Wenus, często określana jako „siostra Ziemi”, skrywa się pod grubą warstwą chmur zbudowanych z kwasu siarkowego i gęstą atmosferą zdominowaną niemal w całości przez dwutlenek węgla. Panują tam ekstremalne temperatury i ciśnienie. Problem w tym, że bezpośrednie obserwacje planety z Ziemi są niezwykle trudne, bowiem utrudnia je nie tylko odległość od Ziemi, bliskość Wenus do Słońca na niebie, ale także atmosfera naszej planety.
Z nieoczekiwaną pomocą przyszły dane z satelitów pogodowych Himawari-8 i Himawari-9, obsługiwanych przez Japońską Agencję Meteorologiczną. Ich głównym celem jest ciągłe monitorowanie pogody nad Azją i Pacyfikiem. Jak się jednak okazuje, ich kamery szerokokątne rejestrują znacznie szerszy obszar niż sama Ziemia. Dzięki temu czasami w ich polu widzenia pojawiają się również inne ciała niebieskie — w tym także Wenus.
Czytaj także: Myśleli, że obserwują pioruny w atmosferze Wenus. Teraz okazuje się, że było to zupełnie coś innego
Międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował tysiące takich zdjęć wykonanych od 2015 roku. Okazało się, że w danych Wenus pojawiła się na 437 zdjęciach jako niepozorna drobna kropka w tle.
Mimo że Wenus zajmowała zaledwie kilka pikseli, obrazy w podczerwieni okazały się wystarczająco szczegółowe, aby przeanalizować zmiany zachodzące w jej atmosferze.

Dzięki tej metodzie badacze odkryli zmiany w strukturze termicznej atmosfery Wenus, szczególnie w pobliżu jej wschodniej krawędzi, czyli tam, gdzie następuje lokalny wschód Słońca. Zmiany te mogą być powiązane z globalnymi falami atmosferycznymi przemieszczającymi się w atmosferze planety. Tego rodzaju dynamika może dostarczyć kluczowych informacji o wewnętrznych procesach atmosferycznych Wenus, a nawet o mechanizmach działających na innych planetach skalistych.
Czytaj także: Co można zobaczyć w atmosferze Wenus podświetlonej przez Słońce? Naukowcy już wiedzą
Wyniki badań, opublikowane w periodyku naukowym Earth, Planets and Space, są dowodem na potencjał wykorzystania istniejącej infrastruktury satelitarnej do badań kosmicznych. Choć satelity pogodowe zostały zaprojektowane do monitorowania Ziemi, ich możliwości mogą być nieocenione również w astronomii. Autorzy sugerują, że podobne analizy można przeprowadzić także dla innych planet, które od czasu do czasu pojawiają się na zdjęciach satelitarnych, jako niepozorne kropki.
To doskonałe przypomnienie tego, że nauka nie zawsze rozwija się wyłącznie dzięki zaplanowanym misjom i kosztownym instrumentom. Czasem wystarczy dokładnie przyjrzeć się danym, które już posiadamy, aby odkryć coś, czego twórcy satelity czy instrumentu naukowego nigdy nie zamierzali szukać.