Niemiecki turysta zapłacił 60 tys. dolarów za możliwość zastrzelenia co najmniej 50-letniego słonia na prywatnym terenie w Zimbabwe w pobliżu granicy z Republiką Południowej Afryki. Wydarzenie wywołało prawdziwe oburzenie wśród lokalnych operatorów i ekologów.
Zdaniem Emmanuela Fundira ze Stowarzyszenia Operatorów Safari (SOAZ) w Zimbabwe słoń miał tak ogromne kły, że niemal dotykały one ziemi. W rozmowie z agencją AFP mężczyzna podkreślił, że nigdy nie widział tak dużego osobnika. Zdaniem mężczyzny takie zwierzęta powinny być traktowane jak “skarb narodowy”, a nie narażane na śmierć. Na razie nie wiadomo, czy polowanie było legalne i czy turysta z Niemiec otrzymał stosowane pozwolenia.
W lipcu podobne oburzenie wywołał czyn Waltera Palmera, dentysty z USA, który udał się do Afryki i tam zabił z łuku potężnego lwa Cecila. Zwierzę było symbolem Parku Narodowego Hwange i, co więcej, miało na sobie obrożę śledzącą w ramach projektu badawczego realizowanego na Uniwersytecie Oksfordzkim.
Mężczyzna obciął zwierzęciu głowę, obdarł je ze skóry i porzucił. Za zabicie 13-letniego Cecila zapłacił (według różnych źródeł) od 50 do 55 tys.dolarów. Tymczasem w ubiegłym tygodniu wycofano wszelkie oskarżenia pod adresem Palmera, który posiadał niezbędne dokumenty i postępował zgodnie z prawem. Nadal toczy się postępowanie w sprawie przewodnika, który uczestniczył w tym polowaniu.
Parki Narodowe w Zimbabwe zamierzają powiększyć zespoły patrolujące teren po tym, jak w ciągu ostatniego miesiąca co najmniej 26 słoni zostało śmiertelnie otrutych przez kłusowników.
Czytaj więcej: