Śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien. 6 najgorszych śpiewaczek świata

„Śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej…”, a ci śpiewający „trochę gorzej” też mają szansę odnieść w branży muzycznej ogromny sukces. Od niedawna w kinach triumfy święci film „Boska Florence”, w którym Meryl Streep wcieliła się w postać „najwybitniejszej najgorszej śpiewaczki świata”. Takich kobiet jak Florence było jednak więcej – nie miały talentu, lecz miały autentyczność. Wymykały się schematom, często wprawiając krytyków w osłupienie i dezorientację. W rankingu umieszczamy tylko śpiewaczki z dawnych lat, bo dzisiejszym Florence często pomaga w karierze auto-tune.
Śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien. 6 najgorszych śpiewaczek świata

Cherry Sisters: Addie, Effie, Ella, Lizzie i Jessie (aktywność: 1893–1903)

Siostry Cherry z Marion w stanie Iowa rozpoczęły swoje występy wodewilowe w 1893 r. od koncertu w lokalnej sali operowej. Sąsiedzi odnosili się do sióstr z szacunkiem i zainteresowaniem, ale już wówczas Cherry Sisters zetknęły się ze złośliwościami ze strony widowni. Po trzech latach z interesu wycofała się najstarsza z sióstr Ella. Cykl występów pod nazwą „Something Good, Something Sad” obejmował piosenki, tańce, moralitety i recytację poezji. Lizzie i Jessie przygrywały na fortepianie i bębnach, a całość miała charakter religijno-patriotyczny. Słaby głos dziewcząt i znaczny przerost formy nad treścią wywoływał jednak buczenie publiczności, która rzucała w siostry zgniłymi warzywami. Ludzie grozili Cherry Sisters śmiercią, nienawidzili ich występów, ale… przychodzili z ciekawości na kolejne koncerty zobaczyć „cztery wariatki z Iowa”. Współpraca sióstr z menedżerem Olympia Music Hall Williem Hammersteinem ocaliła go od bankructwa. W 1898 r. jedno z pism w Iowa „Odebolt Chronicle” nazwało Cherry Sisters w swej recenzji „kreaturami, które przebijają wiedźmy z Makbeta w swej ohydzie”. Artykuł został też wydrukowany w „Des Moines Leader”. Siostry wytoczyły gazetom proces o zniesławienie, a pozytywny dla czasopism wyrok sądu stał się precedensem w prawie prasy do rzetelnego komentarza. Po śmierci Jessie w 1903 r. zespół rozpadł się, a pozostałe przy życiu siostry założyły piekarnię.

 

Florence Foster Jenkins (1868–1944)

Najsłynniejsza „najgorsza śpiewaczka świata” początkowo pracowała jako nauczycielka i pianistka, śpiewając tylko w domowym zaciszu. W 1908 r. związała się z aktorem estradowym St. Clairem Bayfieldem, a rok później otrzymała ogromny spadek od ojca bankiera. Odziedziczony majątek przeznaczyła na niezbyt skuteczne lekcje śpiewu, po których w 1912 r. wyruszyła w trasę koncertową. Problemy z dykcją, łamiący się głos i nietrzymanie tempa to tylko nieliczne z wokalnych wpadek artystki. Krytycy nie wiedzieli, jak komentować jej występy – część widziała w niej chodzące pośmiewisko, inni (po otrzymaniu odpowiedniej zapłaty) wizjonerkę. „Ludzie mogą mówić, że nie potrafię śpiewać. Ale nikt nie może nigdy powiedzieć, że nie śpiewałam” – tak Florence odpowiadała krytykom. Była założycielką Verdi Club, instytucji zajmującej się promowaniem opery historycznej w języku angielskim. 25 października 1944 r. na życzenie publiczności Florence Jenkins wystąpiła w Carnegie Hall, czym wzbudziła ogromną sensację w prasie. „Potrafi śpiewać wszystko oprócz nut” – pisał krytyk z „New York Sun”. Dla 76-letniej artystki występ był swego rodzaju pożegnaniem z fanami. Pięć dni później dostała ataku serca i po miesiącu zmarła w swojej rezydencji na Manhattanie.

 

Leona Anderson (1885–1973)

„Każdy może stworzyć przeraźliwy hałas, ale umieć nim odpowiednio pokierować – to jest sztuka” – tak artystka opisująca siebie jako „najokropniejszą śpiewaczkę świata” przedstawiała swoją twórczość. Anderson była całkiem niezłą aktorką kina niemego występującą między innymi u boku Charliego Chaplina w filmie „Charlie w parku” z 1915 r. W 1922 r. jej kariera filmowa dobiegła końca, lecz po trzydziestu latach Leona postanowiła o sobie przypomnieć. Wystąpiła w kilku odcinkach programu komediowego „The Ernie Kovacs Show”, gdzie jej śpiew zaliczano do zjawiska kampu – umiłowania sztuczności i kiczu. W 1957 r. Anderson wydała album „Music to Suffer By”, na którym zmasakrowała wokalnie muzyczne standardy jak „Habarnera” i „I Love Paris”. Uważa się, że okropny wokal Leony był jej artystyczną kreacją, mającą na celu wyśmianie pompatycznego stylu śpiewaczek operowych. Przez całe życie Leona była osobą z ogromnym dystansem do siebie i humorem, a jej mottem życiowym było „Nigdy nie wyglądaj, jakbyś nie była serio”.

 

Tryphosa Bates-Batcheller (1876–1952)

Córka fabrykanta i posiadacza ziemskiego dzięki pozycji społecznej i bogactwu mogła spełnić marzenia o karierze muzycznej mimo całkowitego braku predyspozycji do tego zawodu. Lekcji śpiewu operowego udzielały jej cenione na całym świecie mezzosoprany Blanche Marchesi i jej matka Mathilde, lecz nie znalazły lekarstwa na fałszowanie Tryphosy. Wkrótce artystka wyjechała z mężem Francisem B. Batchellerem z Ameryki do Paryża, gdzie śpiewała na prywatnych i charytatywnych koncertach z akompaniamentem cenionego francuskiego kompozytora Julesa Masseneta. W 1904 i 1906 r. dzięki swoim szerokim wpływom i koneksjom pojawiła się na okładce cenionego amerykańskiego magazynu „Musical Courier”. W 1941 r. wróciła do Stanów Zjednoczonych i swoje kroki skierowała do wytwórni płytowej Melotone, w której nagrywała album w tym samym czasie co Florence Foster Jenkins. Do dzisiaj muzykolodzy spierają się, która z artystek bardziej zasługuje na tytuł „najwybitniejszej najgorszej śpiewaczki świata”. Bates-Batcheller była też fotografem oraz pisała książki na temat włoskiej i hiszpańskiej rodziny królewskiej, co wychodziło jej zdecydowanie lepiej niż śpiew operowy.

 

Mrs. Miller (1907–1997)

Elva Ruby Miller, żona bogatego inwestora, początkowo traktowała śpiew wyłącznie jako hobby. Wykonywała głównie piosenki dla dzieci i muzykę gospel. Chociaż studiowała muzykę, emisję głosu i kompozycję w Pomona College, nie wychodziło jej to najlepiej. Przełom w karierze Mrs. Miller nastąpił na początku lat 60., kiedy disc jockey Gary Owens wyemitował jej utwór w swoim programie radiowym. W 1965 r. 58-letnia Miller podpisała kontrakt z Capitol Records, a rok później wydała album o przewrotnym tytule „Mrs. Miller’s Greatest Hits”, który trafił na 15. miejsce amerykańskiej listy sprzedaży. Autorzy książki „The Book of Lists”, zbioru najdziwniejszych list i zestawień, porównali wokal Miller do „odgłosu karaluchów biegających po pokrywce śmietnika”. Nie przeszkodziło to jednak wokalistce w odniesieniu ogromnego sukcesu komercyjnego. Zaśpiewała dla amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, wystąpiła w Hollywood Bowl, pojawiła się w kilku programach telewizyjnych i nagrała pięć albumów. Na początku lat 70. jej gwiazda zaczęła jednak stopniowo przygasać. W 1973 r. ogłosiła rezygnację z kariery i zajęła się prowadzeniem działalności charytatywnej. Dwa lata po śmierci artystki wydano zbiór jej największych przebojów „Wild, Cool & Swingin’”.

 

The Shaggs: siostry Dorothy, Betty, Helen i Rachel Wiggin (aktywność: 1968–1975)

Działalność jednego z najdziwniejszych zespołów świata zaczęła się od wróżby – wróżka przepowiedziała Austinowi Wigginowi, że jego córki odniosą ogromny sukces muzyczny. Ojciec postanowił pomóc losowi, zamawiając dziewczynom w 1968 r. regularne sobotnie występy w ratuszu w Fremont w New Hampshire. Dorothy i Betty grały na gitarze i śpiewały, a Helen grała na perkusji. Rok później do zespołu dołączyła też kolejna siostra Rachel jako basistka. Perkusyjna sieczka, źle nastrojone gitary, prostota tekstów i amatorski wokal budziły konsternację muzycznych krytyków. W jednym z artykułów „Rolling Stone” porównano The Shaggs do śpiewającej rodziny Trapp… po lobotomii. Okazało się jednak, że w tym szaleństwie jest metoda. Na początku lat 70. Frank Zappa w programie Dr. Demento wyznał, że album The Shaggs „Philosophy of the World” jest jego ulubionym. Chociaż w 1975 r. po śmierci Austina Wiggina zespół się rozpadł, w 1980 r. wydano reedycję ich albumu, którą „Rolling Stone” nagrodził jako „Powrót Roku”. „Philosophy of the World” znalazło się też na 5. miejscu w zestawieniu ulubionych albumów Kurta Cobaina. Ponowne odkrycie i docenienie innowacyjności The Shaggs skłoniło Dorothy i Betty Wiggin do gościnnego powrotu na scenę. W listopadzie 1999 r. wystąpiły w The Bowery Ballroom w Nowym Jorku. Siostry Wiggin do dziś są uważane w przemyśle muzycznym za fenomen i jedne z ikon muzyki outsiderów – artystów sprzeciwiających się muzycznym kanonom i schematom.