w popularyzację nauki i racjonalnego myślenia. Bez takiego podejścia nie powstałyby przecież innowacje nagradzane w pozostałych kategoriach.

W odróżnieniu od innych wydarzeń tego typu w naszym plebiscycie wyróżnienia przyznajecie Wy – czytelnicy „Focusa”. W głosowaniu na stronie internetowej soczewki.focus.pl co roku wybieracie najciekawsze przedsięwzięcia, a o innowacjach, które wyróżniacie, jest głośno nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Przykładem może być Pregnabit wrocławskiej firmy Nestmedic – triumfator medycznej kategorii zeszłorocznych Soczewek. To mobilny system do badań kardiotokograficznych (KTG), dzięki którym można zdalnie kontrolować dobrostan kobiety w ciąży i jej dziecka. – W 2018 roku przeprowadziliśmy 2059 badań w Polsce – trzy razy więcej niż rok wcześniej – oraz 109 za granicą. Podpisujemy umowy z kolejnymi polskimi placówkami medycznymi, prowadzimy badania pilotażowe między innymi w Finlandii, Portugalii, Irlandii, Rosji, Katarze i Nigerii – wylicza Jolanta Bylica, dyrektor komunikacji w Nestmedic. Firma przygotowuje się do wejścia na rynki zagraniczne. 

Z kolei krakowski Voice PIN, laureat Soczewek w dziedzinie informatyki z 2015 r., rozwija technologię tzw. voicebotów. Wyróżnienie otrzymał za system biometrii głosowej, czyli rozpoznawanie głosu użytkownika. Aby się zalogować za pomocą tej technologii, wystarczy wypowiedzieć na głos daną frazę lub słowo. – Ten produkt nadal jest w naszej ofercie, ale teraz skupiamy się na tworzeniu voicebotów, czyli systemów głosowych, które rozmawiają z ludźmi i mogą zastąpić pracowników np. w call center. Rynek w Polsce jest dziś bardziej gotowy na takie produkty niż na biometrię. Dlatego zmieniliśmy nazwę firmy na Dronn – wyjaśnia Łukasz Dyląg, założyciel Dronn.com i VoicePIN.com. Dzięki polskim voicebotom już niedługo rozmowa z telemarketerem ma przestać być dla nas udręką.

Kategoria Zdrowie – REHABILITACJA ZABURZEŃ MOWY

firma Neuro Device

A fazja jest jednym z najczęstszych zaburzeń neurologicznych – występuje cztery razy częściej niż choroba Parkinsona albo porażenie mózgowe – a mimo to niewielu ludzi wie, na czym ona polega. Brakuje też funduszy na badania nad nią i na nowe terapie. – Przez siedem lat pracowałem z osobami dotkniętymi afazją i postanowiłem zrobić coś, co może im pomóc na dużą skalę – wyjaśnia Paweł Soluch, założyciel firmy Neuro Device. Jej system rehabilitacyjny o nazwie Voic wygrał w kategorii „zdrowie” Soczewek Focusa 2018.

Opaska Voic pobudza mózg pacjenta, emitując prąd zmienny. Skuteczność tej terapii potwierdzają niezależne badania naukowe.

Afazja, zaburzając mówienie, wpływa również na możliwości czytania, pisania, a nawet myślenia. – Gdy tracisz możliwość komunikacji, to trochę jak odebranie człowieczeństwa. Osoby z afazją bardzo często są pozostawione same sobie, wpadają w depresję. Pomóc może im rehabilitacja, ale ta nawet w krajach zachodnich dostępna jest z reguły przez kilka tygodni. Wszędzie brakuje rehabilitantów – opowiada Paweł Soluch. Ich pracę już wkrótce ma wspierać Voic – zakładana na głowę opaska pobudzająca mózg pacjenta przez czaszkę za pomocą prądu zmiennego (to tzw. metoda tACS). Pod wpływem takiej stymulacji mózg staje się bardziej neuroplastyczny, co ułatwia mu odzyskanie utraconych funkcji. Do tego dochodzi indywidualnie dobierany zestaw ćwiczeń
dotyczących różnych aspektów komunikacji i myślenia.

– Na świecie odchodzi się już od założenia, że należy się skupić na jednym fragmencie mózgu czy jednej jego funkcji. To jest cała sieć i opracowane przez nas zadania mają usprawniać jej działanie w sposób komplementarny – wyjaśnia Paweł Soluch. Pacjent będzie oglądał prezentacje ćwiczeń na tablecie i wykonywał je, co będzie synchronizowane ze stymulacją mózgu.

Paweł Soluch założył Neuro Device dziesięć lat temu. Firma specjalizuje się w realizacji projektów z różnych obszarów neuronauki.

 

Całość terapii ma nadzorować rehabilitant i to on będzie początkowo pokazywał pacjentowi, co i jak robić w klinice. Założenie jest jednak takie, że potem osoba z afazją będzie mogła kontynuować
rehabilitację w domu. – To koncepcja „hospital to home”, która zyskuje coraz większą popularność na świecie. Voic nie ma zabrać rehabilitantom pracy, tylko wspomóc ich i dać pacjentom możliwość
intensywnego korzystania z systemu – podkreśla Paweł Soluch. Abonament za korzystanie z Voic ma być tak skonstruowany, by pacjent płacił co miesiąc, jeśli chce kontynuować rehabilitację, a jeśli nie chce bądź nie może (bo np. jego uszkodzenia są zbyt głębokie), będzie mógł łatwo z niej zrezygnować i zwrócić urządzenie.

Testy systemu trwają już od pewnego czasu. – Pacjenci dopytują się, kiedy Voic będzie w końcu dostępny. Dziś mogę powiedzieć, że prawdopodobnie będzie to maj lub czerwiec 2020 r. Ale do niektórych pacjentów system trafi wcześniej, ponieważ będziemy prowadzić badania kliniczne, w tym z udziałem Polaków – zapowiada Paweł Soluch. W Neuro Device zainwestował fundusz Twiti
Investments, trwają rozmowy z kolejnymi inwestorami. Jest więc szansa, że prace nad Voic przyśpieszą, a system będzie dostępny na wielu rynkach zagranicznych.

Kategoria Edukacja – ROBOT EDUKACYJNY

firma LOFI Robot

Maciej Wojnicki ma ciekawy życiorys – studiował budownictwo wodne, przez wiele lat zajmował się muzyką, programowaniem i sztuką interaktywną, aż w 2014 r. założył firmę LOFI Robot, która zwyciężyła w kategorii „edukacja” naszego plebiscytu. – Robiłem sporo warsztatów dla dzieci związanych z kodowaniem i majsterkowaniem. W Trójmieście otworzyliśmy pierwszy w Polsce FabLab – pracownię do eksperymentowania z nowymi technologiami. I te roboty naturalnie pojawiły się jako fajny pomysł na edukację – wspomina.

Nauka programowania, zwłaszcza dla młodszych uczniów, jest często bardzo abstrakcyjna. Komendy na ekranie mniej przemawiają do wyobraźni dziecka niż maszyna, która porusza się i wykonuje nasze polecenia. – Można ją dotknąć, obejrzeć, powąchać. No i robot pokazuje też kontekst, czyli po co jest nam to programowanie. Np. możemy wyobrazić sobie, że mamy w domu jakieś urządzenie z czujnikami, które ułatwia nam życie – mówi Maciej Wojnicki.

Od początku produkty LOFI Robot wyróżnia wygląd. Duża część konstrukcji jest wykonana z wycinanej laserowo sklejki drewnianej. – Wielu ludzi ma wątpliwości, czy to wytrzyma kontakt z dziećmi, ale te elementy są solidniejsze niż się wydaje. Poza tym jeśli coś ulegnie zniszczeniu w szkole, w ramach gwarancji wymieniamy to na nowe. Do tej pory mieliśmy niewiele takich przypadków – wyjaśnia Maciej Wojnicki.

Pierwszy zestaw o nazwie Edubox, który pojawił się na rynku w połowie 2015 r., był zaprojektowany pod kątem rynku domowego oraz szkolnego. Niedawno zastąpił go nowy produkt – Codebox, przeznaczony przede wszystkim dla instytucji edukacyjnych. – Zrozumieliśmy, że praca w szkole wygląda inaczej niż w domu. Zawsze brakuje czasu, więc całość musi być na tyle łatwa w montażu i obsłudze, by nauczyciel mógł pokazać uczniom coś ciekawego w czasie 45-minutowej lekcji – wyjaśnia Maciej Wojnicki. I dodaje, że praca nad robotem edukacyjnym bardzo często polega na tym, by go uprościć: im mniej elementów mechanicznych i elektronicznych, tym lepiej, o ile oczywiście całość wciąż jest funkcjonalna i interesująca.

Maciej Wojnicki 

 

Zaletą LOFI Robot są też ceny – zestaw można kupić za kilkaset złotych, podczas gdy np. robotyczne klocki Lego to wydatek znacznie przekraczający 1 tys. zł. – W Polsce nie mamy też za dużo konkurencji, natomiast jeśli chodzi o zagraniczne roboty wywodzące się z trendu makers movement, czyli technologicznego majsterkowania, nasze produkty mają zbliżone ceny – ocenia Maciej Wojnicki.

LOFI Robot chce dostarczać kompleksowe rozwiązanie dla szkół, obejmujące nie tylko same roboty, ale też szkolenia, scenariusze lekcji czy wsparcie. W planach firmy jest kolejna linia produktów przeznaczonych przede wszystkim do zabawy w domu, gdzie ważniejsze staje się majsterkowanie i eksperymentowanie. LOFI Robot udostępnia też instrukcje i kod źródłowy tym, którzy chcą samodzielnie zbudować robota.

– Projektując nasze roboty, korzystaliśmy z otwartych technologii, takich jak elektronika Arduino czy system programowania Scratch, więc takie podejście jest nam bliskie – mówi Maciej Wojnicki.

Kategoria Ekologia – PRZYSTANEK ANTYSMOGOWY

startup Degrum

Historia zielonego przystanku, który wygrał w kategorii „ekologia” Soczewek 2018, rozpoczęła się na plaży w Chorwacji. 

– Latem 2017 r. zadzwonił do mnie Kuba Szymanowicz, z którym znałem się z czasów studiów, kiedy działaliśmy w pokrewnych kołach naukowych. Wpadł na pomysł budowania przystanków wolnych od smogu – wspomina Krzysztof Dekarz, inżynier energetyk, specjalista od czystych technologii energetycznych, a zarazem jeden z założycieli Degrum.

Pierwszy projekt był jednak mało przyjazny dla użytkownika. Przypominał raczej szczelnie zamknięty kontener niż przystanek komunikacji publicznej.

– Na studiach w Portugalii nauczyłem się innowacyjnego podejścia do biznesu, którego podstawą jest ciągłe testowanie idei przez interakcje z potencjalnymi użytkownikami. Gdy rozpoczęliśmy konsultacje, szybko okazało się np., że przystanek nie może mieć drzwi, bo to nienaturalne i niepraktyczne – mówi Krzysztof Dekarz. Zamiast tego projektanci wykorzystali kurtynę powietrzną, która skutecznie chroni wnętrze przystanku przed zanieczyszczeniami z zewnątrz. O komfort użytkowników mają zadbać zaawansowane filtry powietrza. Pomyślano też o potrzebach pasażerów z niepełnosprawnością – z przystanku będzie mogła bez trudu skorzystać np. osoba na wózku.

Zielony przystanek ma specjalnie zaprojektowany system wentylacyjny, który sprawi, że oczekujący wewnątrz pasażerowie nie będą musieli wdychać zanieczyszczonego miejskiego powietrza.
Dach przystanku może zostać pokryty roślinnością.

Założyciele startupu muszą łączyć pracę nad projektem z pracą zawodową. Prototyp przystanku zbudowali w garażu i przekonali się, że podstawowe założenia się sprawdzają. Zaczęli zgłaszać się na konkursy dla startupów, pokazywali projekt na kongresach biznesowych. Przed wyborami samorządowymi wiele miast chciało, by Degrum postawiło na ich terenie pierwszy przystanek. Projektanci postanowili się jednak nie śpieszyć.

– Chcieliśmy dopracować produkt i mieć solidne podstawy działania firmy. Ale m.in. dzięki nagrodzie zdobytej w konkursie Smogathon będziemy mogli niedługo pokazać pierwszy w pełni funkcjonalny Zielony Przystanek, choć nie mogę jeszcze zdradzić lokalizacji – mówi Krzysztof Dekarz.

W trakcie rozmów z potencjalnymi klientami – przede wszystkim samorządami i agencjami reklamowymi – założyciele Degrum musieli też zrezygnować z części pomysłów. Przy zastosowaniu najlepszych materiałów przystanek kosztowałby nawet 150 tys. zł. Uproszczona wersja, pozbawiona m.in. porastających dach roślin, ma mieć cenę ok. 60 tys. zł. – Całość jest zaprojektowana tak, by w razie potrzeby można było łatwo rozbudować przystanek o nowe moduły, takie jak ogrzewanie czy klimatyzacja – podkreśla Krzysztof Dekarz.

 

Degrum cały czas stara się znaleźć inwestorów i pozyskać granty badawcze. Nie wyklucza też korzystania z budżetów obywatelskich czy zorganizowania internetowych zbiórek pieniędzy na przystanki. – Z badań wynika, że w małych i średnich miastach w Polsce stopień wykorzystania komunikacji publicznej spada. Gminom powinno zależeć na jej promowaniu, a nasze przystanki
dobrze się do tego nadają – mówi Krzysztof Dekarz. A ponieważ na takich przystankach będzie też można umieszczać reklamy, jest szansa, że miasta łatwiej znajdą pieniądze na zakup i utrzymanie
takich obiektów. 

Kategoria Aktywista – DAWID CIEMIĘGA

lekarz, promotor wiedzy naukowej i szczepień ochronnych, przeciwnik pseudonauki

Stronę na Facebooku założył pod koniec 2017 r. po to, by mieć kontakt ze swoimi pacjentami. Gdy zaczął przekazywać im rzetelną wiedzę na temat szczepień, został zaatakowany przez antyszczepionkowców.

– Ponieważ jestem osobą zawziętą, postanowiłem się temu przeciwstawić i wystąpić na drogę prawną – mówi Dawid Ciemięga, lekarz pediatra z Tychów i zwycięzca w kategorii „aktywista” naszego plebiscytu. Medycyną zainteresował się już jako dziecko.

– Dużo chorowałem i spędziłem sporo czasu w szpitalach. Postanowiłem wtedy, że zostanę lekarzem i to mi się udało – wspomina. Dziś pracuje w przychodni i jak podkreśla, bardzo to lubi i nie zamierza zmieniać zawodu. Wiekowo odstaje od statystycznej średniej – przeciętny polski pediatra ma 60 lat, natomiast Dawid Ciemięga urodził się w 1984 r. Młody wiek sprawia jednak, że umie z powodzeniem wykorzystywać internet m.in. do edukacji medycznej.

Dawid Ciemięga konsekwentnie i skutecznie wykorzystuje internet, by dzielić się naukową wiedzą dotyczącą szczepionek i obalać mity z nimi związane. Z zawodu jest lekarzem pediatrą. Jego stronę na Facebooku obserwuje 30 tys. osób.

W przypadku antyszczepionkowców najbardziej denerwowało go to, jak głoszone przez nich tezy wpływają na rodziców. – Przychodzili do mojego gabinetu przestraszeni, z chaosem w głowie. Postanowiłem im pomóc i zająłem się mitami dotyczącymi szczepień, co było dość proste, ponieważ nie stoją za nimi żadne rzetelne badania naukowe – wyjaśnia Dawid Ciemięga. Po atakach na jego osobę złożył zawiadomienie do prokuratury, która wszczęła postępowanie z urzędu, ale po pierwszych przesłuchaniach je umorzyła.

– Razem z moją panią mecenas odwołujemy się od tej decyzji i jednocześnie od lutego kierujemy prywatne akty oskarżenia przeciwko osobom, które mnie zniesławiają – mówi lekarz, który domaga się przeprosin m.in. od Jerzego Zięby.

Znany w internecie promotor pseudomedycyny napisał skargę na Dawida Ciemięgę, domagając się m.in., by pediatra nie był wpuszczany do szpitala, ponieważ miał kontakt z ptakami.

– To oczywiście absurd. Od lat angażuję się w ochronę przyrody, w tym ptaków, ale akurat ostatnio pasjonują mnie przede wszystkim wieloryby – wyjaśnia Dawid Ciemięga prowadzący na Facebooku także stronę „Ptaszek i wieloryb”. Współpracując z międzynarodową organizacją Sea Shepherd, chce m.in. wygłaszać wykłady na temat tych wielkich ssaków i opisywać zagrożenia, jakie działalność człowieka stwarza dla morskich ekosystemów. Jednocześnie pracuje nad powołaniem stowarzyszenia, którego celem będzie walka z dezinformacją szerzoną przez antyszczepionkowców i osoby pokroju Jerzego Zięby.

– Niestety, instytucje publiczne, które powinny się tym zająć, nie robią tego. Dlatego zajmuję się tym ja wraz z grupą znajomych, poświęcając swój prywatny czas. Pracujemy m.in. nad obywatelskim projektem ustawy o szczepieniach w ramach inicjatywy „Szczepimy, bo myślimy”. W tym roku dużo się będzie działo – zapowiada Dawid Ciemięga.

A co zamierza robić w wolnym czasie? Śpiewać i grać na swych ulubionych gitarach – akustycznych i elektrycznych. Na YouTubie można znaleźć filmy z coverami rockowych przebojów w wykonaniu lekarza, który – jak się okazuje – ma talent nie tylko do propagowania rzetelnej wiedzy naukowej.