Stada dzików plądrują Rzym. To prawdziwa inwazja, skarżą się mieszkańcy

Dziki są częstymi gośćmi w miastach, jednak stolica Włoch przeżywa ostatnio ich istny najazd. Organizacje ochrony przyrody są niechętne odstrzałowi, za to mieszkańcy nie widzą innego rozwiązania.

Starożytny Rzym plądrowali Galowie, Wizygoci i Wandale. Dziś plądrują go inni najeźdźcy – dziki. Również zainteresowane są łupami, w tym przypadku resztkami ludzkiego pożywienia.

Po zakorkowanych ulicach miasta przechadzają się stada liczące od kilku do nawet kilkudziesięciu zwierząt. Rzymianie dzielą się filmami i zdjęciami dzików obojętnie mijających przechodniów, sklepowe wystawy czy place zabaw. Do miasta przyciągają je przepełnione pojemniki na śmieci.

Rzym od dawna nie radzi sobie z wywożeniem odpadów. Problem zalegających śmieci i plagi dzików stał się nawet polityczną bronią wymierzoną w burmistrz Virginię Raggi. Eksperci twierdzą jednak, że odpadki zawsze będą przyciągać zwierzęta. Kłopotem jest wzrost populacji dzików.

We Włoszech żyją 2 mln dzików. W okolicach Rzymu nawet do 6 tysięcy

Władze regionu Lazio populację dzików w rzymskich parkach szacują na 5 do 6 tys. osobników. Kilkaset z nich regularnie opuszcza zalesione tereny w poszukiwaniu pożywienia. W 2019 roku rozpoczęto program odławiania tych zwierząt – najwyraźniej mało skuteczny. We wrześniu tego roku zezwolono więc na ich odstrzał, który dotychczas był zabroniony.

Maurizio Giubotti, szef służby odpowiedzialnej za utrzymanie miejskich parków, mówi, że sytuację da się opanować. Region musi tylko zwiększyć odstrzał dzików z planowanych 700 osobników w ciągu dwóch lat do tysiąca rocznie.

W całych Włoszech, jak się szacuje, żyje około dwóch milionów dzików. Są częstym obiektem polowań, a dania z dziczyzny stanowią popularny przysmak. Organizacje zajmujące się prawami zwierząt, choć nie protestują przeciw polowaniom, odstrzałowi się sprzeciwiają.

„Zostaliśmy najechani”

Rzymianie z kolei uważają protesty przeciwko odstrzałom za fanaberie. Dzików jest coraz więcej i ludzie po prostu się ich obawiają. Zwierzęta mogą ważyć od kilkudziesięciu (samice) do dwustu kilogramów (samce) i mierzyć od metra do prawie dwóch długości. Szarży dzika może przestraszyć się nawet silny mężczyzna, nie mówiąc o osobach starszych i dzieciach.

– Boję się chodzić po chodniku – mówi 79-letnia Grazia (która nie chce podać nazwiska), czekająca pod szkołą na wnuki. Po drugiej stronie ulicy dziki spokojnie przerzucają resztki wokół przepełnionych śmietników.

– Zostaliśmy najechani – użala się Pino Consolati, właściciel restauracji w dzielnicy Monte Mario. Mówi, że stada dzików regularnie chodzą po restauracyjnym ogródku w poszukiwaniu resztek. Twierdzi, że jego siostra któregoś dnia widziała stado liczące trzydzieści zwierząt.

Cztery miesiące temu dziki zmusiły kobietę, która właśnie wyszła z supermarketu z zakupami, do ucieczki i porzucenia jednej z toreb. Zwierzęta natychmiast zajęły się jej zawartością. Rzymianie żartują, że na jezdniach zamiast pasów rowerowych powinno się wyznaczać pasy dla dzików. Są to jednak gorzkie żarty. Mieszkańcy stolicy Włoch często użalają się nad degrado, czyli upadkiem miasta.

Dziki w miastach nie są rzadkie. Co robić, gdy je spotkamy?

Dziki do miast przyciągnęła też częściowo pandemia i lockdown. Gdy na ulicach zapadła cisza i spokój, zwierzęta nie miały powodów, by stronić od metropolii. Przepełnione kontenery na śmieci były pewnym łupem. Gdy miasto wracało powoli do życia po lockdownie, zwierzęta łatwych źródeł pożywienia już nie porzuciły.

Choć nie tak licznie, dziki bywają też widywane w innych europejskich miastach, również w Warszawie. Lasy Miejskie w pierwszym kwartale 2021 roku odnotowały prawie 200 zgłoszeń o obecności dzików w stolicy. To prawie trzykrotnie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.

Leśnicy przypominają, żeby do dzików się nie zbliżać i ich nie karmić. Gdy zauważymy zwierzę, nie wolno też próbować go odstraszać – może to sprowokować je do ataku. Należy spokojnie się oddalić, nie wykonując gwałtownych ruchów. Gdy już musimy uciekać, najlepszym rozwiązaniem jest zaś ucieczka w bok. Dziki są bowiem masywne i mało zwrotne.

Najważniejsze jest jednak utrzymywanie czystości – dbanie o regularny wywóz odpadów i trzymanie ich w zamkniętych pojemnikach. To sprawi, że dziki będą mieć mniej powodów, by nas odwiedzać.

Źródła: NPR, Guardian, Warszawa19115.pl