Właśnie obalono kontrowersyjną hipotezę dotyczącą źródeł autyzmu

Opublikowane przez Proceedings of the Royal Society B wyniki pokazują, że nie ma związku między poziomem testosteronu u mężczyzn i obniżoną empatią. Ta druga cecha często występuje u osób ze spektrum autyzmu.
Właśnie obalono kontrowersyjną hipotezę dotyczącą źródeł autyzmu

Konkretnie chodzi o empatię kognitywną, która w przeciwieństwie do emocjonalnej polega na tym, że jesteśmy w stanie zrozumieć cudze uczucia, choć nie podzielamy ich. Odkąd medycyna naukowa zaczęła badać autyzm wykrywa się go znacznie częściej u mężczyzn i chłopców niż kobiet oraz dziewczynek. Przez prawie 80 lat badań nie udało się rozwiązać zagadki skąd taka dysproporcja.

Jedną z najczęściej cytowanych hipotez była do niedawna właśnie ta dotycząca testosteronu. Jednocześnie wzbudza ona bardzo wiele kontrowersji. Jako pierwszy miał ją sformułować psycholog Simon Baron-Cohen. Mówi ona o „ekstremalnie męskim mózgu”, który powstaje w związku z wysokim poziomem prenatalnych hormonów w ciele matki. U takich hipermęskich dzieci właśnie miałaby występować zaburzona zdolność odczytywania i rozumienia cudzych emocji.

O hipotezie tej można dyskutować, jednak badanie za pomocą manipulowania hormonami w ciele przyszłej matki jest zbyt niebezpieczne. Dlatego naukowcy sprawdzali poziomy testosteronu u dorosłych autystyków i na ich podstawie starali się wyznaczyć próg potencjalnego ryzyka.

Dodatkowo teorię tą konstytuuje niewiele badań, które są za to często powielane. To przeprowadzone w 2011 roku przez Barona-Cohena dotyczyło zaledwie 16 młodych kobiet. Gdy zwiększono u nich poziom testosteronu osiągały gorsze wyniki na teście odczytywania emocji „Reading the Mind in the Eyes Test” (RMET).

Opisano także związek między stosunkiem długości drugiego i czwartego palca u dłoni kobiet z ich wrażliwością na testosteron. Jak nietrudno się spodziewać, hipoteza ta została poddana bardzo ostrej krytyce środowiska naukowego.

– Ludzie odnosili się do tego jak do prawdziwego kamienia milowego nauki – mówi Amos Nadler z Uniwersytetu w Toronto, w rozmowie z czasopismem Science – Wybaczcie mój francuski, nikt nie wołał, że to bzdura.

Nadler ze swoim zespołem przeprowadził dwa kontrolowane i losowe badania z próbkami 15 i 25 większymi niż te z badania z 2011 roku. Postanowili się skupić na mężczyznach, którzy 4 razy częściej są diagnozowani na spektrum autyzmu. Ich eksperyment to obecnie jedno z największych tego typu badań do tej pory.

Grupie 643 mężczyzn podano placebo oraz testosteron. Podzielono ich na dwie grupy by zabezpieczyć się przed potencjalnymi czynnikami przekłamującymi wyniki. Pierwsza grupa składała się z 243 ochotników. Został zmierzony ich poziom testosteronu, udało im się ukończyć pierwszą połowę testu empatii kognitywnej, tą samą, którą wypełniali uczestnicy badania Barona-Cohena. Następnie podano im żel z testosteronem lub placebo i poproszono o dokończenie testu.

Druga grupa liczyła 400 osób. Przeszli podobną drogę, jednak zamiast podania żelu na skórę wprowadzono go do ich nosów. Zmierzono także długość ich palców.

– Nasze wyniki pokazują, że nie ma związku między poziomem testosteronu i umiejętnością rozumienia cudzych myśli i emocji, co bywa cechą charakterystyczną zaburzeń ze spektrum autyzmu – powiedział Nadler w rozmowie z ScienceAlert.

Tutaj jednak także pojawiły się głosy krytyki innych naukowców. Zresztą, czym byłaby nauka jako taka, gdyby nie wieczne podważanie i szukanie dziury w całym?

Badaniom Nadlera zarzuca się, że wykorzystywany przez nie test RMET wymaga wielu innych kwalifikacji, nie tylko empatii, oraz że często jego wyniki nie są uznawane przez lekarzy. Poza tym sprawdzano jedynie cechy związane z autyzmem, zatem nie można traktować tej analizy jako pełnego opisu działania testosteronu na człowieka. Recenzujący zgadzają się jednak co do tego, że jest to duże i bardzo skrupulatnie przygotowane badanie, którego nie można lekceważyć.