Jak pogoda wpływa na wysokość napiwków? Oto naukowe eksperymenty z kategorii “dziwne”

Zdrowy na umyśle psycholog, który sam pozwolił się zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Aktor przebrany za naukowca nagrodzony aplauzem na konferencji naukowej i kelner, który dostaje 25 proc. więcej napiwków, gdy kłamie na temat prognozy pogody… Najbardziej szalone eksperymenty w dziejach psychologii mówią nam dużo o nas samych.
Jak pogoda wpływa na wysokość napiwków? Oto naukowe eksperymenty z kategorii “dziwne”

Doświadczenia psychologiczne są najbardziej szalone ze wszystkich, jakie przeprowadzają naukowcy – psychologowie często sami aranżują niezwykłe sytuacje lub zdarzenia, a ich inwencję ogranicza jedynie wyobraźnia.

Eksperyment 1. „Jedzcie popcorn” i „Pijcie coca-colę”

„Bomba atomowa psychologii” – tak nazwano eksperyment Jamesa Vicarego, amerykańskiego badacza rynku, o przekazie podprogowym. 12 września 1957 roku Vicary zaprosił dziennikarzy na pokaz krótkiego filmu o rybie, w trakcie którego specjalny projektor co pięć sekund wyświetlał napis „Pijcie coca-colę”, pojawiający się na 1/3000 s – czyli niemożliwy do zarejestrowania dla ludzkiego oka i świadomości. Badacz twierdził, że taki sam eksperyment przeprowadził w Fort Lee w stanie New Jersey w grupie 45699 widzów, którzy przychodzili na seanse w ciągu 6 tygodni. Ich podświadomość była karmiona dwoma poleceniami: „Jedzcie popcorn” i „Pijcie coca-colę”. Zdaniem naukowca sprzedaż coca-coli w foyer kina wzrosła o 18,1 proc., a popcornu o 57 proc.

Opinia publiczna była wstrząśnięta i przerażona. Skoro można namówić ludzi, by zjedli popcorn, to co powstrzyma przed nakłonieniem ich do zabijania, kradzieży, zmiany poglądów, uwierzenia w nowe idee? Teorie spiskowe podsycały media i znane osobistości, takie jak pisarz Aldous Huxley, który przestrzegał przed „zatrważającym niebezpieczeństwem” wynikającym z podprogowych przekazów. „New Yorker” napisał, że „do umysłu ludzkiego włamano się i bezprawnie wkroczono”. Eksperymentem zainteresowało się również CIA. Po tym jak senatorowie kilkakrotnie interpelowali w tej sprawie, Vicary udał się w styczniu 1958 roku do Waszyngtonu pokazać stworzone przez siebie marketingowe sztuczki politykom. „The New York Times” napisał, że wielu z nich było rozczarowanych brakiem ochoty na popcorn, a jedyną reakcją była wypowiedź republikańskiego senatora: „chyba zjadłbym hot-doga”, która nie miała żadnego związku z przekazem podprogowym. Od tamtego czasu wielokrotnie próbowano powtórzyć eksperyment Vicarego… bez skutku.

W końcu w 1962 roku James Vicary przyznał się do oszustwa. Oznajmił, że jego metoda nie przyniosła żadnych mierzalnych efektów. Faktycznie korzystał ze specjalnego projektora, ale nie udało mu się udokumentować realnego wpływu reklam podprogowych na zachowania widzów. Poza tym w maleńkiej sali kinowej Fort Lee w ciągu sześciu tygodni nie zmieściłoby się na pokazach 45699 widzów. Pomimo że cały eksperyment okazał się fiaskiem, do dziś funkcjonuje w świadomości społecznej jako dowód na możliwość podprogowego wpływania na ludzkie zachowania. W 2000 roku podczas kampanii wyborczej w USA, w trakcie programu George’a W. Busha na ekranie telewizorów pojawiało się niewidoczne dla widzów słowo RATS (szczury), gdy ten mówił o demokratach. Producent spotu tłumaczył się, że chciał po prostu uwypuklić słowo BUREAUCRATS (biurokraci) – jednak jest to pokłosie eksperymentu sprzed 50 lat, który tak naprawdę wcale nie został przeprowadzony…

 

Eksperyment 2. Szpital psychiatryczny dla zdrowych

Profesor psychologii w Stanford University David Rosenhan do swojego eksperymentu zazwyczaj przygotowywał się w ten sam sposób. Nie czyścił przez kilka dni zębów, nie golił się i nie mył. Zakładał zniszczone brudne ubranie i pod fałszywym nazwiskiem umawiał się na wizytę w szpitalu lub klinice psychiatrycznej. Na miejscu skarżył się, że słyszy głosy, źle się czuje i prosi o przyjęcie do szpitala. Dobierał symptomy tak, by nie pasowały do żadnej choroby opisanej w literaturze naukowej. Po przyjęciu do szpitala momentalnie przestawał symulować, zachowywał się jak zazwyczaj, rozmawiał z personelem, pacjentami. Chciał zbadać, ile czasu zajmie uznanie go za zdrowego.

Między 1968 a 1972 rokiem wraz z siedmioma uczestnikami swojego seminarium (trzech psychologów, student psychologii, pediatra, psychiatra, malarz i gospodyni domowa) na podstawie tych samych symptomów zostali przyjęci do 12 szpitali psychiatrycznych. Ich zadaniem było bez pomocy z zewnątrz uzyskać zwolnienie ze szpitala. Współpracowali z kliniką, w której przebywali, ukrywali podawane pigułki (łącznie przepisano im 2100 tabletek i innych preparatów), przestrzegali regulaminu. W jednym przypadku Rosenhan czekał 52 dni na wypisanie, średni czas wynosił 3 tygodnie. Żadnego z nich nie zdemaskował personel, ale – co ciekawe – zrobiło to wielu pacjentów! Niektórzy głośno wyrażali swoje podejrzenia, twierdząc (eksperymentatorzy prowadzili notatki): „Pan nie jesteś wariatem. Jesteś dziennikarzem albo profesorem. Pan jedynie sprawdzasz nasz szpital”.

Eksperyment miał silne reperkusje. Wykazał, że nazwanie kogoś psychicznie chorym jest niezwykle trudnym do zdjęcia stygmatem, etykietą. Kierownictwo pewnej renomowanej kliniki dowiedziawszy się o doświadczeniu Rosenhana oświadczyło, że w ich instytucji nigdy nie postawiono by błędnej diagnozy. Profesor zaproponował im nowy test – w ciągu trzech miesięcy miał do nich wysłać jednego lub więcej fałszywych pacjentów, tak by mogli ich rozpoznać. W ciągu trzech miesięcy do owej kliniki przyjęto 193 pacjentów, 19 z nich zostało zdiagnozowanych jako fałszywi, podstawieni przez badacza. Problem w tym, że Rosenhan nikogo nie wysłał…

Kto więc jest normalny? W swoim artykule „O byciu normalnym w nienormalnym otoczeniu” badacz napisał: „Niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy osobiście przeświadczeni, że jesteśmy w stanie odróżnić normalność od nienormalności, praktyka tego bynajmniej nie potwierdza”.

Eksperyment 3. O tym, jak uwieść publiczność

Jest rok 1970. W północnej Kalifornii odbywa się doroczna konferencja dotycząca kształcenia ustawicznego. Myron L. Fox, nazwany „autorytetem w dziedzinie zastosowań matematyki do ludzkich zachowań”, przedstawia referat zatytułowany: „Matematyczna teoria gier w zastosowaniu do kształcenia lekarzy”. Zebrana publiczność, specjaliści odpowiedzialni za wykształcenie, są zachwyceni. Wykład trwa godzinę, po jego zakończeniu słuchacze napisali w ankiecie, że otrzymali inspirujący materiał do rozważań, a mówcę pochwalili za jasne i zajmujące wygłoszenie przemówienia.

Dowcip polegał na tym, że Fox nie wiedział nic o teorii gier. Wynajęła go grupa badaczy: John E. Ware, Donald H. Naftulin i Frank A. Donnelly. Eksperyment miał sprawdzić, czy błyskotliwość mówcy może być ważniejsza od treści przemówienia. Co szczególnie ważne, wykład przepełniony był zmyślonymi terminami, sprzecznymi wywodami, ale Fox mówił w lekki, wesoły sposób. John E. Ware długo ćwiczył z aktorem treść przemówienia po to, by usunąć z niego jakikolwiek konkret. Jak sam powiedział: „cały problem polegał na tym, by powstrzymać go od powiedzenia przypadkiem czegoś sensownego”. Fox był pewien, że szybko zostanie zdemaskowany, jednak nic takiego się nie stało. Eksperyment powtarzano, zazwyczaj z takim samym skutkiem. W ten sposób pojawił się słynny zwrot: „efekt dr. Foxa”.

 

Eksperyment 4. Napiwki za dobrą pogodę

Są też badacze, których interesuje wpływ pogody na wysokość napiwków. Bruce Rind, amerykański psycholog, w marcu 1994 roku przeprowadził eksperyment w hotelu w Atlantic City (New Jersey). Przeszkolony kelner, który dostarczał gościom śniadanie, zanim zapukał do drzwi, czytał wcześniej przygotowaną jedną z czterech kart, na których było napisane: „zimno i deszcz”, „zimno i słonecznie”, „ciepło i deszcz”, „ciepło i słonecznie”. Pokoje były dźwiękoszczelne, a okna miały przyciemniane szyby. Gdy kelner kłamał na temat prognozy pogody i mówił, że na zewnątrz będzie słonecznie, otrzymywał o 1/3 więcej napiwków. Temperatura nie miała żadnego  znaczenia.

Cztery lata później Rind odkrył, tym razem prowadząc test we włoskiej restauracji, że napisanie słonecznej prognozy pogody na rachunku wręczonym klientowi zwiększa napiwki o 25 proc. Trudno w eksperymencie doszukać się treści egzystencjalnej, nie można jednak umniejszać jej wartości dla pracujących na ziemi rzesz kelnerów, którzy przy zastosowaniu prostego fortelu mogą zwiększyć swoją wypłatę o 1/4.

Na podstawie książki „111 najbardziej szalonych eksperymentów” Reto U. Schneidera (Prószyński i S-ka).

Warto wiedzieć:

  • Podczas pokazu filmu co 5 sekund wyświetlał się napis „Jedzcie popcorn” przez 1/3000
  • Pacjentom, którzy udawali psychicznie chorych, podano 2100 tabletek i innych  preparatów
  • Zdrowy pomysłodawca eksperymentu, prof. Rosenhan, był hospitalizowany przez 52 dni