Tysiące beczek na dnie Pacyfiku. Naukowcy odkryli ich zaskakującą zawartość

Głębiny Oceanu Spokojnego skrywają mroczną tajemnicę sprzed wielu dziesięcioleci. U wybrzeży Los Angeles, na dnie morskim, spoczywa ogromny zbiór stalowych pojemników zatopionych w ubiegłym wieku przez amerykański przemysł. Przez lata otaczały je tajemnicze białe pierścienie, które intrygowały badaczy i rodziły pytania o ich zawartość. Dopiero teraz udało się rozwikłać tę podwodną zagadkę, a odpowiedź okazała się bardziej zaskakująca, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
...

Sprawa dotyczy tysięcy beczek rozrzuconych w basenie San Pedro, które przez dziesięciolecia uważano za źródło niebezpiecznych zanieczyszczeń. Badania sonarowe ujawniły obecność około 27 tysięcy pojemników, choć to zaledwie ułamek szacowanego pół miliona beczek, które mogły trafić do oceanu. Głównym podejrzanym była firma Montrose Chemical Company, działająca w regionie.

Co ciekawe, raport EPA z 2021 roku definitywnie wykluczył beczki jako źródło zanieczyszczenia DDT. Okazało się, że odpady kwasowe zawierające ten niebezpieczny związek chemiczny były przechowywane w naziemnych zbiornikach, transportowane cysternami, a następnie pompowane bezpośrednio do oceanu. Termin „bbls” w dokumentacji odnosił się do jednostki objętości, a nie fizycznych beczek. To odkrycie postawiło naukowców przed nowym pytaniem – jeśli nie DDT, to co właściwie znajduje się w tych stalowych pojemnikach?

Czytaj także: Gigantyczne kratery odkryte na dnie Pacyfiku. Naukowcy nie spodziewali się takich rozmiarów

Odpowiedź przyniosły najnowsze badania zespołu z Scripps Institution of Oceanography. Tajemnicze białe aureole otaczające beczki to efekt wycieku odpadów alkalicznych o pH sięgającym 12. To wartość tak ekstremalna, że jedynymi mikroorganizmami występującymi w tych rejonach są te znane z kominów hydrotermalnych i gorących źródeł. Wyciekające substancje reagują z magnezem z wody morskiej, tworząc minerał brucyt, który cementuje osad w twardą skorupę przypominającą beton.

Skala problemu jest przerażająco ponura. Od lat 30. do wczesnych 70. XX wieku agencje rządowe zatwierdzały składowanie różnorodnych odpadów w 14 głębinowych lokalizacjach u wybrzeży Południowej Kalifornii. Na głębokości do 1000 metrów trafiały odpady rafineryjne, chemiczne, komunalne, materiały wybuchowe, a nawet substancje radioaktywne. Miejsce Składowania nr 2 w Kanale San Pedro, położone około 30 kilometrów od Półwyspu Palos Verdes, stało się szczególnym obiektem zainteresowania naukowców.

Skutki tych działań są widoczne po ponad pięćdziesięciu latach, co świadczy o trwałym charakterze zanieczyszczeń. Wpływ na ekosystem morski jest wyraźny, choć na szczęście ograniczony głównie do mikroorganizmów dennych. Zanieczyszczenia migrują przez sieć pokarmową, co potwierdzają badania wskazujące na role PCB i DDT jako czynników rakotwórczych u lwów morskich.

Co ważne, spożywanie ryb z Południowej Kalifornii pozostaje bezpieczne pod warunkiem przestrzegania zaleceń tamtejszych władz. Aktywności rekreacyjne również nie są zagrożone ze względu na znaczną głębokość i odległość od brzegu miejsca składowania.

Choć sytuacja nie napawa optymizmem, warto docenić postęp w badaniach. Aureole otaczające beczki mogą służyć jako wizualne wskaźniki pomagające ocenić skalę zanieczyszczenia. To cenne narzędzie w planowaniu dalszych badań tego podwodnego cmentarzyska przemysłowych odpadów. Problem okazał się znacznie bardziej złożony, niż początkowo sądzono, co tylko potwierdza, jak niewiele wciąż wiemy o długoterminowych skutkach naszej działalności.