Maszyny jak zwierzęta

Konstruktorzy od dawna z zazdrością patrzyli na dzieła przyrody. Teraz naśladują je coraz wierniej i skuteczniej. Nowa generacja robotów nadchodzi, nadlatuje i nadpełza!

Krab ratunkowy

Koreański Instytut Nauk i Technologii Oceanicznej (KIOST) zbudował mechanicznego kraba wielkości samochodu. Maszyna o nazwie Crabster CR200 potrafi kroczyć po dnie zbiornika wodnego. Wiosną tego roku robot wziął udział w badaniu wraku koreańskiego promu Sewol. W niekorzystnych warunkach – ograniczona widoczność, silne prądy morskie itd. – cyberkrab poradził sobie całkiem nieźle. Udało mu się zbadać wrak za pomocą sonaru i kamery akustycznej (pozwalającej precyzyjnie lokalizować źródła dźwięku). W przyszłości Crabster ma także tworzyć mapy dna morskiego, sprawdzać podwodne rurociągi, mierzyć poziom zanieczyszczeń, szukać złóż minerałów i pomagać w ich wydobywaniu. W ten sposób zastąpi nurków przy wielu trudnych i niebezpiecznych zadaniach.

Więcej: http://eng.kiost.ac

Giętki jak cyberwąż

Są takie miejsca, w które nie dostanie się żadna maszyna wyposażona w nogi czy śmigła. Wąskie zakamarki czy konary drzew nie stanowią jednak problemu dla węża. Dlatego naukowcy z Carnegie Mellon University zbudowali sztucznego gada. Cyberwąż pełza do przodu i na boki, pokonuje schody, umie się turlać, wspinać po słupach, a nawet wdrapuje się po wewnętrznych ścianach pionowych rur i rynien! Można rzucić go na gałąź, pień czy inny obiekt niezbyt dużej średnicy, a robot natychmiast owinie się wokół niego i będzie czekał na dalsze polecenia.

Ten model ogranicza jednak fakt, że tworzące go moduły są sztywne – zginają się tylko ich połączenia. A gdyby tak stworzyć robota o miękkim ciele? Z tym wyzwaniem zmierzyli się badacze z Massachusetts Institute of Technology. Ich prototyp na razie składa się z ramienia podłączonego do laboratoryjnej aparatury. Jest ono wykonane z miękkiego silikonu, a biegnące w jego wnętrzu kanały na sprężone powietrze stanowią jego napęd i układ sterujący. Następna wersja urządzenia ma być wyposażona w przypominający palec chwytak do przenoszenia przedmiotów.

Więcej: http://biorobotics.ri.cmu.edu, www.csail.mit.edu

Psy i koty wojny

Latem tego roku odbyły się polowe testy robota LS3, czyli Legged Squad Support System, zwanego mniej formalnie BigDog 1. To produkt firmy Boston Dynamics, kupionej jakiś czas temu przez Google. Czworonożna maszyna potrafi przenieść ciężar 180 kg na odległość prawie 40 km. Dobrze radzi sobie nawet na nierównym czy oblodzonym terenie, niestraszne jej pochyłości. Może być sterowana za pomocą prostego kontrolera albo automatycznie podążać za wybraną osobą.

Podstawowe zadanie BigDoga to wyręczanie żołnierzy w noszeniu zapasów i sprzętu. Podczas testów na Hawajach robot dostarczał im wodę. „Byłem zaskoczony tym, jak dobrze sobie poradził. Powiedziałbym, że może pokonać 70–80 proc. terenu, przez który przechodzimy” – opowiadał starszy szeregowy Brandon Dickman, wyznaczony do opieki nad robotem.

Mechaniczny pies dysponuje dużą siłą i wytrzymałością. Jeśli chodzi o prędkość, lepiej wypada jego krewniak o nazwie WildCat 2. Podczas pierwszej próby biegu na otwartej przestrzeni rozpędził się do ponad 25 km/godz. Choć zdarzały mu się potknięcia, potrafił też wykonywać zwinne zwroty. WildCat to następca testowanego w warunkach laboratoryjnych robota Cheetah. Wzorowana na gepardzie maszyna z giętkim grzbietem osiągnęła na bieżni prędkość ponad 46 km/godz., ustanawiając rekord dla robotów wyposażonych w nogi.

Być może WildCat będzie pełnić funkcję kuriera, np. dostarczając amunicję żołnierzom na linii frontu. Z kolei testujący podobną konstrukcję – też nazwaną Cheetah 3 – uczeni z Massachusetts Institute of Technology (MIT) przewidują bardziej cywilne zastosowania. Kroczące roboty mogłyby np. transportować ludzi na terenach pozbawionych dróg.

Więcej: www.bostondynamics.com, http://biomimetics.mit.edu

 

Pszczoła na baterie

Dr Rafał Dalewski z Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej na Politechnice Warszawskiej kieruje projektem B-Droid. Jego celem jest skonstruowanie robotów do zapylania roślin. Najbardziej skomplikowany z nich będzie przypominał pszczołę. Cyberowad będzie duży (8 cm długości, 5 cm szerokości) i napędzany śmigłami. Dzięki kamerom ma odnajdywać gotowe do zapylania kwiaty wybranego gatunku. Pyłek przeniesie malutką miotełką. Podobnie jak pszczoły, roboty mają pracować zespołowo. A gdy zacznie wyczerpywać się im energia, wrócą do stacji bazowej, gdzie wymienią akumulatory na nowe. Pierwsza demonstracja działania cyberpszczół ma się odbyć za rok.

Taki wynalazek jest coraz bardziej potrzebny, ponieważ owadów zapylających ważne dla człowieka uprawy jest coraz mniej. „Poza tym w hodowli nowych gatunków roślin stosuje się sterylizację części z nich, tak aby zapylanie zachodziło tylko w jednym kierunku. To czasochłonny proces, a programując odpowiednio robota, można będzie go pominąć. Naszym pomysłem zainteresowali się już m.in. hodowcy rzepaku i sadownicy” – wyjaśnia dr Dalewski.

Jego zespół pracuje nad kolejną wersją cyberpszczoły, tym razem wyposażonej w trzepoczące skrzydła. Taki robot będzie zwinniej poruszać się wśród roślinności, a także wyplątywać się z liści czy gałązek.

Marsjańska ważka

Roboty-zwierzęta mogą nam pomóc nie tylko na Ziemi, ale i na innych planetach. Naukowcom, którzy badają Marsa, marzy się latająca maszyna, która mogłaby obserwować powierzchnię planety z niedużej wysokości. To jednak nie takie proste, bo atmosfera Czerwonej Planety jest o wiele rzadsza niż ziemska. Marsjański samolot musiałby lecieć niezwykle szybko, aby nie spaść. Miałby też ogromne problemy ze startem i lądowaniem.

Z pomocą znów przychodzą biologiczne inspiracje. Symulacje wykazały, że w marsjańskiej atmosferze znacznie lepiej sprawdziłyby się trzepoczące skrzydła. W Georgia Institute of Technology już na początku tego stulecia powstał projekt Entomoptera – niedużego robota z dwiema parami ruchomych skrzydeł, latającego podobnie jak ważka. NASA rozważała wykorzystanie go na Marsie, ale nie przeznaczyła funduszy na dalsze prace. Pomysłodawca robota prof. Robert Michelson, który jest teraz na emeryturze, ma jednak zamiar dokończyć swe dzieło. „Posiadam związane z Entomopterem patenty i teraz mogę się skupić na rozwijaniu tego projektu. Rozmawiałem już o tym z naukowcami spoza USA” – powiedział „Focusowi” uczony.

Więcej: http://gtri.gatech.edu