Sprzęt komputerowy jest potrzebny szachistom, nawet tym ze światowej czołówki [WYWIAD]

Istotną funkcję w moim przygotowaniu pełni mobilna stacja robocza od Lenovo o niezwykle dużej mocy obliczeniowej do obsługi oprogramowania, tworzącego liczne symulacje – mówi Jan-Krzysztof Duda, polski szachista, arcymistrz od 2013 roku, zwycięzca Pucharu Świata FIDE w 2021 roku.

Focus: W jaki sposób sprzęt Lenovo pomaga ci w treningach? Jak one teraz wyglądają? Jak wyglądały wcześniej?

Jan-Krzysztof Duda: Gra w szachy i technologie mają ze sobą wiele wspólnego. Pierwsze próby stworzenia maszyny symulującej żywego przeciwnika powstawały już XVIII wieku. Wówczas były to jedynie mistyfikacje, bo w ich wnętrzach ukrywali się ludzie, w przypadku urządzenia zaprezentowanego w 1868 był to ówczesny wicemistrz świata Johaness Zukertort. Podobne zdarzenia spowodowały, że opinia publiczna raczej sceptycznie podchodziła do kolejnych prób stworzenia mechanicznego przeciwnika dla szachisty. Już w 1914 roku Leonard Torres Queverd zaprezentował światu maszynę o nazwie El Ajedrecista, która już nie wymagała dodatkowej, „ludzkiej” obsługi, a w kolejnych latach opracowywano i udoskonalano kolejne jej wersje.

Kilkadziesiąt lat później, w lutym 1996 roku, kiedy nie było mnie jeszcze na świecie, odbył się mecz pomiędzy najwyżej wówczas notowanym arcymistrzem szachowym według rankingu FIDE – Garrim Kasparowem – a najnowocześniejszym na tamte czasy urządzeniem Deep Blue. Wtedy to pierwszy raz w historii komputer wygrał dwie z sześciu partii meczu w szachy.

Dziś sprzęt komputerowy jest podstawowym narzędziem pracy każdego szachisty, bez względu na wiek czy doświadczenie. Korzystają z niego również zawodnicy ze światowej elity. W przypadku dzieci komputery stanowią przede wszystkim wsparcie dla ich trenerów, podczas gdy szachiści ze światowej czołówki dysponują zestawami bardzo zaawansowanych maszyn z superkomputerami włącznie.

Osobiście korzystam ze sprzętu od Lenovo. Użytkowany przeze mnie ThinkPad P1 3. generacji nie jest moim pierwszym profesjonalnym komputerem z rodziny Lenovo. Wcześniej korzystałem z X1 Carbon, a nawet teraz mam w rezerwie Yogę. I zawsze mogłem na te komputery liczyć. Kryteria, jakimi się kierowałem, są względnie proste: superprocesor – oparty na technologii Intela, niska awaryjność oraz możliwość naprawy w każdym zakątku świata (gram w wielu, czasami bardzo egzotycznych miejscach na świecie) oraz niewielka waga, co jest zaletą ze względu na częste podróże.

Komputer służy mi przede wszystkim do liczenia wariantów z wykorzystaniem specjalistycznego oprogramowania. W momencie korzystania ze sprzętu wszystkie podzespoły pracują na maksymalnych obrotach i to przez kilka godzin dziennie, czasem również w nocy. Z tego powodu odpowiednia konfiguracja jest konieczna. ThinkPad P1 3. generacji wyposażony jest w procesor Intel Core i7, 32 GB pamięci RAM DDR4, dysk SSD o pojemności 1 TB oraz kartę graficzną NVIDIA Quadro T1000.

Kto zaszczepił u ciebie miłość do szachów?

Nawet nie pamiętam, bo gram od piątego roku życia. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Mama zaprowadziła mnie do klubu szachowego i do dziś go praktycznie nie opuściłem. Na pewno wielki wkład w zaszczepienie pasji do szachów miał mój pierwszy trener, pan Andrzej Irlik, który ma wspaniały dar przekazywania wiedzy oraz rozbudzania zainteresowania u swoich uczniów. Wtedy miał już za sobą pracę z Kamilem Mitoniem moim aktualnym trenerem, o którym także mówiło się jako o „cudownym dziecku polskich szachów”.

Jak wyglądały twoje początki?

Pięciolatek poza uczeniem się podstaw szachów głównie gra w turniejach. Najpierw dla dzieci, ale z czasem przychodzi rywalizować ze starszymi. U mnie ten okres „dziecięcy” upłynął względnie szybko. W wieku 10 lat zostałem Mistrzem Świata, a cztery lata później praktycznie zrezygnowałem z zawodów juniorskich, z wyjątkiem Mistrzostw Świata.

Pamiętasz swój pierwszy turniej i jak on się zakończył?

Swojego pierwszego turnieju już nie pamiętam, ale w pamięć zapadło mi moje pierwsze poważne zwycięstwo w 2005 roku, kiedy zdobyłem Puchar Polski w kategorii do lat 8.

Jak wygląda przygotowanie do takiego turnieju? Mógłbyś nam zdradzić, jak to wygląda od kuchni?

Przygotowywanie do turnieju jest żmudnym procesem, które polega głównie na siedzeniu z komputerem, oglądaniu analiz i poszukiwaniu w nich luk. Jest to próba własnej oceny, sprawdzania jej i tak w kółko. Równolegle muszę pracować nad kondycją fizyczną – biegam, pływam, jeżdżę na rowerze. Czasami korzystam też z siłowni. Jestem typem człowieka, który nie lubi monotonii, także moi trenerzy (szachowi i odpowiedzialni za moją kondycję fizyczną) szukają urozmaicenia. Ważną rolę odgrywa także regularna praca z psychologiem, bo pojedynek szachowy rozgrywa się głównie w głowach zawodników, a szachownica i bierki to atrybuty tej rywalizacji.

Kto był lub wciąż jest twoim największym przeciwnikiem, z którym lubisz się mierzyć, bo Cię stymuluje lub zmusza do wchodzenia na wyższy poziom intelektualny?

Szanuję każdego przeciwnika i poważnie podchodzę do każdej partii. Myślę, że nie będę oryginalny, jeżeli powiem, że zawodnikiem, który mobilizuje mnie w największym stopniu, jest nikt inny, jak Mistrz Świata Magnus Carlsen. Ja ciągle jestem zawodnikiem „na dorobku” i dalej raczej czeladnikiem w świecie wielkich szachów, więc każdy pojedynek z szachistą ze światowej czołówki zmusza mnie do maksymalnego wysiłku. Nie lekceważę jednak teoretycznie słabszych zawodników, bo sam przecież jeszcze niedawno byłem takim „underdogiem”.

W którym momencie rozgrywki wiesz już, że ją wygrasz? Że przeciwnik jest już bez szans, tylko tego jeszcze nie wie?

Gdy na szachownicy stoi mat lub przeciwnik się poddał. Szachiści obiektywnie potrafią ocenić sytuację, ale wielokrotnie życie już pokazało, że dopóki „piłka w grze…”. Sam potrafiłem „odwracać” wynik w pozornie kompletnie przegranych pojedynkach, zdarzały się też odwrotne sytuacje – przegrywałem, gdy zwycięstwo wydawało się już pewne.

Dlatego istotną funkcję w moim przygotowaniu pełni mobilna stacja robocza od Lenovo o niezwykle dużej mocy obliczeniowej do obsługi oprogramowania, tworzącego liczne symulacje. Pamiętajmy, że oprócz treningów ważna jest też intuicja, która często podpowiada, kiedy przeciwnik może przejść do ofensywy.

Czy szachy znów wracają do łask? Ich popularność znowu rośnie?

Szachy zawsze były popularne, ale nie były medialne. Ostatnie dwa lata to jednak renesans szachów w świadomości „zwykłego” człowieka. Przyczyniła się do tego pandemia, która zatrzymała nas w domach. Natomiast Serial „Gambit Królowej” pokazał ten sport w sposób bardzo atrakcyjny dla zwykłego widza. Również moje sukcesy z tego okresu pewnie dołożyły swoją cegiełkę, szczególnie w przypadku Polski. Największa platforma szachowa urosła od początku 2020 roku kilkukrotnie i ma już ok. 70 milionów aktywnych graczy. Nie zapominajmy też o Magnusie Carlsenie, który zdobył kilkumilionowe (w dolarach) finansowanie na cykl internetowej Ligii Mistrzów „Meltwater Champions Chess Tour”, której jestem członkiem.

Ponadto moim zdaniem duże znaczenie ma również jakość transmisji szachów, obecnie jest na bardzo wysokim poziomie. Praktycznie każdy poważny turniej ma swoją telewizję internetową i możliwość oglądania jej na żywo. W Polsce jest wielu komentatorów na Twitchu czy YouTube. Co więcej, rok temu do Polski weszła platforma Carlsena chess24.com/pl, co spowodowało, że można oglądać turnieje szachowe omawiane w języku polskim z komentarzem arcymistrza najwyższego formatu.