Więcej wypadków w szkołach niż na drodze. Te liczby szokują

Uroczystości rozpoczęcia nowego roku są dobrym testem gotowości szkół na przyjęcie podwójnego rocznika. Dyrekcje liczą na dobrą pogodę, bo sale gimnastyczne nie pomieszczą wszystkich uczniów. Potem zostanie tylko  wprowadzić w życie, domykane do ostatniej chwili, plany lekcji. Nikt nie wie, jak to zagęszczenie zniosą uczniowie.

Szczególnym wyzwaniem będą lekcje wychowania fizycznego. To w ich czasie, jak pokazują dane Systemu Informacji Oświatowej, miała miejsce większość z ponad 54 tys. wypadków z udziałem dzieci i młodzieży w roku szkolnym 2017/2018. Dla porównania, w 2018 r. zgłoszono policji 31 tys. wypadków drogowych. Bilans tych drugich jest zdecydowanie bardziej tragiczny, choć jeszcze kilka lat temu zdarzały się sytuacje, gdy uczniów w szkołach ginęło więcej, niż górników w kopalniach.

Statystyki SIO wskazują, że w szkołach najczęściej dochodzi do urazów nóg i rąk, np. zwichnięć czy złamań. Są też zmiażdżenia, poparzenia czy rany szarpane. Te mniej groźne incydenty przytrafiają się na salach gimnastycznych, boiskach czy korytarzach podczas lekcji WF-u. Te poważniejsze – w pracowniach naukowych, np. podczas lekcji chemii. Najczęściej w podstawówkach, gimnazjach oraz liceach. Dane obejmują też szkoły zawodowe i technika.

Najwięcej wypadków zgłoszono kolejno w województwach śląskim (8859) mazowieckim (5962) oraz  małopolskim (5654). Na drugim końcu skali znalazły się placówki szkolne z województwa lubuskiego (1235) oraz województwa opolskiego (1786). W miarę bezpiecznie było też  woj. zachodniopomorskim (1844) oraz świętokrzyskim (1891).

Nieuwaga uczniów jest dominującą przyczyną wypadków. Taką przynajmniej podają, zgłaszające wypadki, władze szkół. Choć Centralny Instytut Ochrony Pracy twierdzi, że za znaczną część zdarzeń odpowiedzialność ponoszą osoby sprawujące w szkołach opiekę nad dziećmi i młodzieżą, rodzice są w stanie zapobiegać wielu urazom. Wystarczy ”jedynie” by zachęcali swoje pociechy do większej aktywności fizycznej.

Według raportu rankomat.pl dzieci najchętniej uprawiają urazowe dyscypliny sportu, te obarczone największym ryzykiem kontuzji. Co trzeci uczeń wybiera piłkę nożną, co czwarty pływanie a co ósmy sporty walki. Gimnastyka ma 11 proc. zwolenników, siatkówka – 10 proc. a koszykówka 7 proc. Co charakterystyczne, ryzyko urazu w czasie ćwiczeń jest o 81 proc. większe, jeżeli młody człowiek skupia się tylko na jednej dyscyplinie. Im więcej partii mięśni dziecko angażuje w czasie aktywności fizycznej, tym mniejsze ryzyko przeciążenia. Tu właśnie znaczenia nabiera rola rodziców.

Zanim wyślemy dziecko do szkoły lub na pozalekcyjne zajęcia sportowe powinniśmy zadbać o jego bezpieczeństwo na treningu.

– zachęcić do rozgrzewki przed właściwymi ćwiczeniami. Młody człowiek musi zrozumieć, że to nie jest zajęcie dla ”frajerów”.

– po treningu konieczne jest rozciąganie

– niezbędne jest używanie środków ochronnych właściwych dla określonej dyscypliny sportowej, np. kasku, rękawic, ochraniaczy czy nałokietników.

– czując ból lub zmęczenie nie należy ćwiczyć

– codzienny trening przynosi więcej szkód, niż pożytku. Ciało musi mieć czas się zregenerować

– trzeba pamiętać o nawadnianiu organizmu w trakcie ćwiczeń i pilnowanie się ustalonego wcześniej harmonogramu i prawidłowej techniki podczas treningu