Wychodzi zatem na to, że co kwadrans ta martwa gwiazda emituje impulsy radiowe o unikalnej charakterystyce. Część fal wiruje po okręgach (polaryzacja kołowa), podczas gdy inne wibrują liniowo (polaryzacja liniowa). To zaskakujące, bowiem szybkie przełączanie się między trybami polaryzacji jeszcze nigdy nie było obserwowane w przypadku białego karła.
Białe karły co do zasady spokojnie stygną przez miliardy lat. Tymczasem J1634+44 to obiekt wyjątkowo gorący – temperatura jego powierzchni waha się między 15 000 a 33 000°C. Dla porównania, powierzchnia naszego Słońca osiąga “zaledwie” 5500°C. To spora zagadka, bo większość białych karłów ma znacznie niższe temperatury. Można zatem spekulować, że ten konkretny obiekt przeszedł jakąś nietypową ewolucję od gwiazdy do stanu obecnego.
Czteroletnie śledztwo radioteleskopem
Odkrycie zawdzięczamy systematycznemu przeglądowi północnego nieba wykonanemu przez radioteleskop LOFAR (Low Frequency Array). Ten rozbudowany system, złożony z tysięcy anten rozsianych po Europie, specjalizuje się w wykrywaniu słabych sygnałów radiowych z kosmosu.
Czytaj także: Umierające gwiazdy zyskują drugie życie. Astronomowie rozpoznali niezwykły mechanizm za tym stojący
Niemal przez cztery lata astronomowie śledzili to źródło, rejestrując w tym czasie 19 oddzielnych rozbłysków radiowych. Ich intensywność znacznie się różniła – najsilniejszy był setki razy jaśniejszy od najsłabszego wykrytego sygnału.
Zagadkowy towarzysz gwiazdy?
Rytmiczność pulsów sugeruje, że biały karzeł nie jest pojedynczym obiektem. Impulsy pojawiają się parami, ale tylko po kilku obrotach gwiazdy bez wykrywalnej emisji. Wskazuje to, że biały karzeł prawdopodobnie ma towarzysza – być może inną martwą gwiazdę lub brązowego karła. Wzajemne oddziaływanie grawitacyjne takich dwóch obiektów mogłoby tłumaczyć regularny, lecz złożony wzór emisji radiowej. Towarzysz mógłby wpływać na pole magnetyczne białego karła lub powodować przepływ materii między obiektami. Choć brzmi to przekonująco, wciąż brakuje bezpośrednich dowodów.
J1634+44 należy do niezwykle rzadkiej klasy długookresowych obiektów przejściowych (LPTs). Dotychczas odkryto zaledwie dziesięć takich wolno pulsujących źródeł radiowych, więc każde nowe znalezisko jest na wagę złota dla astrofizyków.
Charakterystyka LPT obejmuje:
- Długie okresy pulsacji (minuty lub godziny zamiast sekund),
- Nieregularne wzory emisji radiowej,
- Zmienne właściwości sygnałów w czasie.
Odkrycie J1634+44 podważa dotychczasowe przekonania o białych karłach jako wyłącznie spokojnych, stygnących pozostałościach po gwiazdach podobnych do Słońca. Okazuje się, że niektóre z nich mogą pozostać aktywnymi źródłami promieniowania radiowego długo po swojej “śmierci”.
Czytaj także: W Drodze Mlecznej czai się coś osobliwego. To dopiero drugi taki obiekt znany nauce
Badacze zapowiadają dalsze obserwacje przy użyciu innych radioteleskopów, by zgłębić mechanizm odpowiedzialny za te emisje. Być może uda się w ten sposób namierzyć podobne, dotychczas ukryte obiekty. Choć entuzjazm jest zrozumiały, warto zachować naukowy sceptycyzm – na pełne wyjaśnienie fenomenu przyjdzie nam prawdopodobnie jeszcze trochę poczekać.
J1634+44 dobitnie przypomina, że kosmos wciąż skrywa nieodkryte tajemnice. Każde takie znalezisko nie tylko poszerza naszą wiedzę, ale też stawia nowe pytania o ewolucję gwiazd i granice współczesnej astrofizyki. To fascynujące, jak wiele wciąż pozostaje do odkrycia nawet w przypadku obiektów, które wydawały nam się dobrze poznane.