Jak informuje na swoim blogu NASA, inżynierowie przystąpili niedawno do instalacji na pokładzie statku jego swoistego układu nerwowego. I tak jak w przypadku układu nerwowego człowieka, jest to niezwykle skomplikowana instalacja.
Skoro układ nerwowy u człowieka zajmuje się przewodzeniem impulsów elektrycznych między różnymi komórkami i obszarami ciała, tak samo instalowany właśnie system będzie to robił w przypadku teleskopu. Tutaj jednak ów układ nie będzie składał się z komórek nerwowych a z olbrzymich ilości okablowania elektrycznego, które będzie odpowiedzialne za zasilanie instrumentów, ale także za komunikację między jego poszczególnymi komponentami.
Aby unaocznić poziom skomplikowania instalacji, naukowcy napisali, że gdyby wszystkie przewody Kosmicznego Teleskopu Nancy Grace Roman rozwinąć i połączyć ze sobą w jeden długi przewód, miałby on długość… siedemdziesięciu dwóch kilometrów. Tak, to niepozorne urządzenie, jakim jest w miarę kompaktowy teleskop kosmiczny, będzie miało aż 72 kilometry przewodów elektrycznych. Trudno nie przyznać, że robi to wrażenie.
Czytaj także: Teleskop Nancy Grace Roman zawstydzi Jamesa Webba i Hubble’a. Start już w 2027 roku
Konstruktorzy zauważają, że tak imponująca ilość kabli będzie niezbędna do połączenia komputera centralnego obserwatorium z każdym czujnikiem na pokładzie. Podłączanie wszystkich elementów teleskopu musi być wykonane z najwyższą precyzją, bowiem teleskop musi bezbłędnie działać w przestrzeni kosmicznej, a zważając na to, że jego docelowym miejscem prowadzenia obserwacji będzie punkt libracyjny L2, nie będzie szansy na to, aby ktoś tam poleciał z akcją serwisową do teleskopu.
Punkt libracyjny L2, to punkt znajdujący się na przedłużeniu linii łączącej Słońce i Ziemię i znajdujący się 1,5 miliona kilometrów za Ziemią. W miejscu tym wzajemnie znosi się pole grawitacyjne Ziemi z polem grawitacyjnym Słońca, przez co teleskopy umieszczone w jego pobliżu pozostają w takim samym położeniu względem Ziemi i Słońca przez cały rok.
Warto tutaj przypomnieć, że Kosmiczny Teleskop Hubble’a umieszczony jest na orbicie okołoziemskiej, dzięki czemu w czasach istnienia programu wahadłowców kosmicznych możliwe były wyprawy serwisowe do teleskopu, naprawa poszczególnych jego komponentów, a nawet modernizacja instrumentów obserwacyjnych. Co więcej, nawet teraz NASA i SpaceX pracują nad planami załogowej misji do teleskopu Hubble’a, która mogłaby istotnie wydłużyć czas jego pracy na orbicie. Takiej obsługi nie będziemy mogli dostarczyć jednak ani teleskopowi Jamesa Webba, ani teleskopowi Nancy Grace Roman. Tutaj warto przypomnieć, że jak na razie człowiek oddalił się od Ziemi maksymalnie na niecałe 400 000 kilometrów, lecąc na Księżyc. Lot do punktu L2 byłby zatem wydłużeniem tej rekordowej odległości niemal czterokrotnie.
Sama wiązka przewodów ma masę blisko 500 kilometrów i składa się z 32000 przewodów podłączonych do 900 różnych złączy. Samo przygotowanie tych przewodów zajęło zespołowi inżynierów ponad dwa lata.
To wszystko jednak ma sens. Kosmiczny Teleskop Nancy Space Roman gdy już trafi na orbitę, będzie zajmował się rozwiązywaniem zagadek ciemnej materii, rozszerzanie się wszechświata, procesów widocznych w zakresie promieniowania widzialnego i podczerwonego oraz poszukiwaniem egzoplanet, w tym szczególnie samotnych egzoplanet przemierzających przestrzeń międzygwiezdną bez własnej gwiazdy.
Warto tutaj zwrócić uwagę, że na pokładzie teleskopu znajdzie się kamera obserwacyjna, która z dokładnością porównywalną z teleskopem Hubble’a będzie obserwowała pole sto razy większe od Hubble’a. Oprócz niego znajdzie się tam także nowatorski koronograf, który przesłaniając blask gwiazd, będzie poszukiwał krążących wokół nich gwiazd.