Piętnaście tysięcy lat świetlnych od Ziemi astronomowie odkryli magnetara, czyli gwiazdę neutronową powstałą w eksplozji supernowej charakteryzującą się polem magnetycznym biliardy razy silniejszym od pola magnetycznego Ziemi. Nie ma tutaj nic dziwnego, bowiem magnetarów na przestrzeni lat odkryto już wiele. Obiekty tego typu rotując, emitują wyjątkowo jasne dżety promieniowania elektromagnetycznego, w tym także promieniowania radiowego, którego impulsy regularnie powtarzają się w odstępie od kilku sekund do kilku minut.
Czytaj także: Najdziwniejsze zderzenie we wszechświecie. Coś takiego aż trudno sobie wyobrazić
Impulsy radiowe co do zasady zanikają po kilku miesiącach czy latach wraz ze spowolnieniem tempa rotacji magnetara do poziomu tzw. linii śmierci, czyli granicy, poniżej której pole magnetyczne takiego obiektu staje się za słabe, aby generować wysokoenergetyczne promieniowanie. A przynajmniej tak było do teraz.
Ten magnetar nie powinien już nic emitować, a tymczasem…
Tutaj właśnie pojawia się zagadka. Otóż odkryty w 2022 roku magnetar ewidentnie nie chce zachowywać się zgodnie z przyjętymi zasadami i stale emituje silne promieniowanie spoza linii śmierci i jakby tego było mało, robi to od ponad trzydziestu lat.
Autorka najnowszego artykułu naukowego Natasha Hurley-Walkier z australijskiego International Centre for Radio Astronomy Research (IRAR) wskazuje, że ów obiekt skatalogowany pod numerem GPM J1839-10 obraca się wokół własnej osi zdecydowanie za wolno, aby mógł emitować promieniowanie w zakresie radiowym. Problem jednak w tym, że takie promieniowanie wciąż obserwujemy. Jak na razie żaden obecnie wykorzystywany model teoretyczny nie jest w stanie wyjaśnić istnienia takiego obiektu.
Ten niepozorny magnetar jeszcze długo będzie stanowił dla astrofizyków zagadkę. Obserwacje przeprowadzone za pomocą radioteleskopu Murchison Widefield Array w Australii wykazały, że jasne impulsy promieniowania radiowego docierają do nas z jego strony co 22 minuty i trwają około 5 minut. Badacze wskazują, że zwykłe magnetary emitują impulsy co kilka sekund, ewentualnie kilka minut, jednak obiekt obracający się raz na 22 minuty obraca się zdecydowanie za wolno, aby emitować jakiekolwiek promieniowanie radiowe.
Czytaj także: Potężne zderzenie gwiazd neutronowych. Na kilka godzin powstał zaskakujący obiekt
Tak zaskakujące odkrycie wymagało weryfikacji. Astronomowie postanowili przyjrzeć się temu obiektowi za pomocą kilku innych radioteleskopów na całym świecie, a następnie przeanalizować obserwacje archiwalne sięgające aż do 1988 roku. Tutaj pojawiło się kolejne zaskoczenie. Okazało się, że magnetar nie tylko widoczny jest w danych archiwalnych, ale co ciekawe nawet w 1988 roku odstęp między jego kolejnymi impulsami trwał 22 minuty. Oznacza to, że tempo rotacji tego konkretnego magnetara praktycznie nie zmieniło się przez ostatnie trzy dekady.
Jak na razie naukowcy nie są w stanie wyjaśnić, z czym tak naprawdę mają do czynienia. Nasza wiedza o gwiazdach neutronowych nie potrafi wyjaśnić istnienia takiego obiektu. Część badaczy wskazuje, że być może nie mamy tutaj do czynienia z gwiazdą neutronową, a z białym karłem, pozostałością po gwieździe podobnej do Słońca. Takie wyjaśnienie tłumaczyłoby niższe tempo rotacji. Problem w tym, że gdyby tak było, to obserwowane promieniowanie w zakresie radiowym byłoby w tym przypadku 1000 razy silniejsze od najjaśniejszego białego karła, jaki dotychczas obserwowano. Kto wie, być może trafiliśmy na przedstawiciela zupełnie nowej klasy obiektów kosmicznych, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Jak na razie jednak zagadka GPM J1839-10 pozostanie nierozwiązana.