Asteroida wielkości żyrafy minęła Ziemię wyjątkowo blisko

Kilka dni temu nad Antarktydą przemknął kosmiczny gość, który zdecydowanie zasługuje na uwagę. Asteroida 2025 TF przeleciała zaledwie 400 km nad powierzchnią Ziemi, co plasuje to wydarzenie wśród najbliższych przelotów w historii obserwacji astronomicznych. Obiekt minął naszą planetę na wysokości porównywalnej z orbitą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
...

Różne ośrodki badawcze podają nieco odmienne dane dotyczące dokładnej odległości przelotu. Jet Propulsion Laboratory NASA wskazuje na ok. 300 km, podczas gdy Center for Near-Earth Object Studies podaje wartość 423 km. Takie rozbieżności są normalne w przypadku precyzyjnych pomiarów kosmicznych i wynikają z zastosowania różnych metod obliczeniowych.

Asteroida 2025 TF minęła Ziemię o włos

Przechodząc do parametrów samej asteroidy, warto zaznaczyć, że nie imponowała rozmiarami. Jej średnica wynosiła od 1,2 do 2,7 metra, co można porównać do przeciętnej kanapy. Mimo niewielkich rozmiarów, poruszała się z zawrotną prędkością 20,88 km/s, co daje ponad 75 000 km/h względem Ziemi.

Czytaj też: Niebezpieczna planetoida na celowniku. JWST pokazał jej oblicze po raz pierwszy

Kolejnym aspektem wartym uwagi jest klasyfikacja tego obiektu. Asteroida 2025 TF należy do grupy Apollo, czyli kategorii obiektów, których orbity przecinają orbitę naszej planety. Najbliższe podejście nastąpiło 1 października o godzinie 00:49 GMT, choć sama detekcja nastąpiła z opóźnieniem.

Historia odkrycia tej asteroidy pokazuje wyraźnie, jak trudne jest wykrywanie małych obiektów kosmicznych. Catalina Sky Survey zarejestrowała ją dopiero kilka godzin po najbliższym podejściu, gdy już się oddalała od Ziemi. To nie przypadek – sieci teleskopów są optymalizowane przede wszystkim pod kątem wykrywania większych i potencjalnie groźniejszych obiektów.

Choć przelot brzmi spektakularnie, nie był rekordowy. Pięć lat temu asteroida 2020 VT4 minęła Ziemię jeszcze bliżej, na wysokości zaledwie 370 km. Jak czytamy w komunikacie ESA:

Ta mała ~10-metrowa asteroida przeleciała nad Południowym Pacyfikiem w odległości mniejszej niż 400 km od powierzchni oceanu, co czyni ją najbliższą nieuderzającą asteroidą kiedykolwiek zaobserwowaną w kosmosie.

Sytuację wykrywania małych asteroid komplikują także czynniki administracyjne. W tym przypadku na czas obserwacji przypadło zawieszenie działalności rządu USA, co wpłynęło na pracę NASA i utrudniło wydanie oficjalnego komunikatu. Minor Planet Center, globalna instytucja odpowiedzialna za katalogowanie małych ciał niebieskich, również funkcjonowała w ograniczonym trybie.

Mimo tych wyzwań, technologia obserwacyjna stale się rozwija. Astronomowie odnotowują bezpieczne, bliskie przeloty małych obiektów nawet kilka razy w tygodniu. To pokazuje, jak dynamiczne jest nasze kosmiczne sąsiedztwo i ile obiektów regularnie mija Ziemię, pozostając zwykle niezauważonymi.

NASA prowadzi systematyczne monitorowanie nieba w poszukiwaniu potencjalnie niebezpiecznych asteroid. Po latach obserwacji nie znaleziono bezpośrednich, dużych zagrożeń dla naszej planety, choć kilka obiektów oznaczono jako wymagające uwagi ze względu na ich rozmiary i orbity.