Oprócz rosnących temperatur, topniejących lodowców, coraz częstszych pożarów i gwałtownych zjawisk powodowych, teraz naukowcy wskazują na jeszcze jeden istotny aspekt. Okazuje się bowiem, że na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat wykonywania pomiarów, aż 77,6 proc. powierzchni lądów na Ziemi znacząco wyschło. Jeżeli ten trend nie zostanie powstrzymany, to do końca wieku na własnej skórze odczuje go aż 5 miliardów ludzi na powierzchni Ziemi.
Sama wartość jest już zdumiewająca. Mowa tutaj nie o kilku, czy kilkunastu procentach powierzchni lądów, a o trzech czwartych całego lądu dostępnego na Ziemi. Powierzchnia terenów suchych wzrosła w trzydzieści lat o tyle, ile zajmują Indie, najbardziej zaludniony kraj na świecie.
Czytaj także: Chińczycy zapanowali nad potężnym żywiołem. Wykorzystali do tego celu 600 tysięcy ludzi
Konsekwencje tego trendu mogą być poważniejsze, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Wynika to z tego, że na terenach suchych, gleby ulegają stopniowemu wyjałowieniu, zapasy wód gruntowych maleją i z czasem znikają istniejące w nich wcześniej ekosystemy. Co gorsze, kiedy już taki proces zajdzie, to tak naprawdę nie ma od niego odwrotu. Taka gleba już nie wróci do swojego pierwotnego stanu. Znacznie łatwiej jest wyschnąć wilgotnej i biologicznie aktywnej glebie, niż suchym lądom ponownie rozkwitnąć bujną roślinnością.
Należy sobie także uświadomić, że obecnie sytuacja na powierzchni Ziemi się jedynie pogarsza. Z roku na rok średnie temperatury na powierzchni Ziemi nie tylko rosną, ale rosną coraz szybciej. To z kolei oznacza, że woda łatwiej wyparowuje z gleby i pozostaje na stałe w atmosferze. Coraz gorętsze powietrze jest z kolei w stanie przyjąć coraz większe ilości wody. Nie trzeba tutaj chyba przypominać, iż para wodna jest gazem cieplarnianym, który także przyczynia się do dalszego wzrostu temperatur powietrza. Można zatem powiedzieć, że negatywne zmiany wzajemnie się napędzają. Powstrzymanie ich staje się zatem z roku na rok coraz trudniejsze i coraz mniej prawdopodobne.
Pustynnienie nowych obszarów i spadająca wilgotność lądu to problem także dla globalnego rolnictwa, które będzie musiało się mierzyć z coraz mniejszymi zasobami wód gruntowych, które będą miały istotny wpływ na jakość życia miliardów ludzi na całej Ziemi.
Czytaj także: Arabia Saudyjska zmieni pustynie w zielone krainy. Tylko po co?
Raport opracowany dla Organizacji Narodów Zjednoczonych opiera się na zaawansowanych modelach klimatycznych oraz obszernej literaturze i bazach danych, które jednoznacznie wskazują na zastraszające tempo wzrostu powierzchni terenów suchych na całej Ziemi.
Wnioski płynące z raportu są jednoznacznie ponure: problem dotyczy już 40 proc. terenów rolnych i ponad 2 miliardów ludzi, zarówno na terenie Europy, Stanów Zjednoczonych, jak i na terenie wschodniej Azji czy Afryki. Owszem, teoretycznie powstrzymanie tego trendu jest możliwe, ale wymagałoby to zmiany podejścia rządów na całym świecie do zmian klimatycznych. Choć nikt tego nie chce słyszeć, to jedynym ratunkiem jest drastyczne obniżenie emisji dwutlenku węgla, przed którym obecnie wszyscy bronią się rękoma i nogami.