Zespół archeologów współpracujących w ramach grupy „Secrets of the Ice” regularnie przeszukuje cofające się lodowce w poszukiwaniu skarbów sprzed wieków. W 2014 roku, w czasie badania topniejącej pokrywy na górze Digervarden w południowej Norwegii, badacze natrafili na wyjątkowe znalezisko: świetnie zachowaną drewnianą nartę sprzed epoki Wikingów. Była niemal nieuszkodzona, zachowało się nawet wiązanie. Niestety – pozostawała bez pary.
Naukowcy byli przekonani, że można znaleźć brakującą drugą sztukę. Dlatego przez siedem lat regularnie monitorowali topnienie pokrywy Divergarden. Cierpliwość i wytrwałość przyniosły upragniony skutek. Członkowie „Secrets of the Ice” właśnie ogłosili, że zlokalizowali drugą nartę z kompletu. Co więcej, po wydobyciu okazało się, że jest jeszcze lepiej zachowana, niż pierwsza!
Załamanie pogody pokrzyżowało plany
W obserwacji topniejących lodowców pomogły archeologom zdjęcia satelitarne. To właśnie na obrazach z satelity zauważyli, że minione lato znacznie uszczupliło warstwę lodu na Divergarden. Dlatego w połowie września zespół zdecydował o wysłaniu na miejsce dwóch badaczy, którzy mieli ocenić sytuację na żywo.
Runar Hole i Bjørn Hessen nie musieli długo szukać. Znaleźli drugą nartę zaledwie pięć metrów od miejsca, w którym w 2014 r. natrafiono na pierwszą. Niestety, poza sfotografowaniem znaleziska nie mogli zrobić nic więcej, bo narta mocno tkwiła w lodzie, a oni nie mieli sprzętu pozwalającego na jej wydobycie.
Pech chciał, że zanim zespół zdążył wrócić na Divergarden z odpowiednimi narzędziami, w górach zaczął sypać śnieg, a warunki pogodowe znacznie się pogorszyły. Po sześciu dniach nastąpiła poprawa, dzięki której archeolodzy podjęli przerwaną wyprawę. „Wysłaliśmy duży zespół, dobrze wyposażony w czekany, kuchenki gazowe i materiały do zabezpieczenia znaleziska. Celem było uwolnienie narty z lodu i bezpieczne przetransportowanie jej w dół góry” – czytamy w relacji z ekspedycji.
Wspinaczka i kucie w lodzie
Po trzech godzinach wspinaczki archeolodzy dotarli do miejsca wskazanego przez kolegów. Okazało się, że na skutek kilkudniowych opadów lodowiec pokrył się 30-centymetrową warstwą świeżego śniegu. Badacze musieli użyć najpierw łopat, żeby odsłonić ukrytą w lodzie nartę, a później przebić się do niej czekanem. Potem pozostał ostatni krok: stopienie lodu pod znaleziskiem. W tym celu naukowcy podgrzali wodę na turystycznej kuchence gazowej, a kiedy była już letnia, powoli wylewali ją na nartę. Po kilku godzinach mozolnej pracy udało się wydobyć zabytek ze zmarzliny, nie uszkadzając go.
„Nowa narta jest tego samego typu, co pierwsza znaleziona w tym miejscu. Szeroka, z podniesionym dziobem i zachowanym wiązaniem. Ma 187 cm długości i 17 cm szerokości, jest więc o 17 cm dłuższa i 2 cm szersza, niż pierwsza. Stan nowej narty jest znacznie lepszy, prawdopodobnie dlatego, że znajdowała się głębiej w lodzie. To może tłumaczyć niektóre różnice w wymiarach obu nart” – podają badacze. Różnice między obiema deskami tłumaczą nie tylko różnicami w ich przechowywaniu, lecz także faktem, że zostały wyprodukowane ręcznie i jako takie mogą się różnić.
Drugie takie znalezisko na świecie
Naukowcy okrzyknęli swoje znalezisko „najlepiej zachowaną parą dawnych nart na świecie”, chociaż noszą one ślady intensywnego użytkowania i licznych napraw. Wiązania także nie są kompletne. Możliwe, że uległy zniszczeniu w trakcie wypadku, po którym na zawsze porzucono je na zboczu góry.
Naukowcy podkreślają, że do 2014 roku, kiedy odkryto pierwszą z nart z Digervarden, znano tylko jedną z tak dawnych czasów, przy której zachowało się wiązanie. Był to egzemplarz z Mänttä w Finlandii, nieco starszy od zabytku z Norwegii. „Wiązanie jest kluczowe. Bez niego znacznie trudniej stwierdzić, w jaki sposób narty były używane” – podkreślają archeolodzy.
Co wydarzyło się na Digervarden 1300 lat temu?
Znalezienie drugiej narty z kompletu niestety nie przybliżyło naukowców do rozwiązania zagadki człowieka, do którego należały. Początkowo zespół uważał, że ich właścicielem był myśliwym, który na tych terenach polował na renifery. W okolicach Digervarden znaleziono bowiem wiele artefaktów związanych z polowaniami na te zwierzęta.
Jednak podczas ostatniej akcji wykopaliskowej naukowcy zauważyli w okolicy kilka kopców. Choć na razie nie zostały one zbadane, archeolodzy sugerują, że ich lokalizacja wskazuje na istnienie w tym miejscu pradawnego górskiego szlaku. To oznacza, że właściciel nart mógł podróżować przez góry, a nie polować.
To wciąż jedynie spekulacje, a możliwych scenariuszy jest wiele: od myśliwego, który zginął w wypadku i którego zwłoki wciąż mogą kryć się w lodzie, po zagubionego wędrowca zaskoczonego przez lawinę. Niewykluczone też, że dawny podróżnik przeżył, a narty ustawione na zboczu miały być drogowskazem. Być może tajemnicę pozwolą rozwikłać kolejne roztopy i badania na górze.
Źródło: Secrets of the Ice.