Władze zapowiedziały odbudowę pałaców Saskiego, Brühla i zabudowy wzdłuż ulicy Królewskiej w centrum Warszawy. Na najdroższych gruntach w Polsce zostaną zbudowane nowoczesne gmachy stylizowane na zabytki, za sumę co najmniej 2,4 mld zł. Pomysł skrytykowała grupa ekspertów. „Z wielkim niepokojem obserwujemy dążenie władz państwowych do rekonstrukcji Pałacu Saskiego i zachodniej pierzei placu Piłsudskiego. Pod hasłami kontynuacji czy dopełnienia dzieła powojennej odbudowy zagrożone zostały fundamentalne wartości unikatowego dziedzictwa miejsca, symboliczne oraz przestrzenne, na czele z jednym z najcenniejszych pomników w kraju – Grobem Nieznanego Żołnierza” – napisali w liście otwartym historycy sztuki Marta Leśniakowska i Andrzej Pałys oraz krytyk architektury Grzegorz Piątek, a pod ich apelem podpisało się wielu przedstawicieli świata kultury i sztuki.
– Odbudowa Pałacu Saskiego to hołd wobec 6 milionów polskich ofiar II wojny światowej – ripostował na Forum Ekonomicznym w Karpaczu wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński. Jak jednak zaznaczyli autorzy listu, „Nie tylko w Warszawie, ale i w całej Polsce pilnej pomocy potrzebują autentyczne zabytki – pałace, dwory, kamienice, cmentarze. Kwota ponad 2,4 mld zł pozwoliłaby na uratowanie około tysiąca zabytkowych obiektów. W naszej ocenie takie działanie miałoby znacznie więcej wspólnego z dbałością o dziedzictwo i historię niż konstruowanie współczesnych, pseduozabytkowych kopii dawno nieistniejących budowli”.
Z daleka od Warszawy
Poszliśmy tym tropem. Faktycznie, są w Polsce zabytki świetnie utrzymane i spektakularne – jak Wawel, pałac w Wilanowie czy Łazienki – które nie potrzebują reklamy. Istnieją jednak setki obiektów, o których przewodniki milczą. Ich stan jest często katastrofalny. Niszczeją w ciszy, ukryte wśród zdziczałej zieleni, z dala od utartych szlaków. Rozsiane są po wiejskich gminach w całej Polsce, niewidoczne z Warszawy, Krakowa czy Poznania.
„Wiele cennych dla naszej kultury obiektów uległo zniszczeniu w czasie wojen, inne, z powodów ideologicznych, zostały zdewastowane i rozgrabione w czasie PRL-u” – zwraca uwagę historyk sztuki Marcin Schirmer, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego. Jak zaznacza, po 1989 r. i upadku komunizmu nie wykorzystano szansy, by uporządkować sprawy z nimi związane i znaleźć dla nich dobrych gospodarzy, a w efekcie wiele obiektów jest dziś na krawędzi katastrofy. „Dwory, przez setki lat będące nierozłącznym elementem polskiego pejzażu, głęboko zakorzenione w narodowej kulturze często odchodzą w przeszłość” – mówi Schirmer.
O jakich liczbach mówimy? Dane Narodowego Instytutu Dziedzictwa, jednostki powołanej pod auspicjami ministerstwa kultury, wskazują, że w stanie agonalnym znajduje się około 2,8 tys. zabytkowych dworów i pałaców, z których 800 jest już całkowicie zniszczonych.
Znikają z krajobrazu
Już w 2017 r. Narodowy Instytut Dziedzictwa alarmował w 400-stronicowym „Raporcie o stanie zachowania zabytków nieruchomych w Polsce”: „16,27 proc. pałaców i dworów zagrożonych jest całkowitą utratą lub znacznym zubożeniem wartości zabytkowych i może stanowić powód do zaniepokojenia dalszym losem tej grupy funkcjonalnej zabytków. (…) Uwzględniając wcześniejsze straty, można stwierdzić, że mityczny dwór polski odchodzi w przeszłość, a dowody jego materialnego istnienia stają się coraz większą rzadkością. Bardzo rzadko występuje też w historycznym kontekście związanych gospodarczo dworu bądź pałacu oraz parku i folwarku. Ten aspekt został już utracony, zwiększając stopień zagrożenia pozostałych, odrębnie funkcjonujących elementów”.
Także Najwyższa Izba Kontroli już ponad dekadę temu alarmowała: „Nieruchomości są niezabezpieczone przed pożarami i włamaniami, co grozi ich dalszym niszczeniem. Brak remontów zagraża zaś zniknięciem niektórych zabytkowych pałaców i dworków z krajobrazu Polski”. Czy można coś na to poradzić? Może skorzystać z rozwiązań francuskich lub brytyjskich?
Więcej w nowym „Focusie Historia” nr 6/2021.