Badanie przeprowadzono na strażakach w średnim wieku. To dowód na to, że zachowanie fizycznej sprawności związane z tym zawodem jest gwarancją lepszego zdrowia, jednak niestety nie można tych danych odnieść do przeciętnego Kowalskiego, który przecież nie przechodzi regularnych testów sprawnościowych.
Justin Yang, lekarz medycyny pracy i wykładowca bostońskiej szkoły Harvard T.H. Chan School of Public Health przekonuje, że „zdolność do robienia pompek jest prostą i darmową metodą oceniania ryzyka chorób serca i układu krążenia”. Wyniki jego badań opublikowano 15 lutego w JAMA Network Open.
Podczas zwykłej wizyty u lekarza często trudno jest ocenić kondycję fizyczną pacjenta za pomocą krótkiego wywiadu. Niektórzy używają testu na bieżni by sprawdzić pracę serca, jednak zdarza się to rzadko, ponieważ wymaga czasu (a ten przeznaczony na wizytę jest coraz krótszy) i sprzętu.
Naukowcy szukając rozwiązania przeanalizowali wyniki medyczne ponad 1100 strażaków ze stanu Indiana o średniej wieku 39. Na samym początku badania testowano jak wiele pompek mogą zrobić. Następnie śledzono ich historię medyczną przez dekadę, szczególnie pod kątem chorób układu krążenia i serca. Łącznie naliczono w tym czasie 37 zdarzeń chorobowych, z czego tylko jeden u mężczyzny z grupy zdolnych do 40 pompek i więcej. Różnicę widać było nawet między grupami, które potrafiły zrobić odpowiednio 11 i 10 pompek.
Naukowcy nie wykluczają jednak, że poza samymi pompkami może być jeszcze kilka innych czynników decydujących o zdrowiu badanych: wiek, BMI i poziom kondycji aerobowej. Mimo tego przekonują, że pompki mogą być bardzo istotnym wskaźnikiem, którego warto używać.
– Badanie zwraca uwagę na wagę treningu fizycznego dla zdrowia i dlaczego lekarze tak często go doradzają – tłumaczy Stefanos Kales, szef zespołu badawczego, pracujący w Department of Environmental Health w szkole Harvard T.H. Chan School.
W planach zespołu są następne badania, które włączyłyby w analizę także kobiety oraz mniej aktywnych mężczyzn.
Źródło: Live Science