Duchy w centrum galaktyki. Zauważono nietypową zgodność

Jak w kinie od zawsze przedstawiane są duchy? W znacznej większości produkcji duch wyglądem zazwyczaj przypomina normalnego człowieka. Jedyną jego cechą wyróżniającą jest przezroczystość. Tak samo można myśleć o kosmicznych duchach. Obiekty tego typu właśnie zbadał zespół astronomów z Wielkiej Brytanii i Hongkongu. Okazało się, że niezależnie skąd pochodzą, to w centrum galaktyki mają jedną cechę wspólną.
Duchy w centrum galaktyki. Zauważono nietypową zgodność

Można naturalnie spytać o to, czym jest duch kosmiczny. Wyobraźmy sobie gwiazdę podobną do Słońca, która pod koniec swojej ewolucji przechodzi w stadium czerwonego olbrzyma, powiększa swoje rozmiary, aż z czasem zewnętrzne warstwy gwiazdy znajdujące się setki milionów kilometrów od jej centrum odrywają się i zaczynają odpływać w przestrzeń kosmiczną. Z każdej strony jądra gwiazdy gazowe masy powoli odrywają się i odpływają. Powstaje mgławica planetarna, która z czasem rozmywa się w przestrzeni kosmicznej i znika. To właśnie taka mgławica planetarna może być swoistym kosmicznym duchem. Jakby nie patrzeć wygląda jak gwiazda, ale jednocześnie jest przezroczysta, a jakby tego było mało, jest pozostałością po gwieździe, która już swój żywot zakończyła. Można zatem powiedzieć, że spełnia wszystkie warunki tego, aby zostać duchem.

Coś się dzieje z duchami w centrum galaktyki

Już dziesięć lat temu astronomowie analizujący mgławice planetarne w zgrubieniu centralnym naszej galaktyki zauważyli pewną prawidłowość. O ile mgławice różniły się od siebie kształtem, o tyle zawsze były zorientowane w tym samym kierunku. Warto tu zwrócić uwagę, że przecież są to mgławice będące pozostałościami po gwiazdach pochodzących z różnych miejsc w naszej galaktyce i istniejących na różnych etapach jej ewolucji. Mimo to mgławice układają się prawie zawsze w tej samej orientacji, tj. równolegle do płaszczyzny naszej galaktyki.

Czytaj także: Gorący i masywny układ gwiazd ze wspólną otoczką

Najnowsze dane obserwacyjne pozyskane za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile oraz Kosmicznego Teleskopu Hubble’a wskazują, że za zaskakującą jednorodnością stoją podwójne układy gwiazd. Naukowcy najpierw przeanalizowali za pomocą VLT 136 mgławic planetarnych w zgrubieniu centralnym naszej galaktyki, a następnie ponownie przyjrzeli się czterdziestu z nich za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a.

Do odkrycia kluczowej wskazówki do tej zagadki doprowadził badacz z Hongkongu, który zauważył, że zawsze w tym samym kierunku ustawione są te mgławice planetarne, którym towarzyszy dodatkowa gwiazda. Taka gwiazda krąży wokół gwiazdy znajdującej się w centrum mgławicy planetarnej po ciasnej orbicie zbliżonej do orbity Merkurego wokół Słońca. Mgławice, w których takiej gwiazdy nie ma, układają się w przestrzeni kosmicznej losowo.

Czytaj także: To będzie iście epicka zemsta kosmicznych rozmiarów. Akt gwiezdnego kanibalizmu

Wszystko wskazuje zatem na to, że mgławice kształtowane są przez intensywny ruch orbitalny gwiazd znajdujących się w ich centrum. Skoro wszystkie układy tego typu są ułożone w tej samej płaszczyźnie, oznacza to, że układy podwójne w centrum galaktyki zazwyczaj okrążają wspólny środek masy w takiej samej płaszczyźnie. I to jest w tym wszystkim paradoksalnie najciekawsze. Wychodzi bowiem na to, że trwająca miliardy lat ewolucja galaktyki doprowadziła do powstania mechanizmu, który sprawia, że na przestrzeni tysięcy lat świetlnych podwójne układy gwiazd układają się w jednej i tej samej płaszczyźnie.

Więcej:mgławice