Przerwane działania w Alamedzie okazały się przygotowaniem do szeroko zakrojonego programu. Z dokumentów zdobytych przez Politico wynika, że planowano przeprowadzenie testów u wybrzeży Ameryki Północnej, Chile lub środkowo-południowej Afryki. W przedsięwzięciu uczestniczyły University of Washington, firma geoinżynieryjna SilverLining oraz organizacja non-profit SRI International.
Problem? Organizatorzy testów nie poinformowały lokalnych społeczności, że nad ich terenem mają być rozpylane jakiekolwiek aerozole. Sikina Jinnah, profesor nauk środowiskowych z University of California w Santa Cruz, określiła to jako poważne niedopatrzenie. Brak przejrzystości wzbudził obawy o nieprzewidziane konsekwencje ingerencji w atmosferę. Przedstawiciele uniwersytetu bronili się, twierdząc, że program nie miał na celu zmiany pogody czy klimatu i zaprzeczając planom szeroko zakrojonych testów.
Czytaj także: Plan awaryjny dla Ziemi już istnieje. Zaskakujące odkrycie brytyjskich naukowców
Sytuacja obecnie wygląda tak, że amerykańskie projekty napotykają opór, a Wielka Brytania zdecydowanie wkracza do gry. Brytyjska Agencja Zaawansowanych Badań i Wynalazków (ARIA) przeznaczyła właśnie 57 milionów funtów na pięć projektów geoinżynieryjnych. To pierwsza poważna inwestycja państwowej instytucji w zarządzanie promieniowaniem słonecznym (SRM), którego celem jest schłodzenie planety poprzez ograniczenie ilości promieniowania słonecznego docierającego do jej powierzchni.
Rozświetlanie chmur
Trzy projekty skupiają się na rozjaśnianiu chmur. Najwięcej, bo 6,1 miliona funtów, otrzymał projekt Reflect z Uniwersytetu w Manchesterze. Badacze analizują techniki wytwarzania jednorodnych kropelek mgły morskiej o średnicy około 1 mikrona. Zespół z Uniwersytetu w Reading dostał 2 miliony funtów na projekt Brightspark, wykorzystujący drony do emitowania ładunków elektrycznych w mgłę, by wpłynąć na wielkość kropel w chmurach. Trzecie dofinansowanie (6 milionów funtów) trafiło do Daniela Harrisona z Southern Cross University w Australii na dwuetapowe badania ochrony Wielkiej Rafy Koralowej przed falami upałów w oceanie.
Zamrażanie Arktyki i aerozole
Shaun Fitzgerald z Uniwersytetu w Cambridge otrzymał 9,9 miliona funtów na projekt ponownego zamrażania Arktyki. Zakłada on pompowanie wody morskiej spod lodu na powierzchnię, gdzie miałaby zamarznąć, zwiększając grubość pokrywy lodowej. Hugh Hunt, również z Cambridge, dostał 5,5 miliona funtów na badania nad aerozolami stratosferycznymi. Planuje wysyłanie niewielkich próbek substancji w gondolach balonowych do stratosfery. Warto tutaj jednak podkreślić, że owe aerozole nie będą uwalniane do atmosfery, a będą odzyskiwane i następnie szczegółowo badane.
Szanse i ryzyka
Zwolennicy geoinżynierii atmosferycznej podkreślają pilną potrzebę działania wobec kryzysu klimatycznego. Chris Larsen, miliarder finansujący część badań, twierdzi, że geoinżynieria musi wspomagać transformację energetyczną. Przeciwników niepokoją nieznane skutki uboczne, potencjalnie gorsze od samego problemu. Obawiają się oni także, że rozpylanie aerozoli w atmosferze stanie się wymówką dla polityków, by ignorować główną przyczynę zmian klimatu – spalanie paliw kopalnych.
Nawet w środowisku naukowym dominuje względny sceptycyzm. Celowa modyfikacja atmosfery – naszego wspólnego globalnego dobra – rodzi poważne pytania etyczne, geopolityczne i praktyczne. Zdobycie społecznego przyzwolenia to ogromne wyzwanie, zwłaszcza że sami eksperci nie do końca znają potencjalne konsekwencje środowiskowe. ARIA działa ostrożnie, by uniknąć powszechnego sprzeciwu, który mógłby zatrzymać badania.
Czytaj także: To duże zagrożenie. Zmiany klimatu mogą doprowadzić do poważnych konfliktów
Brytyjskie projekty mają pokazać, że przy odpowiednich zabezpieczeniach możliwe jest przeprowadzenie bezpiecznych testów. Kolejna runda finansowania może wspomóc większe eksperymenty, które pomogą ocenić, które interwencje faktycznie mogą być skuteczne i bezpieczne. Choć pomysł manipulowania atmosferą budzi słuszny niepokój, trudno całkowicie odrzucać badania nad rozwiązaniami w sytuacji, gdy wszystkie inne działania mogą okazać się niewystarczające. To delikatna równowaga między ryzykiem a potencjalną korzyścią dla planety.