70 malarzy i setki obrazów. Kulisy powstawania „Chłopów”, malarskiej animacji na podstawie noblowskiej powieści Reymonta

Pół wieku po premierze kultowego filmu w reżyserii Jana Rybkowskiego, noblowska powieść Władysława Reymonta doczeka się nowej ekranizacji. Tym razem „Chłopi” zostaną zrealizowani w technice animacji malarskiej, która podbiła serca fanów na całym świecie przy okazji filmu „Twój Vincent”.

To właśnie za „Chłopów” w 1924 roku Reymont otrzymał Literacką Nagrodę Nobla, wyprzedzając tym samym Thomasa Manna, George’a Bernarda Shawa i Thomasa Hardy’ego. Teraz, prawie sto lat od tamtych wydarzeń i niemal 50 lat od premiery pierwszej ekranizacji, o tym monumentalnym dziele znów jest głośno, a to za sprawą nowego filmu Doroty Kobieli.

Kobiela zasłynęła jako pomysłodawczyni, współautorka scenariusza, reżyserka i montażystka filmu „Twój Vincent”. Produkcja, powstała z udziałem ponad 100 malarzy z całego świata, zdobyła ponad 40 nagród i nominacje do tak prestiżowych wyróżnień, jak Oscary, BAFTA, czy Złote Globy. Teraz reżyserka ma nadzieję powtórzyć ten sukces z „Chłopami”.

– Po latach pracy nad filmem o Vincencie van Goghu poczułam silną potrzebę, by opowiedzieć o kobietach: ich zmaganiach, pasji i sile – mówiła Kobiela, nawiązując do burzliwych losów Jagny, głównej bohaterki powieści.

Film „Chłopi” jak malowany

Pomysł stworzenia animacji malarskiej na podstawie kultowej powieści Reymonta pojawił się ponad dwa lata temu. Na początku 2020 roku media informowały o rozpoczęciu pierwszych prac nad filmem, a w listopadzie tego samego roku – o zakończeniu zdjęć. Na planie filmowym zagościło wiele znanych nazwisk. Obok Kamili Urzędowskiej w roli Jagny i Roberta Gulaczyka jako Antka, w filmie wystąpili też m.in. Mirosław Baka, Ewa Kasprzyk, Małgorzata Kożuchowska, Maciej Musiał i Julia Wieniawa.

Ale zdjęcia były tylko jednym z etapów przygotowywania animacji. Najważniejszym i równocześnie najbardziej czasochłonnym jest przeniesienie gotowego filmu na płótno. Tym zadaniem zajmuje się kilkudziesięciu malarzy pracujących w studiach w Polsce, Serbii, na Ukrainie i Litwie. Artyści muszą ręcznie namalować niemal każdą klatkę. A przy tym zachować styl charakterystyczny dla młodopolskich artystów, takich jak Józef Chełmoński, Ferdynand Ruszczyc, Leon Wyczółkowski, czy Aleksander Gierymski.

– Na płótnach Chełmońskiego czy Wyczółkowskiego nie dostrzeżecie skrótów, uproszczeń, schematów, więc i nasi twórcy muszą być bardzo precyzyjni i posługując się nieraz cieniutkim pędzelkiem, odwzorowywać każdy detal – podkreśla Dorota Kobiela.

Animacja z setek obrazów

Choć mogłoby się wydawać, że przekształcenie obrazu filmowego w animację malarską oznacza powstanie kilkudziesięciu tysięcy obrazów, w rzeczywistości ich liczba będzie znacznie mniejsza. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że jeden obraz będzie odpowiadał jednemu ujęciu. Pracujący przy animacji malarze dostają bowiem do namalowania nie pojedyncze klatki, a całe ujęcia.

– Gdy mamy już gotowy film, wiemy, które sceny ostatecznie znajdą się w nim po montażu, poszczególne ujęcia przekazywane są malarzom. Na podstawie tych ujęć wykonują oni animację. Na ekranie wyświetlany jest na przemian obraz filmowy i obraz na żywo wykonywanej przez nich pracy malarskiej na tradycyjnym podobraziu – wyjaśnia Michał Janicki, dyrektor artystyczny „Focusa” i supervisor powstającego zespołu malarskiego na Litwie.

W praktyce malarz zaczyna pracę nad danym ujęciem od namalowania pierwszej klatki. Gotowe dzieło fotografuje, po czym przeskakuje o dwie klatki i przemalowuje obraz tak, aby dopasować go do zmieniającej się sceny w filmie. Gdy już powstanie komplet klatek dla danego ujęcia, trafiają one do postprodukcji i montażu, zastępując ujęcia nakręcone klasycznie.

– Jeśli w danej scenie mamy statyczne tło, to malowanie go za każdym razem od zera mijałoby się z celem. Są jednak takie ujęcia, które wymagają prawie całkowitego przemalowania obrazu przy każdej klatce, a przynajmniej dotknięcia każdego elementu – wyjaśnia Janicki, który brał udział w rekrutacji malarzy i wprowadzał ich w tajniki pracy nad animacją.

Jako przykład jednego z najtrudniejszych do namalowania ujęć, Janicki podaje scenę tańca. – Kamera skierowana jest na twarz panny młodej, która wiruje w tańcu. W każdej klatce zmienia się tło, światło, wyraz twarzy. To wymaga ogromu pracy – dodaje.

Przygotuj się na premierę „Chłopów”

Początkowo przy realizacji filmu planowano zatrudnić 70 malarzy, a zakończenie prac malarskich planowano na przełom 2021/2022. Niestety, do tej pory nie udało się skompletować pełnego zespołu, przez co konieczne będzie przesunięcie premiery filmu na 2023 rok. Mimo to, już zawczasu warto zaopatrzyć się w sprzęt, który najlepiej odda bogactwo obrazu. 

Nastrój powieści oraz głębie malarskiej animacji z pewnością doskonale odda nowy LG G1 Gallery. Nie chodzi tylko nazwę, kojarzącą się z galerią sztuki, ale o innowacyjną technologię OLED evo. Matryca z samoświecących pikseli sprawia, że widz może zobaczyć najmniejszą gwiazdę na najciemniejszym niebie z idealną precyzją. LG Gallery uzyskał nawet certyfikat międzynarodowej organizacji Intertek, potwierdzający 100-procentową wierność odwzorowania kolorów.

Co ciekawe, światowej premierze animacji ma towarzyszyć pierwsze od 1925 r. wydanie „Chłopów” po angielsku. Penguin Classics, prestiżowy wydawca publikujący cenioną literaturę z całego świata, opublikuje nowy przekład powieści Reymonta przygotowany przez Annę Zarenko, z przedmową wybitnego prof. Ryszarda Koziołka, rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.