Pod koniec października w naukowym czasopiśmie „Demography” opublikowano badania na temat wpływu całkowitego zakazu aborcji na śmiertelność okołoporodową kobiet. Autorka pracy wylicza w niej, że zakaz zwiększyłby tę śmiertelność średnio o 21 procent.
– Wniosek jest taki, że jeśli odmawia się wykonania aborcji, wzrasta liczba zgonów związanych z ciążą i porodem. To dlatego, że donoszenie ciąży jest statystycznie bardziej niebezpieczne dla kobiety niż aborcja – mówi prof. Amanda Jean Stevenson, demografka z Uniwersytetu Colorado i autorka pracy.
Skąd to wiadomo? Badaczka wykorzystała dostępne dane statystyczne dotyczące liczby aborcji, urodzeń oraz śmiertelności okołoporodowej. Potem obliczyła, ile ciąż więcej byłoby donoszonych przy całkowitym zakazie aborcji i jak wpłynęłoby to na śmiertelność kobiet.
Śmiertelność kobiet rośnie przez sam zakaz aborcji, nie przez spychanie jej podziemia
Jak wynika z danych amerykańskiej służby Centers for Disease Control, donoszenie ciąży jest aż 33 razy bardziej ryzykowne niż wywołanie sztucznego poronienia. Wskutek przerwania ciąży umiera 6 kobiet na milion, wskutek komplikacji ciąży lub porodu – aż 201 na milion.
Oznacza to, że zakaz aborcji znacząco zwiększa śmiertelność okołoporodową. Śmiertelność kobiet rośnie już przez sam fakt wprowadzenia zakazu, nie przez spychanie zabiegów przerywania ciąży do podziemia.
Z wyliczeń wynika, że w USA zakaz aborcji oznaczałby wzrost śmiertelności okołoporodowej o około 21 procent, co przekłada się na dodatkowe 140 zgonów kobiet rocznie. To jednak tylko średnia wartość. Większym ryzykiem obarczone są kobiety ubogie, przewlekle chore oraz o innym niż biały kolorze skóry. To w tych grupach ciąże częściej są powikłane. Wśród nich zakaz aborcji przyniósłby wzrost śmiertelności o jedną trzecią.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że Stany Zjednoczone i tak mają niezwykle wysoki odsetek śmiertelności okołoporodowej. 201 zgonów na milion to wartość daleka od średniej w Unii Europejskiej, gdzie wskaźnik ten wynosi około 60. W Polsce jest jeszcze niższy i wynosi około 40. Nie da się więc przełożyć amerykańskich danych bezpośrednio na sytuację np. w naszym kraju.
Zakaz aborcji uchwalono w Teksasie i 10 innych stanach
Pracę opublikowano w czasie, gdy Teksas uchwalił najbardziej restrykcyjne prawo aborcyjne w Stanach Zjednoczonych. Ciążę można tam teraz przerywać przez sześć pierwszych tygodni. A przez pierwsze sześć tygodni po zapłodnieniu większość kobiet nawet nie wie, że jest w ciąży. Prawo to oznacza więc w praktyce całkowity zakaz przerywania ciąży. Podobne prawa uchwalono w dziesięciu innych stanach, ale nie weszły w życie. Zaskarżono je do wyższych instancji.
Prof. Stevenson komentuje, że media i zwolennicy prawa do aborcji podnoszą często jeden fakt: zakaz aborcji spycha takie zabiegi do podziemia, a nielegalne zabiegi zagrażają życiu kobiet. Jednak współcześnie dostępne farmakologiczne środki poronne, takie jak misoprostol, sprawiają że wywołanie poronienia jest znacznie bezpieczniejsze niż dekady temu.
Badaczka nie wylicza, ile zgonów kobiet spowodowanych jest powikłaniami po poronieniach wywoływanych przez kobiety bez konsultacji lekarskiej. Z niedawnych badań wynika jednak, że nie jest to wysoka liczba. Zaledwie 1,5 proc. kobiet próbuje usunąć ciążę samodzielnie za pomocą ziół, leków lub ostrych przedmiotów. Również bardzo mało kobiet żałuje decyzji o aborcji.
– Przestańmy opowiadać o wieszakach i zacznijmy uczciwie rozmawiać o tym, jak prawo wpływa na śmiertelność kobiet. To badanie jest dowodem na to, że taką trudną rozmowę trzeba rozpocząć – mówi prof. Stevenson.
Źródła: University of Colorado, Demography.