Najnowsze badania wzmacniają hipotezę, że głęboko pod powierzchnią Marsa może być uwięziony rozległy ocean ciekłej wody. Odkrycie to może dosłownie zrewolucjonizować nasze rozumienie historii geologicznej Czerwonej Planety oraz jej dawnego i obecnego potencjału do podtrzymywania życia.
Mars do dzisiaj wygląda jak planeta z bogatą hydrosferą, z której ktoś odciągnął wodę. Wciąż mamy tam liczne koryta rzeczne, pozostałości po jeziorach, tony osadów w miejscach, w których owe koryta rzeczne spływają do rozległych kraterów. Wszystko tam wygląda jak wyrzeźbione przez wodę. Fakt, że tej wody tam nie ma, każe pytać o to, co się z nią stało. Obecnie jest to największa zagadka planetologii.
Czytaj także: Woda na Marsie. W końcu wiemy, jak długo mogła tam istnieć
Mars był niegdyś planetą bogatą w ciekłą wodę, zwłaszcza w erach noachijskiej i hesperyjskiej, między 4,1 a 3 miliardami lat temu. Z czasem, gdy Mars utracił swoje pole magnetyczne, a jego atmosfera znacznie się przerzedziła, większość wody zniknęła. Część wyparowała w przestrzeń kosmiczną, część zamarzła w czapach polarnych, a część została związana chemicznie w minerałach.
Problem w tym, że to wciąż za mało na całą wodę, która kiedyś musiała znajdować się na Marsie. Wciąż brakuje olbrzymich ilości wody, o której losie nie wiemy nic. Jedna z teorii zakłada, że znaczna część tej wody nie zniknęła, lecz przesiąkła w głąb planety przez pęknięcia powstałe w wyniku dawnych uderzeń meteorytów. Tam, w cieplejszych partiach skorupy, woda mogła pozostać w stanie ciekłym do dnia dzisiejszego.
I tutaj do gry wchodzi sonda kosmiczna InSight, która w 2018 roku umieściła na powierzchni Marsa wyjątkowo czuły sejsmometr.
Instrument ten zarejestrował fale sejsmiczne pochodzące z dwóch uderzeń meteorytów w 2021 roku oraz marsjańskiego trzęsienia ziemi w 2022 roku. Analiza tych fal — zwłaszcza tzw. fal ścinających (S-fal) — ujawniła intrygującą anomalię w strukturze marsjańskiej skorupy.
Na głębokości od 5,4 do 8 kilometrów fale sejsmiczne wyraźnie zwalniały. Takie spowolnienie zwykle oznacza obecność porowatej, mniej zwartej warstwy skalnej — często przesyconej cieczą. Badacze interpretują tę “warstwę o niskiej prędkości” jako gigantyczny zbiornik podziemnej wody, analogiczny do ziemskich systemów wodonośnych. Według szacunków ta strefa mogłaby zawierać tyle wody, że po rozprowadzeniu po powierzchni utworzyłaby ocean o głębokości od 520 do 780 metrów — czyli zbliżoną ilość do tej, jakiej według szacunków wciąż brakuje.
Czytaj także: Radar MARSIS ujawnia prawdę o wodzie na Marsie. To nie scenariusz filmu
To odkrycie ma znaczenie nie tylko dla zrozumienia przeszłości Marsa, lecz także dla jego przyszłości. Na Ziemi życie mikroorganizmów rozwija się w głębokich, nasyconych wodą formacjach skalnych. Jeśli podobne formy życia powstały kiedyś na Marsie, mogłyby przetrwać w tych podziemnych zbiornikach do dziś. Co więcej, taka woda mogłaby w przyszłości wspierać załogowe misje kosmiczne — jako źródło wody pitnej, tlenu, a nawet paliwa rakietowego.
Jest tylko jeden problem. Trzeba by było dotrzeć do wody ukrytej ponad 5 kilometrów pod powierzchnią Marsa. Jest to zatem wyzwanie dla kolejnych pokoleń, które nie tylko dotrą na Marsa, ale nauczą się tam żyć i rozwiną odpowiednie technologie.
Jak dotąd misja InSight odsłoniła jedynie ułamek wnętrza Marsa. Aby zrozumieć pełny zasięg ukrytych podziemnych zbiorników, konieczne będą kolejne misje wyposażone w nowe instrumenty sejsmiczne. W miarę postępów badań naukowcy mogą odkrywać kolejne tajemnice ukryte pod powierzchnią Marsa — być może nawet ślady dawnego lub obecnego życia.