Armia USA chce potężniejszych czołgów. Abrams M1E3 ma powstać w przyspieszonym tempie
Armia Stanów Zjednoczonych znacznie przyspieszyła prace nad nowym czołgiem podstawowym Abrams M1E3, planując jego wdrożenie w ciągu 24–30 miesięcy, co samo w sobie stanowi ogromne przyspieszenie względem pierwotnego, czyli pięcioletniego harmonogramu. Ta decyzja wpisuje się w szerszą strategię modernizacji sił pancernych, która to została zainspirowana przez najnowsze konflikty i zmieniające się zagrożenia na współczesnym polu walki. Innymi słowy, tak – o M1A2 SEPv4 możemy już zapomnieć, co oznacza, że Polska będzie miała najpotężniejsze Abramsy M1A2, jakie kiedykolwiek powstaną.
Czytaj też: Rosja i jej najlepszy myśliwiec na świecie. Wszystko fajnie, ale najwyraźniej Su-75 nigdy nie polata

Rezygnacja z dalszego rozwijania programu modernizacji M1A2 SEPv4 na rzecz całkowicie nowego modelu wynika z potrzeby odchudzenia konstrukcji (M1A2 SEPv3 waży około 73 ton). Dalsze ulepszanie obecnej platformy wiązałoby się z nadmiernym wzrostem masy, która i tak jest już ogromna, a to wiąże się z ograniczeniem jej mobilności oraz rosnącymi problemami w zakresie logistyki. Nowy czołg musi być z kolei lżejszy, bardziej mobilny i od początku zaprojektowany z myślą o wbudowanych systemach ochrony, aby zniwelować konieczność polegania na dodatkach.
Wiemy, że Abrams M1E3 ma być wyposażony w przełomowe rozwiązania technologiczne w porównaniu do swojego poprzednika, a w tym:
- Napęd hybrydowo-elektryczny, który zapewni do 50% większą efektywność paliwową, jednocześnie zmniejszając sygnaturę termiczną i elektromagnetyczną pojazdu.
- Bezzałogową wieżę z automatem ładującym, która pozwoli ograniczyć liczebność załogi i zwiększy przeżywalność na polu walki.
- Zaawansowane systemy aktywnej ochrony (APS), mające chronić czołg przed pociskami kierowanymi, RPG-ami oraz dronami bojowymi.
- Modułową otwartą architekturę systemów (MOSA), która to umożliwi szybką integrację przyszłych technologii i obniży koszty cyklu życia czołgu.
Czytaj też: Przetestowali lekarstwo na problemy wojska. TYPHOON 30 zmienia zasady współczesnej wojny

Projekt M1E3 jest tak naprawdę odpowiedzią na lekcje wyniesione z wojny w Ukrainie, gdzie klasyczne pojazdy pancerne okazały się podatne na drony i precyzyjną amunicję. Dzięki zmniejszeniu masy i zintegrowanym systemom ochronnym ten nowy czołg ma być przygotowany na zróżnicowane scenariusze bojowe przyszłości. Co ciekawe, program M1E3 jest zbieżny z rozwojem XM30 Mechanized Infantry Combat Vehicle, jako że oba pojazdy mają osiągnąć wstępną gotowość operacyjną (IOC) do 2030 roku. Wedle oficjalnych zapewnień, M1E3 Abrams “będzie zgodny z nadchodzącym pojazdem zmechanizowanym XM30”, a w efekcie “wprowadzenie do służby M1E3 wraz z XM30 w brygadzie pancernej będzie niezwykle korzystne”. Tyle tylko, że sama synchronizacja tych wdrożeń zależy od gotowości technologicznej i budżetowej.

Czytaj też: Armia USA się nie cacka. Dzięki nowej technologii zrobi z haubicy siewcę zniszczenia
Możemy być pewni, że pozostający aktualnie w fazie rozwoju czołg M1E3 Abrams reprezentuje sobą najbardziej zaawansowaną wersję całej rodziny amerykańskich głównych czołgów bojowych. Chociaż wersja M1A2 SEPv4 spełniała swoją rolę przez kilka lat, to związane z nią plany zostały zakończone w 2023 roku przez wspomniane problemy nowego oblicza wojen. Te jednak mają nie dręczyć czołgu M1E3 Abrams, który to powstaje m.in. z myślą o integracji najlepszych cech poprzednika i rozwinięciem ich o szereg zupełnie nowych, a choć zapowiada się imponująco, to jego wdrożenie wiąże się ciągle z istotnymi wyzwaniami.