Hiszpanie wykonali najwięcej testów na koronawirusa. Efekt? Opcja “stadnej odporności” nie działa

Władze Hiszpanii nie chciały ”otwierać” kraju po dramatycznym zderzeniu z pandemią koronawirusa bez pewności, że w konsekwencji nie umrą kolejne tysiące obywateli. Lekcja płynąca z jednego z najdokładniejszych i największych badań na obecność przeciwciał w populacji pokazuje, że opcja ”stadnej odporności” nie jest możliwa bez prawdziwej hekatomby.
Hiszpanie wykonali najwięcej testów na koronawirusa. Efekt? Opcja “stadnej odporności” nie działa

Pod koniec maja liczba odkrytych infekcji sięgała powoli 300 tys. Zmarło ok. 10 proc. zakażonych osób. To dane ze szpitali. Za mało, by mieć pełny obraz sytuacji. Dlatego naukowcy z instytutu zdrowia publicznego im. Carlosa III pobrali próbki od przypadkowych 70 tys. osób z 36 tys. gospodarstw domowych z Hiszpanii kontynentalnej, jej wysp i afrykańskich enklaw.

Okazało się, że służba zdrowia przegapiła 90 proc. przypadków. Faktyczna skala zakażeń? Przynajmniej 2,5 mln ludzi złapało wirusa. Testy serologiczne pokazały, że z 47 mln mieszkańców Hiszpanii tylko ok. 5 proc. zostało zarażonych.

– Prześwietliliśmy epidemię w naszym kraju – oznajmił minister zdrowia Salvador Illa i dodał, że wyniki badania potwierdzają hipotezę, na której oparto zasady wychodzenia kraju i jego mieszkańców ze stanu pandemii.

Minimalna naukowo potwierdzona granica odporności zbiorczej (poziom zachorowań w populacji od którego spada dynamika rozsiewu wirusa) to 60 proc. Im więcej, tym efekt skuteczniejszy. Władze Hiszpanii decydując się na taką opcję (o niej aktywnie myślały, krótko – trzeba dodać – władze brytyjskie), musiałyby zaakceptować między 200 tys. a 300 tys. zgonów, zauważa ”El Pais”. 

Serwis VOX zwraca uwagę, że wyniki testów serologicznych z Hiszpanii powinny służyć za podpowiedź tego, co może się stać w Stanach Zjednoczonych przy obecnym, bardzo liberalnym nieraz, podejściu władz stanowych i krajowych do izolacji społecznej.

– Jeżeli faktyczny odsetek zgonów z Hiszpanii nałożyć na USA, mogą umrzeć miliony ludzi – ostrzega portal. Naukowcy z instytutu Carlosa III obliczyli odsetek zgonów na ok. 1,15 proc.

Oczywiście amerykańskie społeczeństwo jest młodsze niż hiszpańskie, a globalny udział przypadków śmiertelnych pokazuje gorszą sytuację osób starszych. Jest ich więcej wśród najciężej chorujących i umierających. Dodatkowo nawet w Hiszpanii stopa zgonów i infekcji (według badań na obecność przeciwciał) różni się w zależności od regionu.

Wysoki poziom infekcji odnotowano w epicentrach, dwóch metropoliach: Barcelonie (7,1 proc.) i Madrycie (11,3 proc.), niższy w Gironie (2,5 proc.), Lleidzie (3,7 proc.) czy Tarragonie (1,6 proc.). Dla miast powyżej 100 tys. mieszkańców średni poziom infekcji wyniósł 6,4 proc. Z kolei poniżej 2 proc. zarażonych jest w Murcii, Asturii, na Wyspach Kanaryjskich i w enklawach Ceuta i Melilla.

Liczba przypadków infekcji spadła w maju i Hiszpania powoli likwiduje obostrzenia nałożone na mieszkańców i gospodarkę. Były one jedne z najostrzejszych na świecie. Do spawania drzwi w mieszkaniach zakażonych, co robiono w Chinach, nie dochodziło, ale np. dzieci przez wiele tygodni nie miały prawa wychodzić z domu.

W przypadku najmłodszych właśnie badanie serologiczne pokazało wyjątkowo małą podatność młodych organizmów na koronawirusa. Tylko 1,1 proc. dzieci poniżej roku miało przeciwciała wywołane walką z COVID-19. W grupie wiekowej 1-4 tylko 2,2 proc. i 3 proc. dla grupy 5-9. Oczywiście mogło tak być, że ich ciała przeszły infekcję, ale nie wytworzyły się przeciwciała, ale to dopiero jedna z weryfikowanych hipotez.