Takiego Słońca nie widziałeś. Powiedz, że na tym zdjęciu nie widzisz oczu i ust?

Najnowsze zdjęcie Słońca, wykonane w świetle ultrafioletowym, właśnie robi furorę w sieci. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem zdjęcie jest tak charakterystyczne, że wydaje się niemożliwym, aby faktycznie przedstawiało po prostu Słońce. Wystarczy na nie spojrzeć.
Takiego Słońca nie widziałeś. Powiedz, że na tym zdjęciu nie widzisz oczu i ust?

Skoro Słońce znajduje się w okolicach maksimum aktywności słonecznej w 11-letnim cyklu aktywności, to nie ma nic dziwnego w tym, że na powierzchni Słońca bezustannie pojawiają się plamy słoneczne i inne tego typu struktury, które wskazują na wysoką aktywność magnetyczną. Tutaj jednak uwagę przykuwają nie tylko same ciemne obszary na tarczy słonecznej, a przede wszystkim ich ułożenie. Wystarczy przez sekundę przyjrzeć się zdjęciu, aby zobaczyć w tarczy ogrzewającej nas gwiazdy… twarz. Widok jest na tyle abstrakcyjny, że niemal natychmiast na myśl przychodzi podejrzenie, że jest to tylko grafika komputerowa.

Źródło: NASA, SDO

To, co wygląda jak rozwarta paszcza i szeroko otwarte oczy, to w rzeczywistości trzy dziury koronalne – obszary, w których pole magnetyczne Słońca tymczasowo „otwiera się”, umożliwiając ucieczkę strumieni bardzo szybkiego wiatru słonecznego w przestrzeń międzyplanetarną. Największa dziura koronalna na zdjęciu, która tutaj przypomina kształtem i położeniem usta na tarczy słonecznej, rozciąga się na obszar niemal pięciokrotnie większy od średnicy Jowisza. Dwa mniejsze obszary – „oczy” – znajdujące się na półkuli północnej Słońca mają wielkość porównywalną z samym Jowiszem.

Czytaj także: Dziury koronalne na Słońcu strzelają wiatrem słonecznym na oślep. Naukowcy planują fenomenalną misję

Warto tutaj podkreślić, że dziury koronalne są zupełnie niewidoczne w zakresie światła widzialnego, dlatego nie widać ich na „zwykłych” zdjęciach słonecznych. W świetle ultrafioletowym jednak jawią się jako ciemniejsze, chłodniejsze obszary na tle gorętszej, jaśniejszej plazmy. To właśnie ich rozmieszczenie i kształt stworzyły złudzenie „krzyczącej” twarzy – jakby Słońce wyło z przerażenia w naszą stronę. No dobrze, chyba przesadzam z personifikacją samej gwiazdy centralnej naszego skrawka przestrzeni kosmicznej.

Tego rodzaju złudzenia są doskonałym przykładem pareidolii – psychologicznego zjawiska polegającego na doszukiwaniu się znanych kształtów, zwłaszcza twarzy, w przypadkowych wzorcach. Od „człowieka na Księżycu” po słynną „twarz” na Marsie – nasze mózgi są zaprogramowane, by widzieć znajome formy nawet tam, gdzie ich nie ma. Tym razem to powierzchnia naszej gwiazdy głównej drwi z naszej wyobraźni.

Dziury w Słońcu mogą wydawać się czymś niepokojącym. W rzeczywistości jednak nie ma żadnych powodów do niepokoju. Dziury koronalne to zjawiska powszechne i przewidywalne, zwłaszcza w okresach zwiększonej aktywności słonecznej, czyli w okolicach maksimum 11-letniego cyklu Słońca. Strumienie cząstek emitowane przez te obszary mogą czasami wywołać burze geomagnetyczne, gdy dotrą do Ziemi i wejdą w interakcję z polem magnetycznym naszej planety. Należy tutaj jednak dodać, że takie burze są zwykle łagodne i znacznie spokojniejsze od tych, z jakimi mamy do czynienia wskutek działania rozbłysków słonecznych i koronalnych wyrzutów masy.

Widoczna na zdjęciu największa, południowa dziura koronalna może odpowiadać za wzrost prędkości emitowanego z niej wiatru słonecznego. Warto jednak zwrócić uwagę na to, w którą stronę ten wiatr wieje i nie jest to kierunek, w którym znajduje się Ziemia. Nasza planeta tym samym ledwie odczuje jakikolwiek wpływ tego obszaru na swoje pole magnetyczne.

Czytaj także: Olbrzymia dziura w Słońcu. W otoczeniu Ziemi będzie bardzo burzowo

Owszem, Słońce jest ostatnio bardzo aktywne i naukowcy uważnie monitorują to, co dzieje się na jego powierzchni. Wystarczy tutaj przypomnieć, że zaledwie kilka dni temu Ziemia zmagała się z burzą magnetyczną klasy G4, jedną z najsilniejszych od wielu lat. Efektem tej burzy były spektakularne zorze polarne widziane na naprawdę sporym obszarze Ziemi.

W najbliższych miesiącach i latach jeszcze wielokrotnie będziemy mierzyli się z silnymi burzami geomagnetycznymi. Z czasem jednak Słońce będzie się uspokajało, zmierzając powoli w kierunku minimum swojej aktywności słonecznej. Choć maksimum aktywności już za nami, to spadek aktywności, szczególnie na początku, będzie powolny i będą mu towarzyszyły jeszcze liczne rozbłyski i wyrzuty masy i „krzycząca twarz” Słońca nie będzie miała z tym nic wspólnego.